Podczas omawiania planów biura w zeszłym tygodniu , kilka Waszych komentarzy na temat niebieskiego wykończenia w tym pokoju było bodźcem, którego potrzebowaliśmy. Oszukiwaliśmy się, myśląc, że powinniśmy pomalować całe to wykończenie ręcznie (mówimy o listwach przypodłogowych, listwach koronowych i pięciu oknach, w sumie 66 pojedynczych szyb). Postanowiliśmy więc wziąć się w garść, wyrwać pistolet do malowania, przykleić wszystko taśmą, trzymać palce u rąk i nóg, żeby nie doszło do przesiąkania na drewnianych podłogach, i w ten weekend powiedzieć hasta la vista kolejnym niebieskim wykończeniom .
Mieliśmy pomalował wszystkie elementy wykończenia piętra z opryskiwaczem, zanim się wprowadziliśmy i zanim zniszczono nowe podłogi, co było łatwą i oczywistą decyzją (nie ma się co martwić, że zostaną zniszczone). Ale wykończenia parteru, którymi się zajmowaliśmy (jak dotąd tylko w kuchni i przedpokoju), pracowaliśmy ręcznie – głównie dlatego, że pomieszczenia te musiały zachować funkcjonalność podczas malowania, więc nie chcieliśmy ich zakrywać papierem, plastik i taśmę, a w powietrzu unosiła się mgła farby w sprayu. W biurze nie było jednak zbyt wiele mebli do wyniesienia i można było je łatwo wydzielić w ramach kilkudniowej kwarantanny lakierniczej. Więc poszliśmy na to.
W zeszły czwartek rano opróżniliśmy pokój (z wyjątkiem szafki na dokumenty, która była na tyle ciężka, że postanowiliśmy ją po prostu przykryć) i w zasadzie przejęliśmy jadalnię i przedpokój ze wszystkimi przeniesionymi przedmiotami. Dobrze, że już oswoiliśmy się z chaosem.
Choć byliśmy podekscytowani możliwością zaatakowania tego niebieskiego wykończenia przy użyciu nowej metody (nigdy wcześniej nie oklejaliśmy pokoju taśmą w celu jego spryskania), oboje byliśmy ciekawi, czy naszym zdaniem ostatecznie pozwoliło to zaoszczędzić dużo czasu, ponieważ przygotowania jest oczywiście dużo intensywniejszy. Chociaż niektóre rzeczy – jak wytarcie powierzchni do pomalowania i oklejenie podłogi – i tak by się wydarzyły.
Następnie rozłożyliśmy kalafonię po całej podłodze, ponieważ dowiedzieliśmy się, że mgła malarska przedostaje się WSZĘDZIE z opryskiwaczy naszej konkretnej marki (który, przyznaję, coraz mniej mi się podoba – od tego czasu przerzuciliśmy się na ten). Obrzeża taśmą i papier kalafoniowy wykonaliśmy w oddzielnych etapach, abyśmy mogli skupić się na ładnym i bezpiecznym oklejeniu krawędzi (malowanie twardego drewna = nasz koszmar), zanim skupiliśmy się na przyklejaniu każdego rzędu papieru. Oznaczało to, że zużyliśmy więcej taśmy malarskiej, niż prawdopodobnie potrzebowaliśmy, ale dodatkowa ostrożność wydawała się dobrym ubezpieczeniem dla początkującego.
sw czysta biel vs dodatkowe białe wykończenie
Oto pokój z podłogą przyklejoną taśmą. Clara uznała, że to najfajniejsza rzecz na świecie, zwłaszcza gdy pozwoliliśmy jej rysować na podłodze, podczas gdy my pracowaliśmy nad kolejnym etapem przygotowań: oknami.
Przyznam, że byłem trochę zakłopotany tym, co zrobić z oknami. Słyszałem wiele rozmów na temat płynnej folii maskującej, którą można pomalować okna przed natryskiwaniem, co pomaga później bezproblemowo odkleić zaschniętą farbę. Brzmiało to niesamowicie, ale po przeczytaniu kilku forów dyskusyjnych zaczęło wydawać się to zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe. Wielu profesjonalnych malarzy skarżyło się, że wystarczyły 2 lub 3 warstwy, więc większość i tak zalecała po prostu wykonanie starej techniki skrobania.
Chcąc oszczędzić sobie kłopotów, Sherry wpadła na pomysł, aby z grubsza wyciąć kilka kwadratów z kalafonii i przykleić je na środku każdej szyby. Nie zabezpieczyliśmy dokładnie każdej krawędzi, ale doszliśmy do wniosku, że przynajmniej zaoszczędzi nam to czasu na zapleczu i konieczności skrobania całości każdej z tych 66 szyb. Zostawiłem jedną pustą, żeby sprawdzić, czy papier to strata czasu (spoiler: nie, ta odsłonięta szyba to była wielka uciążliwość!). Aha, i ta wielka, pokryta papierem rzecz pomiędzy oknami to przepełniona tablica ogłoszeń Sherry, pełna grafik Clary, którą postanowiliśmy po prostu zakryć, zamiast usuwać (została przybita gwoździami do ściany w czterech rogach, a nie wisiała na haczyku). .
malowanie płytek podłogowych w łazience
Po wyjęciu mebli (lub ich zakryciu), zabezpieczeniu podłóg i ułożeniu okien, naszym ostatnim krokiem przygotowawczym było oddzielenie biura od reszty domu. Ostrożnie przykleiliśmy plandekę w poprzek drzwi (zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz ościeżnicy), a następnie użyliśmy ten poręczny zamek błyskawiczny znaleźliśmy w Home Depot (w zasadzie przykleja się do każdej plandeki, a następnie rozcinasz otwór podczas rozpakowywania, tworząc w ten sposób zamykane drzwi w plandece. Najlepsze 10 dolarów, jakie wydaliśmy na cały ten projekt. To coś było szczelne, co oznaczało, że było pojedyncze) - ręcznie powstrzymywał cały wirujący pył podkładu i farby przed przedostaniem się do przedpokoju (jednocześnie pozwalając mi wchodzić i wychodzić z pokoju pomiędzy warstwami, co było o wiele mniej kłopotliwe, niż zapewniałaby oklejona taśmą plandeka).
Następnie Sherry zasalutowała mi i życzyła powodzenia, gdy ładowałem wszystkie moje zapasy: pistolet do farby (ostatnio używamy tego pistoletu Wagner), przedłużacz i puszkę podkładu (użyliśmy Kilz Premium). Ubrałem się też w garnitur malarza i botki, które kupiłem, i powiedziałem Sherry, żeby wysłała posiłki, jeśli nie pojawię się w ciągu kilku godzin. Nie wiem dlaczego, ale właściwie trochę się stresowałem, jak to wszystko pójdzie.
Cóż, nie poszło najlepiej. Przynajmniej zaczęło się ostro. Po pierwsze, mój pistolet do malowania natychmiast się zatkał, więc zanim zdążyłem wycelować w jakiekolwiek niebieskie wykończenie, moje ręce były pokryte podkładem, a mój pistolet pryskał i przeciekał. Po około 30 minutach w końcu wykonałem spray. Było już około 16:00 i pomiędzy napływającymi chmurami a oknami zalegającymi papierami w pokoju nagle zrobiło się całkiem ciemno. A zrobiło się jeszcze ciemniej, gdy spryskałem szyby podkładem. Jestem tak przyzwyczajony do tego, że w tym pokoju jest szalenie jasno, że nawet nie pomyślałem o potrzebie oświetlenia roboczego. Ups.
Właściwie nie posiadałem żadnych świateł roboczych, których nie przeszkadzałoby nam zmoczenie farby w sprayu (w okresie od tego do niedawnego zakupu wózka, prawdopodobnie kwestionujecie naszą gotowość), więc po skończeniu pobiegłem do Home Depot podkład i kupiłem kilka wraz z farbą wykończeniową, której będę potrzebował następnego ranka ( Simply White w półpołysku marki Ben Moore – ale oto kilka inne najlepsze białe farby możesz użyć zamiast tego). Światła pokazały, że moje gruntowanie nie było idealne, ale załatwiło sprawę.
Po pozostawieniu podkładu do wyschnięcia na noc (oraz dokładnym wyczyszczeniu i odblokowaniu opryskiwacza) następnego ranka (piątek) obudziłem się gotowy do nałożenia pierwszej warstwy farby. To jest pokój zaraz po tym, jak skończyłem ten płaszcz. Zwróć uwagę na mgłę farby.
czyszczenie białej fugi
Po ponownym wyczyszczeniu opryskiwacza pozostawiłem płaszcz do wyschnięcia na cały dzień, ponieważ tego popołudnia w Północnej Wirginii mieliśmy do zrobienia rzeczy w showroomie. Miałem nadzieję, że następny poranek (sobota) będzie po prostu dniem sprzątania, ale nie byliśmy do końca usatysfakcjonowani tą pojedynczą warstwą farby. Świetnie się spisał, zakrywając, ale nie udało mu się dotrzeć do wszystkich zakamarków i zakamarków wykończenia.
To była jedna z moich obaw związanych z malowaniem tego pomieszczenia, ponieważ praktycznie niemożliwe jest uzyskanie wszystkich kątów i boków wykończenia za jednym zamachem, a nie można od razu wrócić i spryskać pod nowym kątem, ponieważ nałożysz za dużo farby i kapie. Zamiast więc w sobotę zagłębiać się w sprzątanie z Sherry, nałożyłem drugą warstwę farby, starając się usunąć te plamy, które ominęły poprzednie warstwy.
Tak więc rozpoczęliśmy trzeci dzień kwarantanny farby w naszym biurze, które z zewnątrz również nie wyglądało zbyt ładnie. Na szczęście myślę, że sąsiedzi przyzwyczaili się już do tego, że zawsze jesteśmy w środku projektu, więc nie budzi to już wielu zdziwień.
W sobotę pozwoliliśmy drugiej warstwie wyschnąć przez cały dzień, a wczoraj rano rozpoczęliśmy proces czyszczenia. Na powyższym zdjęciu widać, że nasze domowe zasłony okienne były dalekie od doskonałości. Kiedy zaczęliśmy je odklejać, przekonaliśmy się, jak bardzo są niedoskonałe… pozostawiając kawałki kalafonii przyklejone w różnych miejscach. Byłem gotowy przekląć naszą decyzję i czas, który zainwestowaliśmy w te szybkie, małe przykrywki.
Sherry i ja połączyliśmy siły w skrobaniu okien, ponieważ żadne z nas nie miało wystarczającej wytrzymałości (ani siły rąk), aby samodzielnie zeskrobać okna. Pokrycie było tak grube (jedna warstwa podkładu, dwie farby), że zdzieranie go wymagało wiele wysiłku, ale solidne zeskrobanie załatwiło sprawę. Ostatecznie najlepszą metodą, jaką znaleźliśmy, było użycie prostej brzytwy do wyczyszczenia większości okien, a następnie ponowne zeskrobanie rogów dokładnie (próbowaliśmy też użyć do tych rogów szpachelki, która była trochę większa i trudniejsze do kontrolowania, ale także działały średnio dobrze).
To w zasadzie pochłonęło połowę naszej niedzieli (z przerwami na nakarmienie Clary, zapewnienie jej kilku nowych zajęć, przerwy na toaletę itp.). To było do bani. nie będę kłamać. Przez cały czas zastanawiałem się, co mógłbym zrobić inaczej i sprowadzało się to głównie do braku posiadania okien, co nie wydaje mi się najlepszym rozwiązaniem.
Ale powiedziałem powyżej, że nie żałujemy kwadratów kalafonii. A to dlatego, że szyba, którą zostawiliśmy całkowicie odkrytą, była dziesięciokrotnie gorsza. Może nawet sto razy gorzej. Moje fantazje o tym, jak magicznie oderwie się w jednym gigantycznym arkuszu, były dalekie od rzeczywistości. Było twarde i chwytliwe, więc mogliśmy je tylko powoli rozbijać. Zrobienie tylko tego jednego okienka zajęło Sherry dobre 30 minut.
4 lipca rzeźba w arbuzie
Ale około pierwszej po południu wszyscy je posprzątaliśmy i zjedliśmy miły, uroczysty lunch. Wspaniale było mieć z powrotem nasze jasne biuro (i jeszcze jaśniejsze).
Rozważaliśmy, żeby z tym skończyć (obie ręce bolały) i pomyśleliśmy, że miło byłoby zostawić papier na czas malowania reszty pokoju (ściany i sufit), ale wpadłem w paranoję, że nasza kalafonia na papierze podłoga zachowywała się tak samo dobrze, jak na oknach (wyobrażałem sobie, że wyciekły gigantyczne plamy farby), więc poszliśmy dalej i ją zdarliśmy. I było IDEALNIE. Uff!
Oto pokój na chwilę obecną (niedzielne popołudnie, kiedy to piszę). Wygląda trochę paskudnie, biorąc pod uwagę nadmiar sprayu poza listwami na ścianach i suficie… ale nie widać błękitu!
Jesteśmy podekscytowani możliwością pomalowania sufitu i ścian, ponieważ uważamy, że będzie łatwiej, gdy wszystkie meble zostaną jeszcze zdjęte. Przyzwyczailiśmy się do malowania bez całkowitego zakrycia podłóg, więc wyrywanie całej tej kalafonii nie zaszkodziło.
Ale nasze zadanie związane z malowaniem listew jeszcze się nie skończyło. Z jakiegoś powodu moja druga warstwa farby szczególnie kapała (po raz kolejny jestem mniej zachwycony naszym opryskiwaczem niż kiedykolwiek – teraz używamy tego opryskiwacza Wagnera), więc musieliśmy przeszlifować kilka miejsc, które nadal wymagają kilka ręcznych poprawek farby.
rośliny cieniujące w pomieszczeniach
Ale zanim wyjmę farbę retuszową, musimy jeszcze trochę uszczelnić. Nie zdawałem sobie sprawy, jak szorstkie wyglądają niektóre nasze wykończenia, dopóki nie pomalowano ich na biało. Jest więc wiele miejsc, w których spotykają się listwy i ściany, które wymagają wypełnienia.
Nigdy też nie zauważyłem, aż do teraz, jak żółta była tam farba. Sherry i ja wciąż zastanawiamy się nad kolorami. Oboje myślimy o czymś ładnym i lekkim, ale nie białym – i może z nutą koloru. Nie wiem jeszcze. Chociaż poniżej widać, że zaczynamy nagrywać miejsca, w których mogą znaleźć się takie rzeczy, jak wbudowane elementy, tylko po to, aby spróbować zobrazować wszystko i podjąć ostateczną decyzję w sprawie układu/rozmieszczenia.
Aha, ale jaki jest werdykt natryskiwania vs. malowania ręcznego? Nie jestem jeszcze całkowicie pewien. Natryskiwanie było zdecydowanie WAAAAY szybsze, biorąc pod uwagę czas spędzony na malowaniu. Nałożenie jednej warstwy zajęło mi około 30 minut, więc jedna warstwa podkładu i dwie warstwy farby zajmowały w sumie zaledwie 1,5 godziny na natryskiwanie – w porównaniu z pojedynczą warstwą, która prawdopodobnie zajmowałaby ponad 4 godziny ręcznie. Ale wciąż mamy pewne problemy do rozwiązania w naszym systemie przygotowania/czyszczenia, zanim przekonam się, że ogólnie jest to mniej problemów (na przykład, gdy malujemy ręcznie, nie uzyskujemy prawie tak dużo na oknach, więc dużo łatwiej jest ją zeskrobać i nie mamy zacieków na listwach, które trzeba później szlifować i retuszować).
Będę wdzięczny za wszelkie wskazówki i sugestie od tych z Was, którzy są bardziej doświadczeni w sztuce natryskiwania farb. Planujemy spryskać jadalnię, gdy nadejdzie czas, ponieważ podobnie jak biuro ma niewiele mebli i można ją łatwo wydzielić. Dlatego chciałbym popracować nad kilkoma sprawami, zanim wybiorę się do tego pokoju na przejażdżkę, a potem podzielę się wszystkimi, które sprawdziły się, lepszymi wskazówkami, kiedy już skończymy. Uwierzycie, że ten pokój to nasz ostatni pokój z niebieskimi wykończeniami?! To będzie wielki dzień, kiedy to się skończy.