W weekend zakończyliśmy nasze działania jak powiesić przygody z płyt kartonowo-gipsowych w pralni. To było upokarzające doświadczenie, ale jesteśmy dumni z tego, jak się skończyło. Prawdę mówiąc, Sherry i ja spędziliśmy tam kilka minut w niedzielę.
Euforia zakończenia projektu. To prawdziwa rzecz. I może sprawić, że dorosły mężczyzna się kręci.
Przeprowadzamy nasze badania
Nie jesteśmy jeszcze gotowi, aby umieścić profesjonalną firmę zajmującą się płytami gipsowo-kartonowymi w starym CV, ale myślę, że przystąpimy do kolejnej naszej kolejnej strawaganzy z płytami gipsowo-kartonowymi ze znacznie większą pewnością siebie. Któregoś ranka przez około godzinę pochłanialiśmy filmy z YouTube i tutoriale online i szybko dowiedzieliśmy się, że odmian prawidłowej techniki jest tyle samo, ile jest opinii (przypomnienie sobie: nigdy nie czytaj komentarzy na YouTube). W końcu zdecydowaliśmy się ogólnie zastosować się do tego filmu, ponieważ był jasny i wydawał się zgodny z najczęstszymi radami. Dlatego ten post pokaże Ci, jaki proces zastosowaliśmy i jakie techniki okazały się dla nas najskuteczniejsze. Dodaliśmy nawet dla Was kilka filmów (chociaż żaden z nich nie zawiera naszej rekonstrukcji Dźwięków Muzyki).
Zanim rozpoczęliśmy tę renowację, szybko powiedziałem Sherry, że mój głos brzmiał następująco: zdecydowanie rozważę wynajęcie szpachlowania/oklejenia płyt kartonowo-gipsowych. To po prostu umiejętność, z którą mamy ograniczoną praktykę (głównie łatanie dziury tu i tam), a która jest naprawdę sztuką, gdy patrzy się na profesjonalistów. Moje największe spotkanie miało miejsce 5 lat temu nasza pierwsza praca z jelitami w łazience , ale to było tylko robienie kilku szwów. Gdzieś po drodze poczułem, że moja opinia zaczyna się zmieniać, a gdy zdecydowaliśmy się na samodzielne wykonanie większej części remontu, zdałem sobie sprawę, że będzie to dla nas dobre pomieszczenie do rozwijania naszych umiejętności w zakresie wykańczania płyt kartonowo-gipsowych. Byłoby wiele szwów do ćwiczenia, a gdyby nie okazały się zbyt gorące, mielibyśmy różne elementy, takie jak listwy przypodłogowe, listwy koronowe, szafki, urządzenia i płytki chroniące przed rozpryskami, które blokowałyby niektóre z nich – i to nie jest tak, że jest to główny problem miejsce spotkań (np. kuchnia lub salon).
Materiały do taśm, błota i piasku do płyt gipsowo-kartonowych
Zacznijmy więc od naszych materiałów, z których większość powinna być dostępna bezpośrednio w dziale płyt kartonowo-gipsowych w każdym sklepie z artykułami wyposażenia wnętrz:
Błotnik to nie tylko wygodny sposób, aby nie musieć dźwigać ze sobą całego wiadra, ale ma również metalowe krawędzie, dzięki którym możesz utrzymać noże w czystości i zeskrobać przez cały czas.
Błoto nad śrubami
Zaczęliśmy od prostego kroku: zakrycia łbów śrub. Po użyciu wiertła pogłębiającego do płyt kartonowo-gipsowych podczas instalacji, nasze wkręty były już lekko osadzone w płycie gipsowo-kartonowej (coś w tym miejscu wgłębione), dzięki czemu można było szybko i łatwo wrzucić kawałek błota i zeskrobać go na płasko.
Było mnóstwo śrub do zakrycia, ale Sherry wzięła dwie strony, łącznie z korytarzem, a ja wziąłem pozostałe dwie i sufit pralni, więc poszło dość szybko.
Klejenie szwów płyt kartonowo-gipsowych
Następnym krokiem było oklejenie połączeń lub szwów pomiędzy arkuszami płyt kartonowo-gipsowych. Dostępna jest taśma siatkowa z wbudowanym klejem, której używaliśmy już wcześniej i która okazała się twarda (jeśli przeszlifujesz za dużo, tekstura siatki łatwo przeniknie), więc tym razem zdecydowaliśmy się użyć taśmy papierowej, która wymaga warstwy błota przykleić się do ściany. Ta metoda aplikacji była dodatkowym krokiem, ale prawie wszystkie profesjonalne tutoriale, które obejrzeliśmy, korzystały z niej i naszym zdaniem praca z nią była znacznie łatwiejsza (nie mieliśmy problemu z prześwitywaniem siatki – więc dało to gładszy efekt).
Najpierw nałożyłem warstwę pościeli na poziome szwy. Płyty gipsowo-kartonowe lekko zwężają się na krawędziach, więc cały ten proces ma na celu wypełnienie szczeliny między deskami i spłaszczenie stożka. Kiedy już nałożyłem przyzwoitą warstwę błota, przeciągnąłem po niej moim 6-calowym ostrzem, aby je wygładzić.
Gdy już było gładko, wziąłem kawałek taśmy (już rozdartej na długość szwu) i lekko wcisnąłem go w warstwę błota. Wystarczy delikatne dotknięcie, aby przykleiło się do błota. Uwaga: widziałem, że niektóre tutoriale sugerują najpierw zwilżenie taśmy. Spróbowałem tego raz i nie wydawało mi się to łatwiejsze, po prostu bardziej bałaganiarskie, więc pracowałem na sucho.
Po lekkim przyklejeniu się do szwu, przeciągnąłem 6-calowym nożem po szwie z niewielkim naciskiem, aby wcisnąć go w błoto. Pomogło rozpoczęcie od środka ściany i przejście do jednego rogu, a następnie powtórzenie tego po drugiej stronie. Ponieważ taśma może się ciągnąć na początku, dobrze jest położyć na niej palec, aby utrzymać ją na miejscu, gdy po raz pierwszy przeciągniesz po niej nóż.
Po osadzeniu taśmy użyłem nieco większego noża (ośmiocalowego), aby nałożyć i wygładzić kolejną warstwę na wierzchu. Użycie większego noża pomaga wygładzić krawędzie, dzięki czemu lepiej komponują się ze ścianą, jednocześnie maskując zbieżność desek.
Oto mój poziomy szew po pierwszej rundzie. Właściwie to wcale nie było takie trudne, więc pomyślałem, że mógłbym to robić cały dzień…
Klejenie narożników
… a potem przyszły zakręty. Dodany element narożny zdecydowanie uczynił je większym wyzwaniem. Nie określiłbym tego kroku jako paniki, rzucania rzeczami i przeklinania przedsięwzięcia DIY Gods, ale myślę, że musisz się bardziej skoncentrować i zajmuje to więcej czasu. Deskryptor pasuje do tej części (nazwałbym to 6 na Skala trudności DIY, natomiast płaskie szwy to 2). Proces rozpoczął się prawie tak samo, jak w przypadku płaskich szwów. Mógłbym nawet użyć tej samej taśmy, ponieważ jest ona wstępnie zagnieciona do zastosowań narożnych.
Podobnie jak poprzednio, najpierw nałożyłem warstwę ściółki – co polegało na przesuwaniu wypełnionego błotem noża po obu stronach narożnika.
Gdy obie strony każdego narożnika pokryły się sporą ilością błota, wyrwałem kielnię narożną, aby ją wygładzić. Paca narożna to wybawienie, jeśli chodzi o uzyskanie ostrego kąta w narożniku i wygładzenie obu ścian jednocześnie.
Potem taśma poszła dalej, lekko stukając, żeby utrzymać ją na miejscu.
Następnie kolejnym ruchem pacy narożnej wcisnąłem taśmę w błoto. Ponieważ trudno było umieścić palec i kielnię w górnym rogu (aby papier się nie ciągnął), czasami pomagało zanurzenie kielni w wodzie, aby płynniej przesuwać się po taśmie.
krata z drutu zrób to sam
Narożniki pochłonęły znacznie więcej czasu niż płaskie szwy, ponieważ mieliśmy cztery pionowe narożniki w pokoju, cztery poziome narożniki wokół sufitu i jeszcze dziewięć wokół drzwi w korytarzu. Ale hej, przynajmniej mieliśmy 17 szwów narożnych do ćwiczeń! Uwaga: za sekundę wyjaśnię bardziej szczegółowo, co jeszcze stanowiło wyzwanie w zakrętach, wraz z filmem pokazującym, co ostatecznie wyszło dobrze, więc zostań ze mną.
Aha i pomyślałem, że warto wspomnieć, że moja pierwsza runda zabłocania trwała dłużej niż 12-24 godziny do wyschnięcia, jak sugerowała większość tutoriali (Sherry rozpoczęła drugą rundę po 24, ale zauważyła, że wciągała trochę wilgotnego błota do wnętrza kilka obszarów, więc postanowiliśmy poczekać jeszcze jeden dzień).
Nakładanie drugiej warstwy błota
Gdy wszystko wyschnęło (widać to po tym, że błoto będzie miało ten sam kolor), nałożyliśmy kolejną warstwę na szwy, tym razem używając nieco większego noża 10″, aby nieco rozszerzyć krawędzie.
Razem poradziliśmy sobie również z kolejną warstwą błota w otworach na śruby, ponieważ można było stwierdzić, że nasza pierwsza warstwa nieco się skurczyła podczas suszenia.
Po wykonaniu tej czynności nadszedł czas, aby ponownie zmierzyć się z zakrętami. Właściwie przed rozpoczęciem obejrzałem jeszcze kilka filmów ze wskazówkami, które wydawały się pomocne – a nawet nakręciłem film, w którym pokazuję technikę, która okazała się dla mnie skuteczna, w nadziei, że przekażę ją wam. Nie pozwoliłem Sherry nagrać mnie aż do trzeciej (i ostatniej) rundy błota, żeby mieć pewność, że dobrze sobie z tym poradzę – więc wybaczcie ten skok w czasie. Można go również umieścić w załamaniu sufitu, ale działa tak samo w przypadku pionowych narożników ścian.
Uwaga: ten film możesz także obejrzeć tutaj w serwisie YouTube.
Dla tych, którzy nie mogą obejrzeć filmu, postaram się wyjaśnić to zdjęciami. Zaczęło się tak jak za pierwszym razem – rozlałem trochę błota po obu stronach narożnika za pomocą mojej 6-calowej pacy, a następnie przeciągnąłem pacą narożną, aby wygładzić i zetrzeć nadmiar.
Problem polega na tym, że krawędź pacy ma tendencję do pozostawiania nierówności, w których nadmiar jest wypychany, ale nie wygładzany.
Aby się nimi zająć, użyłem mojej 6-calowej kielni, aby je spłaszczyć i lepiej wygładzić krawędź. Wyzwanie polega na tym, że ryzykujesz utworzenie kolejnego grzbietu za pomocą pacy (w przypadku poniższego zdjęcia będzie to lewy róg), w zasadzie tworząc błędne koło pozostawionych grzbietów. Ale jeśli trzymasz kielnię 6-calową pod niewielkim kątem, może to pomóc w wywarciu nacisku na zewnętrzną krawędź, dzięki czemu będziesz mógł wyeliminować pierwszy grzbiet bez tworzenia nowego (lub przynajmniej bardzo dużego). Wymaga to pewnej finezji, więc wybacz sobie, jeśli nie zrozumiesz tego od razu, ale kiedy już zadziałało, było to o wiele łatwiejsze.
Po wyeliminowaniu (lub znacznym zmniejszeniu) grzbietu wróciłem i dla bezpieczeństwa wykonałem jeszcze jedno przejście pacą narożną.
Oto pokój po dwóch rundach błota. Na szczęście druga runda była znacznie szybsza, ponieważ (a) nie nagrywaliśmy i (b) w tych zakrętach szło mi coraz lepiej (chłopaki, posłuchajcie muzyki Rocky).
Szlifowanie na mokro płyt kartonowo-gipsowych
Po 24 godzinach przyszedł czas na szlifowanie. Na zdjęciu poniżej widać, że moje wysiłki, aby wygładzić wszystko za pomocą tych kielni, nie były idealne i nadal miałem pewne określone krawędzie, które należało wygładzić i lepiej wtopić w ścianę.
Byłem naprawdę podekscytowany wypróbowaniem pomysłu szlifowania na mokro, aby pomóc wyeliminować część pyłu, który grozi pokryciem wszystkiego podczas normalnego szlifowania na sucho. Słyszałem, że do szlifowania na mokro ludzie używają wszystkiego, od gąbki po koszulkę, ale zdecydowałem się na tę gąbkę szlifierską, która była sprzedawana razem ze wszystkimi innymi materiałami do szlifowania płyt kartonowo-gipsowych (ponieważ ma grubszą stronę do szorowania). Trzymałem także w pobliżu blok szlifierski o ziarnistości 120, aby usunąć trudne miejsca.
Cóż, muszę powiedzieć, że wilgotna gąbka nie zrobiła na mnie dużego wrażenia. Udało się, ale wymagało to znacznie więcej wysiłku, niż się spodziewałem.
Postanowiłem więc spróbować czegoś innego – co wyjaśniam w poniższym filmie – co okazało się naprawdę skuteczne.
ja>Uwaga: ten film możesz także obejrzeć tutaj w serwisie YouTube.
Ponownie, jeśli film nie jest dla Ciebie odpowiedni. Oto sedno – użyłem bloku szlifierskiego o ziarnistości 120 jako gąbki, ponieważ zatrzymywał on wodę ORAZ miał nieco większą siłę szorowania niż zwykła gąbka.
Nie chciałem, żeby był wcale bardzo mokry (to mogłoby zetrzeć płytę gipsowo-kartonową), ale na tyle wilgotny, żeby zwilżyć zaschnięte błoto (i żeby pył ze szlifowania przykleił się do powierzchni bloczka, co się nie stało kiedy było już sucho).
W żadnym wypadku nie nazwałbym tej metody stuprocentowo bezpyłową, bo gdy blok pokrył się warstwą kurzu, zaczął się nim lekko miotać. Różnica polegała na tym, że wilgoć powodowała, że kurz po prostu opadał na ziemię tuż pod materiałem, który szlifowałem, zamiast tworzyć chmurę w pomieszczeniu. Gdy jedna strona bloku została zakryta, odwróciłem go, aby zyskać więcej czasu, zanim będę musiał wypłukać go w wiadrze (trzeba było trochę masować, aby usunąć warstwę kurzu).
Ten krok był OGROMNĄ ulgą, ponieważ martwiłem się o kilka zakrętów, w których moja aplikacja nie była tak płynna jak pozostałe. Oto jedno szczególnie szorstkie miejsce i to, jak dobrze krok szlifowania na mokro naprawił mój błąd.
Nakładanie trzeciej (i ostatniej) warstwy błota
Po zakończeniu szlifowania mogliśmy nałożyć na ściany trzecią i ostatnią warstwę wykończeniową. Kilka tutoriali sugerowało, że błoto trochę rozrzedzimy, żeby szło jeszcze gładko, więc dolałem trochę wody…
…i zmiksowałem za pomocą miksera łopatkowego. Widać, że zrobiłem to w pustym wiadrze, więc nie rozcieńczaliśmy całego naszego zapasu. Nie rozrzedziło go zbytnio, wręcz przeciwnie, miało konsystencję majonezu.
Oszczędzę wam zdjęć zdjęć z trzeciej tury aplikacji i drugiej tury szlifowania (były identyczne z procesem, który już pokazywałem, a ten post jest już przeładowany zdjęciami) – więc przejdźmy do później .
Zagruntowanie pokoju
Ponieważ nie jest to najbardziej ekscytujący obraz wszechczasów, przejdźmy o krok dalej do zagruntowanego pokoju. Tak bardzo chcieliśmy zobaczyć, jak nasze klejenie, błotnienie i szlifowanie wytrzymają próbę pokrycia podkładem, że wczoraj od razu się tym zajęliśmy. I wygląda jak prawdziwy pokój, chłopaki! Przestrzeń, która jeszcze kilka tygodni temu nie istniała, jest teraz – i wszystko jest w jak najlepszym porządku! Mamy ochotę zaprosić ludzi, którzy staną w pobliżu i razem z nami będą patrzeć na ściany. Czy to coś? NIE? OK, nie zrobimy tego.
Oto kilka kolejnych przed/po dla Ciebie. Jesteśmy naprawdę zadowoleni z płynnego przejścia w hali.
Oto ostatnie (waaay) zdjęcie przed i po, aby pokazać, jak zmienił się ten wcześniej ślepy zaułek korytarza. Zabawnie będzie spojrzeć wstecz na filmy z wycieczek po starych domach i zobaczyć tam szafę na pranie zamiast drzwi.
Następnym krokiem jest malowanie, a następnie montaż podłogi (wybraliśmy płytki! Więcej o tym wkrótce!). Potem zastanawiamy się, czy powinniśmy z powrotem wtoczyć pralkę i suszarkę (przynajmniej tymczasowo), aby je ponownie podłączyć, czy też powinniśmy poczekać, aż zrobimy jeszcze kilka rzeczy bez nich w pokoju, np. powieszenie drzwi i dodanie listew. Decyzje, decyzje…