Zanim przejdziemy do cotygodniowej aktualizacji talii, musimy tylko powiedzieć ŚWIĘTA KROWA, macie niesamowite domy! Tak wiele osób przesłało zdjęcia katastrofy domowej w związku z naszą nadchodzącą wycieczką do Atlanty konferencji w Haven – i szkoda, że nie mieliśmy czasu spotkać się z każdym z Was! Opracowaliśmy plan, aby rozbić tyle osób, ilu się zmieści, i trochę w środku płaczemy, że nie możemy dotrzeć do was wszystkich – ale być może wrócimy tą drogą jesienią, aby zorganizować tournée z książkami, więc jest zawsze następnym razem! Dlatego chciałbym serdecznie podziękować wszystkim za umożliwienie małemu dziecku, chihuahua i dwóm ciekawskim blogerom węszenia w okolicy.
OK, wracamy do interesów. Jestem całkiem dumny z tytułu tego posta, ponieważ zawiera on nie jedną, ale dwie gry słowne na temat naszych najnowszych osiągnięć: wyrównywanie kolejnych obiektów i kopanie dziur. Kontynuując temat Dzień pokładowy nr 1 Dzień nr 2 nie był tak produktywny, jak sobie wyobrażaliśmy. Dzień nr 2 faktycznie miał miejsce dzień po dniu nr 1, ale ponieważ ten postęp nie był godny postu, chcieliśmy wycisnąć trochę więcej, dopóki nie napiszemy kolejnej aktualizacji. Ale w końcu udało nam się w pełni ukończyć tablicę rejestracyjną i wykonać wszystkie otwory na słupy dzięki 3. dniu pokładu, więc oto podsumowanie tych dwóch ostatnich dni pracy nad pokładem.
Być może pamiętasz, że my odpuścić z powieszeniem jednej tablicy rejestracyjnej po ceglanej stronie alei i przygotowaniem bocznicy również do deskowania księgi.
Oczywiście pierwszym zadaniem dnia nr 2 było zawieszenie drugiej tablicy rejestracyjnej przy domu (więcej informacji na temat tego, co robią ci goście i jak są instalowani, znajdziesz w artykule ten post ). Pierwszą rzeczą, którą zrobiliśmy, było zaznaczenie, gdzie mają się znaleźć wszystkie nasze wieszaki (metalowy element, w którym znajduje się belka stropowa), aby nie umieszczać w tych miejscach żadnych śrub. Ponieważ wieszaki musiałyby pasować do wieszaków, które już zaznaczyliśmy na ceglanej stronie domu, stworzyłem mały diagram ze wszystkimi moimi pomiarami, abyśmy mogli je dokładnie oznaczyć. Za bazgroły kredką odpowiada Klara.
Z księgą trudno było manewrować, ponieważ była to jedna deska o długości 17 stóp i wymiarach 2 × 8 stóp. Ale mojemu tacie i mnie udało się umieścić go na swoim miejscu – a między naszymi dwiema parami rąk i jakąś deską do podparcia, byliśmy w stanie go wypoziomować i przykręcić bez większych problemów. Rzeczywisty proces skręcania był szybszy, ponieważ (a) tym razem musieliśmy użyć tylko wkrętów do drewna o średnicy 6 cali i (b) wierciliśmy drewno, a nie cegłę.
Ponieważ faza mocowania desek księgi głównej przebiegła szybciej, niż się spodziewaliśmy, zdecydowaliśmy się dodać kolejne zadanie do naszej listy rzeczy do zrobienia: przymocowanie wszystkich wieszaków do legarów. Naszym ostatecznym celem było wykopanie dołów na słupy do końca dnia, ale ponieważ była dopiero 11 rano, pomyśleliśmy, że uda nam się dość szybko wybić wieszaki. Więc poszliśmy z naszą poziomicą i złomowanym legarem, wbijając wieszaki wzdłuż całej linii. Chociaż tak naprawdę najpierw zrobiliśmy co trzeci wieszak (aby wykorzystać całą długość naszego poziomu), a potem wróciliśmy i uzupełniliśmy te pomiędzy.
Był to stosunkowo prosty proces, choć nieco bardziej czasochłonny, niż się spodziewaliśmy.
Podobnie jak poprzedniego dnia, sekcja dopingująca obserwowała występy zza drzwi. W przeciwieństwie do poprzedniego dnia, sekcja kibicująca z jakiegoś powodu nie miała już na sobie ubrań (z wyjątkiem, na szczęście, niebieskiej pieluchy). Nie dotyczy to mojej żony (była bez pieluchy, ale ubrana – i na szczęście bardzo pomocna przy robieniu zdjęć i naradach przez cały dzień, podczas gdy Klara się kłóciła).
Około 13:00 skończyliśmy z tatą wszystkie wieszaki po jednej stronie domu. Stawaliśmy się coraz mniej pewni naszego harmonogramu i byliśmy bardziej niż trochę głodni.
Zamiast więc zajmować się wieszakami po ceglanej stronie domu, postanowiliśmy nabrać trochę jedzenia do brzuchów, a następnie skupić się na kopaniu dołów na słupy, ponieważ nasza pierwsza inspekcja dotyczyła tylko fundamentów, a nie ksiąg, wieszaków czy czegokolwiek innego jazz. Ale czy nie możesz tego po prostu zobaczyć – naszej przyszłej talii. Spróbuj zmrużyć oczy i wyobrazić sobie belki przechodzące przez te księgi i deski biegnące po nich. Bam: natychmiastowa wyimaginowana talia. Gdyby tylko urzeczywistnienie tego było takie proste. Możemy poświęcić temu tylko jeden lub dwa dni w tygodniu, ponieważ wymaga to tak dużej części naszego czasu (pracujemy też według harmonogramu mojego taty, co chętnie robimy w zamian za jego pomoc), więc naszym celem jest zakończyć je przed końcem lipca. Spodziewajcie się więc cotygodniowych aktualizacji przez mniej więcej następny miesiąc, a potem, miejmy nadzieję, będziemy mieli dla Was ładne zdjęcie po. Ha ha.
Po późnym lunchu od razu przystąpiliśmy do planowania, gdzie powinny znaleźć się nasze dziury po słupach. Na papierze wyglądało to całkiem prosto. Jak można wywnioskować z tego renderowania 3D, które firma 84 Lumber dostarczyła wraz z moimi planami (to kilka z dołu – prawie tak, jakbyś znajdował się pod naszą klimatyzacją) – potrzebowalibyśmy dwóch słupków na końcu pokładu, dwóch na środku schodów i (choć nie jest to wyraźnie pokazane) dwa na samym dole stopni.
Właściwie ustalenie, gdzie te dziury poszły na ziemię, było nieco bardziej skomplikowane. W przypadku dwójki na końcu tarasu musieliśmy najpierw ustalić, gdzie dokładnie znajduje się koniec tarasu i pod jakim kątem będą schodki (sami sobie to ułatwiliśmy i wybraliśmy kąt 45 stopni). Oznaczyliśmy nasze linie sznurkiem uwiązanym między dwiema śrubami wbitymi w ziemię.
Ustalenie słupków schodów oznaczało właściwie ustalenie, jak długie będą nasze schody. Moja geometria jest trochę zardzewiała, więc dzięki Bogu za to Kalkulator schodów EZ Znalazłem w Internecie. I dzięki Bogu za moje fantazyjne tymczasowe biurko Schmancy:
Nawet korzystając z kalkulatora, spędziliśmy więcej czasu na tyczeniu schodów, ponieważ Sherry, mój tata i ja wdaliśmy się w tę wielką debatę na temat tego, jak powinny wyglądać schody (i co czuliśmy, że jesteśmy w stanie je zbudować). W pewnym momencie wyobrażaliśmy sobie schody rozszerzające się na końcu. Ale zamiast trzech było siedem schodów, więc byłyby za szerokie w stosunku do dostępnej przestrzeni.
Rozmawialiśmy nawet o trzech schodach z dużą platformą w połowie drogi i jeszcze trzech schodach. Ostatecznie jednak zdecydowaliśmy się zachować prostotę i na razie zastosować proste, proste schody (nie chcieliśmy, żeby szły w nieskończoność – co zrobiliby z platformą pośrodku – i klimatyzatorem po prawej stronie schody i dom na lewo od nich, to w pewnym sensie ograniczało naszą kreatywność). Och, ale widzisz poręcz na pokładzie po prawej stronie schodów na zdjęciu poniżej? Uważamy, że zamiast tego będzie to duża, wbudowana skrzynka na sadzonki. Będziemy Cię informować, jak będziemy!
Przynajmniej nasza decyzja o klasycznych schodach była łatwa do zaznaczenia naszym sznurkiem (później przesunęliśmy je o ponad pięć cali od domu – no i zasadzimy coś po prawej stronie od nich, żeby był bufor między stopniami a klimatyzator – jednak nie za blisko, żeby nie utrudniało pracy klimatyzatora).
Ale w tym momencie było już około 17:00 drugiego dnia pokładu i dopadały nas dwa dni pracy z rzędu, więc zadzwoniliśmy, aby zostawić kopanie dołów na inny dzień. Przejdźmy więc do zaledwie kilku dni temu, kiedy mój tata przyjechał z tym w bagażniku. Wejdź na pokład nr 3, scena po prawej stronie.
To dwuosobowy ślimak z centrum wynajmu narzędzi Home Depot. Po nie najlepszej zabawie ręcznie kopanie dołów pod nasz płot w zeszłym roku pomyślałem, że tym razem mamy trasę z elektronarzędziami. Wynajęcie pokoju na 4 godziny kosztowało 60 dolarów (a gdybyśmy chcieli na pełne 24 godziny, kosztowałoby to 85 dolarów).
Na początek wykopałem płytkie miejsce w ziemi w miejscu, w którym musieliśmy umieścić dziurę, co również pomogło ustawić świder we właściwym miejscu, zanim go włączyliśmy.
Urządzenie zaczęło działać jak kosiarka (pociągasz za przewód i zaczyna się obracać) i choć jest nieco nieporęczne, nie było aż tak trudne w obsłudze. Zajęło nam to oboje trzymanie się mocno, podczas gdy ja kontrolowałem prędkość wędzidła jedną ręką. Większość pracy wykonaliśmy ruchem i ciężarem maszyny – musieliśmy tylko zabezpieczyć ją przed przewróceniem. Od czasu do czasu wyciągaliśmy go, aby pomóc wydostać się brudowi z otworu. UWAGA: Zawsze dzwoń do swojego lokalna Miss Utility najpierw upewnij się, że nie przekopujesz żadnych przewodów ani rur, które mogłyby zaszkodzić Tobie lub Twojemu mieniu. Zrobiliśmy to w ramach jednego z pierwszych etapów planowania talii już w maju (więcej na ten temat Tutaj ).
Kwarc wodny aura
Gdybyście mnie dzisiaj zapytali, powiedziałbym, że użycie świdra nie było aż tak trudne. Ale patrząc wstecz na te zdjęcia, widzę, że moja twarz opowiada inną historię.
I myślę, że nie tylko moja mina próbowała udowodnić, jak ciężko pracowaliśmy. Sherry pomyślała, że to zabawne, że żyły na moich ramionach nabrzmiewały… nawet kilka minut po odłożeniu świdra na odpoczynek.
Do wypukłości żył przyczynił się również fakt, że po każdym obrocie świdrem musieliśmy wracać ręcznie za pomocą łopaty i koparki do dołków, aby uporządkować dół i doprowadzić go do wymaganych wymiarów.
Jednym z powodów, dla których to zrobiliśmy, było usunięcie części luźnego brudu, który został ubity przez świder, ale który nie został skutecznie wyniesiony z otworu. Innym powodem było to, że (z powodu nieporozumienia z tatą z mojej strony) wypożyczył on 8-calowy świder i potrzebowaliśmy 12-calowych otworów, aby przejść kontrolę. Na poniższym obrazku widać, że właśnie nawiercony otwór nie był tak szeroki, jak potrzebowaliśmy.
Kiedy jednak wszystko zostało już wyjaśnione, sprawdziliśmy wszystkie nasze wymiary, aby mieć pewność, że przejdą kontrolę. Otwory musiały mieć 12 cali szerokości. Sprawdzać!
I głębokość co najmniej 18 cali (co jest lokalnym wymogiem, biorąc pod uwagę naszą linię mrozu). Próbowaliśmy jednak uzyskać co najmniej 21 cali, ponieważ planuję położyć kilka cali żwiru na dnie, aby ułatwić drenaż, zanim wyłożę wymagany beton.
Wykopanie sześciu wymaganych dołków zajęło nam tylko około dwóch godzin. Całkiem szybko w porównaniu do wszystkich innych prac, które do tej pory włożono w tę talię. Oczywiście dzień, w którym pracowaliśmy, wydawał się jak dotąd najbardziej parnym i wilgotnym dniem lata, więc oboje z tatą byliśmy całkiem nieźle wypoczęci (nie wspominając o tym, że byliśmy zlani potem). Oszczędzę ci tego zdjęcia. Zamiast tego pozwolę ci podziwiać nasze dziury. Czekaj, to brzmi niestosownie…
Po wykonaniu otworów w stopce możemy teraz przystąpić do planowania pierwszej inspekcji. Chociaż jestem bardzo pewny naszych dziur, coś w inspekcji po prostu mnie denerwuje. Trzymajcie więc za nas kciuki! Być może będę musiał założyć fantazyjny strój do inspekcji, podobny do mojego eleganckiego stroju uzyskanie pozwolenia . A może powinnam po prostu wysłać Burgera i Clarę, żeby oczarowali faceta?
Czym się zajęliście w ten weekend? Czy są tu jeszcze jacyś użytkownicy ślimaków? A może kopiesz w staroświecki sposób, tak jak ja zrobiłem to w przypadku patio montaż ogrodzenia ? Muszę powiedzieć, że zajęło to znacznie mniej czasu, więc opłata za wynajem w wysokości 60 dolarów była dobrze wydanymi pieniędzmi!
Psst: Chcesz śledzić, jak od początku będziemy zbliżać się do gotowej talii? Oto post na temat planuję to , oczyszczenie terenu , uzyskanie pozwolenia , demontaż starego pokładu , I pierwszy dzień budowy tarasu .