Kiedy dorastałam, moja ciocia i mama cały czas szyły (szyły mi wszystkie kostiumy na Halloween, a ciocia szyła nawet suknię ślubną mojej mamy), ale ilekroć próbowałam uczyć się na maszynie mamy, psułam się. Nie tylko go zablokowałem lub chwilowo zepsułem, ale zgodnie z prawem go zrujnowałem (co najmniej sześć odcinków zakończyło się tym, że moja mama zabrała go do sklepu i zapłaciła mnóstwo pieniędzy za naprawę). A potem nie zachęcano mnie do używania go tak często, jeśli złapiesz mój dryf. Wcale nie winię mojej mamy. Zostałem wyraźnie przeklęty.
Tak więc, dzięki szalonemu obrotowi wydarzeń, niedawno kupiłem własną, ładną, niedrogą maszynę do szycia dla początkujących, mając duże nadzieje, że uda mi się samodzielnie uszyć kołdrę i baner z flagą z tkaniny na pierwsze urodziny Clary (używając wszystkich materiałów, które zebraliśmy do jej cotygodniowego zdjęcia projekt ich utworzenia). Pomyślałem, że przyda się również do robienia poduszek i zasłon.
Wybrałem specjalnie coś, co miało świetne oceny (4,5 gwiazdki i ponad 150 opinii klientów) na amazon.com (Brother XL2600I), ponieważ chciałem czegoś dobrego dla początkującego, pozbawionego jakichkolwiek naturalnych zdolności. Oczywiście nie zaszkodziło to, że był o około 100-200 dolarów tańszy niż większość wymyślnych maszyn (w promocji za jedyne 89 dolarów – w porównaniu ze 149 dolarów – z bezpłatną wysyłką). Wiesz, na wypadek, gdybym go nieodwracalnie uszkodził w ciągu tygodnia od użycia. Co by mnie nie zdziwiło. Stąd podejście: „nie zamierzam-jeszcze-wydawać-na-nic-wspaniałego-jeszcze-.
Więc przybył kilka tygodni temu. To mnie testowało. O mój Boże, to mnie testowało. Na przykład wejdź spokojnie do sypialni i krzyknij w poduszkę, sprawdzając mnie.
Odbyłem nawet przezabawnie nieszczęśliwą i desperacką wymianę SMS-ów Katie B gdzie w zasadzie poprosiłem ją, żeby przyszła, zdjęła mnie z podłogi, otarła moje łzy i dała klapsa mojej nieposłusznej maszynie. Tak, nie przyszła. Ale rozśmieszyła mnie, porównując mnie do Marty. Zasugerowałem, że być może jestem nieskoordynowaną, mniej znaną siostrą Marty (którą nazwałem Bertha) i pod koniec małego festiwalu iPhone'a Katie wywołała u mnie uśmiech. Muszę to przekazać tej dziewczynie za zapewnienie tak potrzebnej ulgi, gdy masz do czynienia z tego rodzaju brzydotą:
basen do siedzenia
Prawdziwy problem polegał na tym, że miałem różnego rodzaju problemy z napięciem (pęknięte igły, pętelkowo splątane szwy od spodu itp.), a potem, po dwóch nocach rozpaczy i co najmniej pięciu solidnych godzinach czystej nędzy, zdałem sobie sprawę, że używam niezatwierdzonej szpulki. Poważnie. Po pięciuset próbach ponownego nawleczenia igły i ponownym przeczytaniu instrukcji, szukaniu pomysłów w Google i wysyłaniu SMS-ów do moich biednych przyjaciół (którzy, na pewno, wszyscy mieli lepsze rzeczy do roboty niż słuchanie mojego narzekania, jestem pewien), to była moja głupia jedna dziesiąta cala też wysoka szpulka, która mnie sabotowała. Ale przynajmniej znalazłem sedno problemu, który okazał się zabawnie łatwy do naprawienia (zabawne w tym, że śmiejesz się, ale trochę płaczesz w tym samym czasie, ponieważ to jest takie żałosne) -i-żenujący sposób).
Ale przynajmniej w tym najgorszym momencie mojej kariery krawieckiej wydawało mi się, że od tego momentu może być już tylko lepiej. Więc grałem dalej. Powoli, ale pewnie, poznaję Oh Brother (mój sarkastycznie pesymistyczny pseudonim dla zmory mojej maszyny do szycia) i faktycznie poczyniłem przyzwoite postępy w świecie nowicjuszy w szyciu. Na przykład zrobiłem ten mały baner z flagą z tkaniny na wielkie urodziny fasoli, używając małych trójkątów, które wycinałem z różnych cotygodniowych tkanin.
aura klastra
Nie powiem, że było łatwo. Było trudniejsze i bardziej irytujące niż mięśnie brzucha w The Situation. W rzeczywistości mam na myśli porażkę, jaką była moja próba uszycia tego banera z tkaniny, jako „Prawdziwa sytuacja”.
Zajęło mi to o wiele za długo i prawdopodobnie płakałem słusznie dziesięć razy (nie mówimy o marudnym, udawanym płaczu, mówimy o rzeczywistych, sfrustrowanych, gorących łzach, które wycierasz, zanim ktokolwiek spojrzy na ciebie, jakbyś szalał od płaczu do szycia) . Daj mi młot lub pędzel, a nie będę się bał. Ale dajcie mi robota z igłą z napędem silnikowym, a pokażę wam definicję nieszczęścia. To po prostu nie jest coś, w czym mogę choćby w najmniejszym stopniu udawać, że jestem dobry. No cóż, nauczę się. Albo nie i znajdę sobie inne hobby. Ha ha.
urodziny smoka
Jeśli chodzi o dokładny czas, to przypuszczam, że wycięcie każdej z flag zajęło mi około czterdziestu minut przed telewizorem (użyłam szablonu kartonowego i umieściłam go na wypranej – więc była wstępnie skurczona – tkanina). Następnie obszyłem każdy z trzech boków trójkąta za pomocą Oh Brother, co zajęło mi grubo ponad pięć godzin.
Tak, dobrze to przeczytałeś. Powiedzmy, że było wiele przeróbek, rozdarć szwów i więcej problemów z napięciem, ale ostatecznie zostało mi około tuzina wystarczająco idealnych trójkątów, że nie umarłabym ze wstydu, gdyby nastoletnia Clara przyjrzała się uważnie swoim ukochanym urodzinom baner (mam nadzieję, że baner stanie się tradycją na każde urodziny, dopóki fasola nie będzie za stara, żeby mi pozwolić, więc nie chcę, żeby po prostu wyglądało nie-strasznie, chcę, żeby przetrwało jakiś czas i wyglądało w miarę przyzwoicie) . Więc chociaż na powyższym stole widzisz około 27 flag, wiele z nich było po prostu śmieciami, gdy podszedłeś bliżej, więc wybrałem mój ulubiony tuzin, a resztę bezceremonialnie wrzuciłem na stertę szmat.
Następnie w przypływie desperacji (lub geniuszu, jak zdecydujesz) faktycznie wyrwałem trochę taśmy do żelazka, aby ukończyć projekt w około kolejne pół godziny (w sumie spędziłem ponad 5,5 godziny).
Pomogło rozłożyć na podłodze pozostałe niezbyt straszne flagi, żeby pobawić się porządkiem, dopóki nie spodobało mi się to, co zobaczyłem. Potem pozostało już tylko rozpalić żelazko i przymocować je do niebieskiej wstążki, którą już miałam przy pomocy mojej sprawdzonej taśmy na brzegach.
Jestem prawie pewien, że gdybym przyszył każdą flagę do niebieskiej wstążki, której użyłem na górze, z łatwością zajęłoby to ponad 10 godzin. Ale, do cholery, zaczynam powoli. Cieszę się, że udało mi się uszyć te flagi i nie wyrzucić Brata za suwak w altanie (problem z ranczami polega na tym, że nie można radykalnie wyrzucić rzeczy, których nienawidzisz, z okien drugiego piętra, więc masz improwizować). A taśmę do naprasowania można prać, więc wszystko jest w porządku. I spójrz na moich małych pomocników. Jak słodko spędzali czas w kuchni, podczas gdy ja testowałam swoje granice nieprzeklinania i rzucania czymkolwiek? Stanowiły one bardzo potrzebną słodycz w cholernie irytującym osobistym wyzwaniu.
Baner wygląda zabawnie i świątecznie, można go prać i, miejmy nadzieję, posłuży co najmniej przez dekadę lub dwie, a co najważniejsze, był darmowy, z wyjątkiem kosztów Oh Brother (dzięki temu, że kupiłeś już każdą z tkanin w promocji przez cały rok na cotygodniowe zdjęcia Clary i przy użyciu taśmy do naprasowania i niebieskiej wstążki, które już miałam).
zajęcia rodzinne w Charleston SC
Ale wciąż mam nadzieję, że zakup maszyny do szycia będzie tego wart, ponieważ próbuję kolejnych projektów, takich jak bardzo, bardzo uproszczona kołdra na fasolkę i inne rzeczy związane z domem (kilka poduszek, może zasłony itp.) . Zdecydowanie zacznę powoli.
Więc to jest to. Prawda. Nie jestem Marthą Stewart. Jestem okropna w szyciu, przez co przeklinam, szlocham i krzyczę w poduszkę. Ale kto wie, może to być początek pięknej relacji z tą przerażającą mechaniczną igłą. Działy się dziwniejsze rzeczy…