Zaraz zrobi się ekscytująco…
Ale najpierw muszę zacząć ten post od krótkiej historii pobocznej. Uwielbiam Jones Soda, częściowo dlatego, że pod czapką kryją się przypadkowe fortuny. Któregoś dnia dostałem taki:
Zadania, w których niezbędne są umiejętności (mi to wygląda na remont łazienki) może zostać zrealizowane . MÓC? Tylko może?!? To niezbyt napawająca pewnością siebie fortuna. Dobrze, że wydaje się, że robimy coś więcej niż tylko realizację naszych najnowszych projektów łazienkowych.
Weźmy na przykład kafelkowanie. Mimo że Sherry rzuciła okiem na prace związane z kafelkowaniem w zeszłym tygodniu, zgodnie z obietnicą wracam z oficjalnym postem dotyczącym glazury. Możesz pamiętać z Rozdział trzeci projektu przebudowy naszej łazienki, w ramach którego spędziliśmy z tatą czterodniowy weekend na sterydach, kładąc płyty gipsowo-kartonowe i cementowe tablice w ramach przygotowań do ponownego położenia płytek wokół prysznica i podłogi. Dzięki kilku wyzwaniom, które pojawiły się podczas weekendu, ledwo zdążyłem rozpocząć układanie płytek pod prysznicem, zanim tata wyszedł w ten poniedziałkowy wieczór. Prawdę mówiąc, byłem w trakcie robienia tego pożegnalnego zdjęcia.
Po jego wyjściu pracowałem jeszcze kilka godzin, ale pod koniec dnia udało mi się ułożyć zaledwie dwa rzędy płytek. Westchnienie. Tak, wyglądało to na kolejną część tego projektu, która nie będzie tak szybka i łatwa, jak się spodziewałem. Ale dlaczego?
Cóż, nasza wanna nie była pozioma. Tak więc mój pierwotny plan wykorzystania krawędzi wanny jako przewodnika wypadł przez okno (kiedy już przyznaliśmy sobie, że lekko nierówne linie będą wyglądać na tyle, by nas wkurzać – i zdaliśmy sobie sprawę, że ryzykujemy, że płytki nie będą ułożone prawidłowo w rogach). I chociaż widziałem, że niektórzy zalecają znalezienie środkowego punktu ściany i rozpoczęcie od tego miejsca, w przypadku tak małych płytek ważniejsze było dla nas, aby nie skończyło się na kawałku płytek biegnącym wzdłuż krawędzi wanny lub sufit (chcieliśmy, aby płytki w tych miejscach wyglądały jak najpełniej, co zapewniło bardziej zaplanowany i zrównoważony wygląd). Dlatego większość pierwszego wieczoru spędziłem, używając mokrej piły do golenia różnych kawałków ceramiki ze spodu każdej płytki metra przylegającej do wanny, aby utworzyć jedną poziomą linię, z której mogłem odtąd budować. To były dobre trzy lub cztery godziny żmudnych prób i zabawy pełnej błędów, ale skończyłem.
Nie jestem jednak sarkastyczny, kiedy mówię „fajnie”. To był dokładnie ten rodzaj remontu domu, który uwielbiam – wymagał większej koncentracji psychicznej niż siły fizycznej (w końcu już to robiłem) moje wypełnienie tego na ten remont) i zaowocowało to dużą zmianą, którą od razu doceniłem. Poza tym muszę wypróbować nowe narzędzia i nauczyć się nowych umiejętności. Ale ponieważ to był mój pierwszy raz, kiedy układałem kafelki, przedstawię ci krótki opis, jak to zrobiłem, a nie oficjalny poradnik, ponieważ istnieją zdecydowanie różne metody (z których wszystkie będą działać w zależności od twoich preferencji) i dlatego, że to był mój pierwszy romans z kafelkami. Jeśli szukasz tutoriali dla prawdziwych ekspertów, sugeruję sprawdzenie niektórych witryn, o których często wspominałem podczas mojej kariery jako Mr. Tile (linki umieściłem na dole tego posta).
Przejdźmy jednak do najdrobniejszych szczegółów dotyczących układania płytek. Najpierw przyjrzyjmy się mojej wybranej broni:
- Mokra piła (pożyczone od taty)
- Przecinarka do płytek (kupiona z tatą)
- Kilka dużych wiader cienkiej zaprawy klejącej
- Paca do marginesów (znowu pożyczone)
- Paca zębata (tak samo)
- Przekładki 1/16 (w przypadku podłogi płytka metra wygodnie miała wbudowane przekładki, które w naturalny sposób osiągnęły odstęp 1/16)
- Taśma miernicza (już posiadana)
- Poziom (już posiadany)
- Ołówek i temperówka do zaznaczania nacięć na kafelkach (ponieważ ołówek nie pojawił się na ciemnym marmurze)
- Ręczniki papierowe i wiadro wody (aby pomóc w uporządkowaniu bałaganu)
Piła na mokro i przecinarka do płytek były moimi narzędziami do przycinania płytek do idealnych rozmiarów. Mokra piła przypomina okrągłą piłę stołową z grubym brzeszczotem do muru, ale ostrze przebiega przez tackę z wodą, aby zapobiec przegrzaniu, zbyt szybkiemu zużyciu lub rozpyleniu zbyt dużej ilości kurzu (jednak tworzy przyjemne błoto, które trzeba co jakiś czas sprzątać). Piła na mokro świetnie nadawała się do wykonywania małych cięć (np. gdy musiałem przyciąć tylko kawałek płytek) i cięć nieprostych (np. wycinania półkoli w celu obejścia rur – chociaż musiałem wyłamać piłę walcową taty) wiertłem jednokrotnie, aby przejść przez środek jednej płytki). Można nim wykonywać proste cięcia – ma nawet regulowaną prowadnicę – ale stwierdziłem, że nie mogę być z nim tak precyzyjny, jak bym chciał. I choć korzystanie z niego sprawiało mi mnóstwo frajdy, było trochę bałaganu. Trzymałem go w wannie podczas pracy pod prysznicem (był wygodny u moich stóp) oraz w mocno zakrytym miejscu na korytarzu, gdy pracowałem na podłodze. Gdyby nie był środek zimy, prawdopodobnie pracowałbym na zewnątrz.
Z drugiej strony przecinarka do płytek była wolna od bałaganu i dość prosta w użyciu. Nadaje się tylko do prostych cięć (jak wtedy, gdy musiałem przyciąć pół płytki, aby stworzyć pod prysznicem naprzemienny, płynący wzór cegieł). Kiedy już zaznaczyłem ołówkiem miejsce przecięcia linii, wyrównałem płytkę z płaską powierzchnią prowadzącą, a następnie kilka razy przejechałem maleńkim kółkiem po powierzchni płytki. Zawsze czekałem, aż odgłos skrobania przypominający gwoździe po tablicy będzie wiedział, że robię to dobrze. Następnie, przy niewielkim nacisku, kątowa podkładka pomogła mi czysto zatrzasnąć płytkę. Jedyną wadą było to, że to narzędzie nie było wystarczająco mocne, aby przeciąć nasze grube marmurowe płytki podłogowe, więc gdy dotknąłem podłogi, musiałem polegać wyłącznie na mokrej piłze (ale przynajmniej w tym momencie byłem już raczej ekspertem w ponieważ najpierw zrobiłem otoczenie wanny/prysznicu, żeby się rozgrzać).
Cięcie było powolną, żmudną i matematyczną częścią całego procesu. W porównaniu z tym układanie płytek było dość szybkie i bezbolesne – jedynym wyzwaniem było użycie odpowiedniej ilości (i stałej ilości) rzadkiej zaprawy, aby upewnić się, że wystarczy ona do utrzymania płytki, ale nie za dużo, aby płytki układały się nierówno lub spowodować, że nadmiar cienkiej warstwy wypchnie się pomiędzy liniami fug (uwaga, spoiler: nie byłem w to zbyt dobry).
Więc po przyklejeniu kawałka cienkiej szpachli do ściany i lekkim rozprowadzeniu go za pomocą tylnej części kielni, przeszedłem na pacę zębatą. Ten podstępny mały koleś ma dwie proste krawędzie i dwie karbowane krawędzie. Najpierw użyłem prostej krawędzi, aby wyrównać moją cienką warstwę (przesuwając ją po ścianie pod kątem 45 stopni z wystarczającym naciskiem, aby pozostawić cienką warstwę na ścianie). Następnie wróciłem do obszaru z naciętą krawędzią (ponownie pod kątem 45 stopni i tym razem z nieco większym naciskiem), aby pozostawić długie rowki w cienkiej części. Następnie byłem gotowy wcisnąć płytkę na miejsce z wystarczającym naciskiem, aby mocno osadzić ją w cienkiej szczelinie, tak aby ułożyła się równo z sąsiadami (co można wygodnie sprawdzić za pomocą poziomicy).
Po drodze dostałem wskazówkę, jak sprawdzić, czy używasz wystarczającej ilości cienkiej płytki, podważając płytkę zaraz po jej ułożeniu i upewniając się, że cała płytka jest cieńsza z tyłu. Jeśli nie, musisz użyć więcej. Chociaż tutaj utrudniłem sobie życie. Prawdopodobnie przesadziłem i w niektórych miejscach użyłem za dużo, co spowodowało powstanie wielu dodatkowych cienkich warstw wciśniętych pomiędzy fugami płytek. Nie jest to wielka sprawa… jeśli starannie wyczyścisz wszystko przed wyschnięciem (sugeruję kombinację palca, ręcznika papierowego lub nawet starej szczoteczki do zębów). Odrobiłem tę lekcję na własnej skórze i spędziłem sporą część soboty, wybijając zaschnięty cienki materiał ze szczelin za pomocą żyletki (co jest znacznie trudniejsze niż usuwanie go, gdy jest mokry). W końcu trzeba zostawić miejsce na tę fugę, prawda?
Po pierwszym wieczorze żmudnego układania dolnego rzędu płytek wszystko potoczyło się dość szybko, ponieważ większość płytek była cała (z wyjątkiem krawędzi i rogów). Resztę udało mi się osiągnąć podczas dwóch 5-godzinnych sesji po pracy we wtorek i środę tego tygodnia. Zwycięstwo było moje! Tak naprawdę spoinowalibyśmy całość w przyszły weekend, gdyby nie dwa błędy z mojej strony: wspomniane wcześniej niechlujne czyszczenie fug, które trzeba było uwzględnić na końcu, oraz proste błędne odczytanie etykiety, które spowodowało zrujnować partię zaprawy, dodając dwa razy więcej wody niż potrzeba. Więcej o tym w dalszej części tygodnia, ale pamiętajcie, że burza śnieżna, która nawiedziła ten sam weekend, uniemożliwiła nam wyjechanie po więcej, więc zatrzymaliśmy się na chwilę na układaniu płytek. Nie zrażając się, zwróciliśmy uwagę na ściany.
Zagruntowaliśmy je specjalnym podkładem do płyt kartonowo-gipsowych Valspar i wylądowaliśmy na Dune Grass Benjamina Moore’a jako nasz wybrany subtelny, błotnisty zielonkawo-szary odcień. Tak naprawdę nie używaliśmy farby Benjamim Moore, po prostu przynieśliśmy próbkę BM do Lowe's i dopasowaliśmy jej kolor do półpołyskowej farby łazienkowej Olympic Premium niezawierającej LZO (baza nie zawiera LZO, ale nauczyliśmy się, że dodanie koloru dzięki temu ma niską zawartość LZO, który jest nadal wyjątkowo łagodny i ma niski zapach). Doszliśmy do wniosku, że to naprawdę niezły plan, aby usunąć jak najwięcej farby z drogi przed ułożeniem marmurowej podłogi, więc nie musieliśmy się tak bardzo martwić o kapanie farby. Brawo, życzę szczęśliwych wypadków, które powodują wstrzymanie fugowania i układania płytek podłogowych i rozpoczęcie malowania! Wszystko wyszło całkiem nieźle (a malowanie przypomina arytmetykę pierwszej klasy w porównaniu z zaawansowanymi wyzwaniami związanymi z algebrą, związanymi z układaniem płytek).
Ale potem wszystko wróciło na podłogi. Najpierw skończyłem prace przygotowawcze, które mój tata i ja rozpoczęliśmy od zamontowania cementowej tablicy (którą uprzejmie wyciął i odłożył przed wyjazdem w poprzedni weekend) na podłożu ze sklejki ( wskazówka: zastosowaliśmy bardzo długie śruby, aby mieć pewność, że przejdą przez całą tablicę, przez sklejkę 3/4″ znajdującą się pod spodem i głęboko w ukośne podłoże, zapewniając super mocne i bezkompromisowe trzymanie ). Gdy cztery elementy układanki zostały już bezpiecznie ułożone i dobrze przykręcone, użyliśmy taśmy siatkowej i błota, aby wypełnić szwy i wszelkie pozostałe szczeliny. Po upływie jednego dnia do wyschnięcia zeszlifowaliśmy nadmiar i dokładnie zamiataliśmy, aby tablica była w 100% wolna od kurzu i okruchów cementu, które mogłyby oznaczać katastrofę dla naszych płytek.
Choć bardzo chciałem ponownie wykorzystać swoje umiejętności cięcia na mokro, najpierw musieliśmy zaplanować strategię rozmieszczania, aby upewnić się, że układ wygląda dobrze i że jest to najmądrzejszy plan, jeśli chodzi o cięcie płytek (chcieliśmy, aby jak najwięcej pełnych płytek tak bardzo, jak to możliwe, w najbardziej widocznych miejscach, a ponieważ musieliśmy obejść zakrzywioną wannę i wejście do szafy na bieliznę, nie chcieliśmy skończyć z niewygodnymi kawałkami). Ponownie niektórzy zalecają znalezienie środka pokoju i rozpoczęcie ćwiczeń od tego miejsca, ale w przypadku tak małego pokoju uznaliśmy, że nasze kryteria (posiadanie dużych płytek w miejscach, w których podłoga była najbardziej widoczna i unikanie przerażających odłamków płytek w rogach) były w naszym przypadku ważniejsze . Zrobiliśmy więc próbną próbę kilku aranżacji z naszymi rzeczywistymi płytkami o wymiarach 12″ x 12″ (łącznie z przekładkami!) i zdecydowaliśmy się na układ, który wymagał dość prostych cięć i pozwolił nam ułożyć pełne płytki prawie na całej długości łazienki. Oto rzut wskazówek, które narysowałem, aby wszystko zacząć:
Nie będę Was zanudzać powtarzaniem procesu układania płytek podłogowych, gdyż w dużej mierze przypominał on układanie płytek ściennych. Jedynym dodatkowym wyzwaniem było to, że choć bardzo się staraliśmy, nasza podłoga wciąż była lekko nachylona. Zdecydowaliśmy się więc posmarować nasze płytki masłem, aby to zrekompensować (słyszeliśmy również, że w przypadku marmuru wielu ekspertów zaleca tę technikę, aby zachować wyjątkową trwałość i odporność na drgania, co zmniejsza pękanie i długotrwałe zużycie). Oznaczało to rozprowadzenie cienkiej warstwy zaprawy na spodniej stronie płytki oraz na podłodze (przy użyciu tej samej techniki pacy zębatej), abyśmy mogli dokładniej upewnić się, że każda płytka jest ustawiona na poziomie względem sąsiadujących płytek. I chociaż polegaliśmy na poziomie jako naszym głównym przewodniku dotyczącym poziomu (czy to takie słowo?), wprowadziliśmy małą ćwierćsztuczkę poleconą przez znajomego, aby się dokładnie sprawdzić. Delikatnie przejechaliśmy ćwiartką po dwóch sąsiednich płytkach, aby sprawdzić, czy poszło gładko, czy też zaczepiła się o jedną (co oznacza, że jedna była ustawiona za wysoko).
Inną sztuczką, której ktoś nas nauczył, która bardzo się przydała w przypadku podłogi, był łatwy sposób zmierzenia wszelkich cięć, które trzeba było wykonać na ścianie. Po ułożeniu najbliższej pełnej płytki, ostrożnie umieść na niej następną płytkę, której chcesz użyć (uważałem, że gumowe podkładki są pomocne w tworzeniu małego bufora między płytkami, aby nic nie zostało porysowane). Następnie weź trzecią, zapasową płytkę i połóż ją na stosie, ale tym razem przesuwaj ją delikatnie, aż dotknie ściany. W ten sposób odsłoniłem część środkowej płytki, która byłaby potrzebna do wypełnienia pustej przestrzeni. Następnie po prostu użyłem Sharpie do zaznaczenia linii cięcia na środkowej płytce i udałem się do mokrej piły, aby trochę przyciąć. I oto, to działało jak urok za każdym razem.
Ułożenie płytek na podłodze, ponieważ ponad połowa z 37 płytek wymagała przecięcia na mokro, zajęło mi większość Wigilii (tyle, ile mogłem zrobić, zanim musieliśmy wskoczyć do samochodu, żeby wygadać się rodzinie o naszej córeczce). ) i kolejne kilka godzin wieczoru, kiedy 27-go wróciliśmy do domu. Ogólnie rzecz biorąc, było to mnóstwo pracy, ale cholernie przyjemne uczuciebyć gangsteremskończyć z tymi wszystkimi kafelkami. Chociaż w pewnym sensie będzie mi brakowało mokrej piły. Przeżyliśmy razem kilka dobrych chwil.
Układanie podłogi to jednak nie koniec przygody z układaniem płytek, ponieważ przed nami jeszcze proces fugowania i uszczelniania. Ale jeszcze raz, to na razie wystarczy. Później w tym tygodniu opublikuję post o pozostałych wakacyjnych przygodach w łazience, więc zostańcie z nami (czy to gra słów Thinset? To nie było zamierzone).
Jak wspomniałem powyżej, podczas naszej pierwszej przygody z układaniem płytek skorzystaliśmy z pomocy kilku ekspertów. Odkryliśmy, że instrukcje mogą się różnić i rzadko są dokładne w konkretnej sytuacji, dlatego pamiętaj, aby pamiętać, co będzie najlepsze dla Ciebie i Twojego domu. Oto kilka linków, z których skorzystaliśmy, które, mamy nadzieję, przydadzą się również Tobie: Cała moc Bowera , ZapytajTheBuilder , Jak , Magazyn domowy , I Lowe’a .
Psst: Chcesz przeczytać o kilku pierwszych rozdziałach dużej metamorfozy łazienki? Wymeldować się Rozdział pierwszy , Rozdział drugi , Rozdział trzeci i mały zwiastun, który niedawno udostępniliśmy.
wbudowany regał na książki