Jednym z projektów biurowych, którym Sherry i ja byliśmy szczególnie podekscytowani, jest grafika. Wielka, pusta ściana nad naszym biurkiem była zachwycona możliwością zrobienia czegoś fajnego ORAZ sparaliżowana przez to, co do cholery robimy? pytanie, które stanęło przed nami. Właściwie to jeszcze kilka dni temu czuliśmy się bardziej sparaliżowani niż podekscytowani. Sherry i ja oficjalnie utknęliśmy. Po prostu nie mogliśmy zgodzić się co do sztuki, która przemawiała do nas obojga. Ponieważ otrzymujemy wiele e-maili z pytaniami, jak rozwiązać spory dotyczące dekoracji, pomyśleliśmy, że dobrym ćwiczeniem będzie podzielenie się procesem, który pozwolił nam wyjść z tego małego impasu w sztuce. Oto cała ta paskudna gra po grze…
Jeśli chodzi o tę pustą ścianę nad naszym biurkiem (w którą wpatrywaliśmy się łącznie co najmniej 90 godzin tygodniowo) oboje zgodziliśmy się, że chcemy coś zrobić samodzielnie (zaskoczeni?) i pomyśleliśmy, że powinno to być w kolorze zielonym /blue paleta, nad którą już pracowaliśmy rozkładana sofa i nasze spersonalizowany regał na książki . Ustaliliśmy też, że nie chcemy robić kolejnego kolażu w dużych ramach, jak ten asymetryczny w pokoju Klary lub ten bardziej wyważony nad konsolą w salonie i nad kanapą w pokoju dziecięcym.
Ale poza tym punktem w ogóle nie rozmawialiśmy oko w oko. Sherry pomyślała, że najlepszy będzie jeden duży kawałek na całej ścianie. Poczułem, że dwa lub trzy elementy będą nam bardziej odpowiadać. Sherry pochyliła się nad fotografią. Pochyliłem się w stronę obrazu lub ilustracji. Chciałem zostawić kwiaty na ścianach. Pomyślała, że należy je przenieść na inną ścianę w pokoju. A ponieważ nasze próby rozmowy na ten temat donikąd nas nie prowadziły, zdecydowaliśmy, że musimy pomóc sobie nawzajem w wizualizacji każdego możliwego pomysłu (oboje jesteśmy wzrokowcami). Oto niektóre z technik, które zastosowaliśmy:
Ćwiczenie 1: Zbierz folder z cyfrowymi inspiracjami- Jednym z ulubionych zajęć Sherry jest trollowanie w Internecie w poszukiwaniu inspirujących zdjęć. Kiedy już zebrała całkiem przyzwoitą gamę pomysłów artystycznych – w tym kilka, które bardziej pasowały do mojej kategorii – mogliśmy je przejrzeć, aby zobaczyć, które z nich zgadzają się z nami obojgiem. I chociaż było wielu silnych pretendentów, żaden nie wydawał się tym jedynym (a przynajmniej takim, na jakiego nas było stać).
Ćwiczenie 2: Idź tam, gdzie sztuka Być może jesteśmy zbyt tani/uzależnieni od majsterkowania, aby kupić prawdziwe dzieło sztuki, ale to nie znaczy, że nie mogliśmy znaleźć inspiracji w prawdziwej galerii sztuki. Na szczęście dla nas nowe i ulepszone (i w 100% bezpłatne!) Muzeum Sztuk Pięknych Wirginii niedawno ponownie otworzyło swoje podwoje tutaj, w Richmond. Tak więc, gdy Clara była wygodnie ubrana w nosidełko Ergo, byliśmy zachwyceni. Nowy budynek sam w sobie z pewnością zrobił wrażenie i natknęliśmy się na kilka inspirujących dzieł – w tym ten autorstwa lokalnego artysty Heide Trepanier.
Właściwie podziwiałam prace Heide, odkąd po raz pierwszy dostrzegłyśmy je w naszej lokalnej Saks Fifth Avenue w 2006 roku (wisiały w garderobach, gdzie Sherry przymierzała białe letnie sukienki na nasz ślub – kolejne słodkie przypomnienie związku). Heide pomysłowo rzuca farbami akrylowymi lub emaliami linie pełne ruchu, a następnie obrysowuje je czarnym konturem. Zdecydowanie nie było nas stać na oryginał, ale pomyślałem, że moglibyśmy stworzyć własny, przyzwoity kawałek inspirowany jej dziełem. Niestety, nie do końca udało mi się przekonać Sherry, że jest to idealne lekarstwo na naszą gołą ścianę (chociaż byłem prawie pewien, że nam się to uda, zwłaszcza biorąc pod uwagę jej wykształcenie artystyczne).
Ćwiczenie 3: Znajdź sztukę w codziennych miejscach Na szczęście sztuka nie żyje tylko w galeriach. Dlatego przez ostatnie kilka tygodni za każdym razem, gdy wchodziliśmy do kawiarni, restauracji lub sklepu z artykułami gospodarstwa domowego, mieliśmy oczy szeroko otwarte, aby sprawdzić, czy to, co mają na ścianach, będzie dobrze wyglądać na naszych. Na jeden szczególnie piękny egzemplarz wpadliśmy podczas zakupów w zeszłym tygodniu podczas naszych wakacji nad brzegiem Delaware (tak, niespodzianka – w zeszłym tygodniu pisaliśmy na blogu z plaży – to była pierwsza wyprawa Clary do oceanu!). Tak czy inaczej, oto plażowy niebiesko-zielony obraz, który znaleźliśmy w eleganckim sklepie o nazwie Tulipan . Zdecydowanie mówiliśmy, że może uda nam się zrobić coś takiego. Ale znowu nie byliśmy (według słów mojej żony) w 100% oczarowani.
Ćwiczenie 4: Rozejrzyj się po pokoju- Ponieważ wychodzenie z domu nie rozwiązało naszego problemu, próbowaliśmy także znaleźć inspirację bezpośrednio w naszym własnym biurze/pokoju zabaw/pokoju gościnnym. Wiedzieliśmy już, że chcemy, aby nasza grafika w jakiś sposób współgrała z niebiesko-zieloną kolorystyką panującą w pokoju… i może dlatego wzór na poduszce West Elm przykuł naszą uwagę podczas naszego poszukiwania inspiracji w pokoju. Być może moglibyśmy nawiązać do wdzięcznych łuków w dużym kawałku malowanego drewna, który powiesilibyśmy na ścianie? Jedynym problemem jest to, że żadne z nas nie mogło się zdecydować, w jakiej skali zrobić wzór, przenosząc go na ścianę (baliśmy się, że zbyt małe skale będą zbyt pracowite, natomiast zrobienie zbyt dużej skali może być nieco zbyt odważne i powodować ból głowy) -indukujące). Więc niechętnie ruszyliśmy dalej.
zrób to sam kompostownik na świeżym powietrzu
Ćwiczenie 5: Zwróć się do naszych czytelników Oczywiście każdego dnia czerpiemy także mnóstwo inspiracji od Was! Pomiędzy awariami domów, przeprojektowaniem czytników i wszystkimi przedmiotami, które publikujesz na naszych stronach Świergot I Facebook stron, nie mogliśmy zignorować Twoich niesamowitych metamorfoz jako potencjalnej odpowiedzi na nasz wielki dylemat artystyczny. Jednym z rozwiązań, które szczególnie nam odpowiadało (zwłaszcza biorąc pod uwagę moją kujonską miłość do map), była metamorfoza pokoju zabaw Kate. Pomyśleliśmy, że taka gigantyczna, rozwijana niebiesko-zielona mapa będzie pasować do naszej palety i moglibyśmy nawet przyciąć ją na ścianie za pomocą listew, tak jak zrobiła to Kate (lub przykleić ją do dużej, cienkiej deski drewnianej, aby uzyskać efekt vintage-- znak wygląda jak sztuka poderwaliśmy się w łazience). Nasze jedyne wątpliwości dotyczyły tego, że już to zrobiliśmy trochę mapowości dzieje się w jaskini. I wciąż nie dostaliśmy tego „tak” – to jest to uczucie, na które czekaliśmy. Przejdźmy do następnego pomysłu.
Ćwiczenie 6: Makieta- Mając tak wiele pomysłów krążących w naszych głowach, doszliśmy do wniosku, że jeden z nich na pewno zadziała, jeśli tylko zobaczymy go w pokoju. Tutaj z pomocą przyszedł nam Photoshop. Użyliśmy starego zdjęcia biurka (wcześniej dodanie magazynu plików ) i poszłam do miasta zrobić trochę surowy makiety tego, jak mogą wyglądać niektóre z naszych pomysłów (szorstkie słowo jest kluczem).
Najpierw postanowiliśmy zgłębić pomysł inspirowany abstrakcyjnym, a zarazem kolorowym obrazem, który zauważyliśmy w sklepie w Delaware. Szybko wrzuciliśmy to do Photoshopa (a nawet zastanawialiśmy się nad oznaczeniem tego cyfrą 7 inspirowaną rocznicą). Zostawiłem też kwiaty na ścianach, które Sherry chciała przenieść (ponieważ chciałem, żeby zostały), aby zachować różnorodność i wyczerpać wszystkie możliwości.
Ale to po prostu nie robiło tego dla nas. Być może winna była kiepska pierwsza próba Photoshopa, ale nasza szybka wizualizacja wystarczyła, aby oboje powaliliśmy ten pomysł (hej, przynajmniej byliśmy jednomyślni!).
szafka na garderobę z Ikei
Potem wróciliśmy do naszego pomysłu na wzór inspirowany poduszką. Może moglibyśmy pomieszać różne rzeczy i zrobić długi, wąski kawałek zamiast dużego, przytłaczającego prostokąta?
Ale choć to małe ćwiczenie było intrygujące, udało mi się przekonać Sherry, że nie jest na tyle interesujące, aby wpatrywać się w nie cały dzień, codziennie. Poza tym coś, co jest powtarzalne i zajęte, może sprawić, że chaotyczny dzień w pracy będzie jeszcze bardziej przytłaczający.
Następnie zajęliśmy się pomysłem na mapę, dzięki uprzejmości znalezionej próbki AllPosters.com (który wysadziliśmy w powietrze i w Photoshopie na ścianie). Wydało nam się to o wiele ciekawsze niż wzór poduszki w łuskach, ale żadne z nas (zwłaszcza ja) nie mogło zakochać się w tym pomyśle dzięki nasza mapa USA która już mieszka w drugim pokoju. Chociaż pomysł po prostu powieszenia plakatu, a następnie oprawienia go w listwę był kuszącym projektem DIY.
Zostaliśmy więc zmuszeni zmierzyć się z stresującym scenariuszem: cała burza mózgów minęła, a my nadal nie mogliśmy dojść do porozumienia w sprawie tego, jak powinniśmy spędzić czas i pieniądze na majsterkowaniu. Nie oznacza to, że proces wspólnego poszukiwania pomysłów i wyśmiewania rzeczy w celu rozważenia możliwości nie był pomocny. Bo tak naprawdę było. To w magiczny sposób zmieniło naszą debatę „Mam rację, a ty się mylisz” w poczucie, że oboje się nie mylimy – głównie dlatego, że mogliśmy wyraźnie zobaczyć swoje pomysły i przedyskutować je inteligentniej niż ktokolwiek inny, zaufaj mi, ogromny obraz będziemy szukać najlepszych zapewnień, jakie możemy zaoferować.
Ale chociaż było to dobre dla naszego związku, nadal nie zrobiło nic dla naszej wielkiej pustej ściany.
Wtedy dowiedzieliśmy się, co było być może najważniejszą lekcją całego tego scenariusza. Choć poszukiwanie inspiracji może zadziałać, czasami po prostu musi wpaść Ci na kolana. Nawet jeśli to okrążenie będzie bez spodni.
Pozwól mi wyjaśnić. Będąc w zeszły piątek w domku na plaży moich rodziców, wyszłam spod prysznica i zauważyłam najnowsze wydanie R. Home, naszego lokalnego magazynu o wystroju wnętrz. I czy uwierzyłbyś słowu, które patrzyło prosto na mnie?
Więc odebrałem. I (po wysuszeniu i ubraniu) zaniosłem znalezisko do Sherry i zaczęliśmy przeglądać strony w nadziei, że zauważymy coś, co przyciągnie nasze oczy. I zaledwie dziesięć stron od końca numeru, jedno zdjęcie właśnie to zrobiło. OCH SZCZĘŚLIWY DZIEŃ.
Właściwie to zdjęcie wystawa architektury w Virginia Tech , na którym znajduje się 100 pocztówek, które wydają się opierać na jakiejś cienkiej półce. Zarówno Sherry, jak i mnie od razu zaintrygował ogromny wpływ, jaki wywarł ten pokaz jako całość. Podobał nam się także pomysł, że (po zaadaptowaniu do naszego domu) będzie to idealne lekarstwo na nasze niezdecydowanie: moglibyśmy wyeksponować kilka zdjęć, pocztówek lub drobnych wydruków artystycznych I moglibyśmy je zmienić, gdybyśmy kiedykolwiek zakochali się w którymkolwiek z nich. Poza tym nie musieliśmy się we wszystkim zgadzać w 100% (jeśli jakiś utwór Sherry mi się nie podoba, może po prostu położyć się na jej stronie półki).
Byliśmy zaskoczeni, że pod wieloma względami ta ostateczna decyzja jest całkowitym przeciwieństwem tego, czego oboje myśleliśmy, że chcemy (nie jest to nic zbyt dużego ani super odważnego, ale suma jej części stanowi coś tak wyjątkowego i dającego się spersonalizować, że całkowicie to krzyczało). Poza tym w jakiś sposób spełnia wszystkie te rzeczy, których oboje chcieliśmy (możemy włączyć fotografie, sztukę abstrakcyjną, typografię i tak dalej). Tak, oboje jesteśmy całkowicie podekscytowani, aby zabrać się do pracy. Wszystko, od zrobienia półek, zaprojektowania systemu zawieszania i wymyślenia dziesiątek elementów do wyeksponowania na ścianie (o wystarczającej wadze, aby zapobiec ich przemieszczaniu się) powinno być mnóstwem zabawy. Tak naprawdę, zakładając, że wszystko pójdzie dobrze, będziemy mieli dla Ciebie tę aktualizację za tydzień lub dwa!
Czy ktoś z Was kiedykolwiek poczuł się zakłopotany w związku ze wspólnym projektem? Czy masz inne wskazówki lub sposoby, którymi chciałbyś się podzielić, jeśli chodzi o przezwyciężanie nieporozumień dotyczących dekoracji? Aha, możesz też podać dodatkowe źródła inspiracji artystycznych każdemu, kto zmaga się z podobnym dylematem artystycznym.
Psst: Chcesz śledzić metamorfozę całego biura/sypialni gościnnej/pokoju zabaw? Kliknij tutaj, aby zobaczyć post wprowadzający, Tutaj przeczytać o polowaniu na dużą rozkładaną sofę, Tutaj do zabawy na biurku DIY, Tutaj za projekt domowej oprawy oświetleniowej, Tutaj za nasz zhakowany regał z Ikei, Tutaj dla zbudowanego przez nas magazynu plików oraz Tutaj za to, jak wcisnęliśmy trochę przechowywania zabawek.