Kiedy mama Sherry była tu kilka weekendów temu Urodziny Klary w ramach przygotowań przepracowała więcej niż należna jej część godzin, pomagając nam w sprzątaniu domu. Być może jej najcudowniejszym osiągnięciem był przyszły pokój zabaw/druga sypialnia dla dzieci (znany również jako: obecna śmieciarka), który wyglądał tak, kiedy przybyła (bez żartów):
Ponieważ nasze śmiecie w zasadzie krzyczały: Przewrócę się na Twoje dziecko! planowaliśmy po prostu zamknąć i zaryglować drzwi na czas imprezy, aby uchronić wszystkich mniejszych gości przed pewną śmiercią. Plan ten spalił na panewce, gdy zdaliśmy sobie sprawę, że nie możemy już fizycznie zamknąć drzwi (głównie z powodu źle zaplanowanej dostawy dużego pudełka pełnego części zamiennych do naszego wycofanego grilla zewnętrznego, który przyszedł dzień przed imprezą).
Zanim więc ktoś mógłby uznać nas za kandydatów do odcinka Hoarders, moja teściowa wzięła się za zorganizowanie wszystkiego. Ahhhhhh……
Teraz drzwi się zamykają, co było zdecydowanie konieczne na imprezie (pozwólcie, że namaluję wam obraz: wszędzie dzieci). Co zaskakujące, Diana tak naprawdę nie wyrzuciła aż tak dużo – może z wyjątkiem kilku pudełek, których się trzymaliśmy (np. tego po maszynie do szycia Sherry na wypadek, gdyby ona i ona Och, bracie nie przetrwali pierwszych kilku trudnych tygodni razem). Tak naprawdę jest to po prostu wynik sortowania i utrzymywania pozornego porządku (poduszki z poduszkami, kosze umieszczone jeden w drugim lub ułożone w stosy itp.).
Teraz to prawie tak, jakby cały ten pokój był naszym mega sklep z dekoracjami z którego można wyciągnąć ramki, akcesoria i poduszki, gdy będziemy ich potrzebować w innym miejscu w domu. Przynajmniej tak sobie mówimy, kiedy czujemy się wyjątkowo leniwi, mając pokój pełen rzeczy, które nie są pewne, gdzie wylądują, po pięciu miesiącach mieszkania tutaj.
Aha, i zwróć uwagę na to zabytkowe krzesło dla dzieci? To był prezent urodzinowy od mamy Sherry. To krzesło, na którym ona i jej szóstka rodzeństwa korzystały, gdy dorastały, do spożywania posiłków. Fajnie, prawda? Mam na myśli sposób całkowicie niezgodny z obecnymi standardami bezpieczeństwa. Niemniej jednak fajnie jest mieć je przy sobie (wyobrażanie sobie mojej teściowej jako dziecka jedzącej rozgniecione banany to zawsze niezła wyprawa). Mamy co do tego ambitne plany jako krzesełko dla dużej dziewczynki Clary, gdy już nie będzie chciała siedzieć w krzesełku do karmienia. Tak naprawdę Sherry już googluje, czy możemy bezpiecznie to naprawić (upewniając się, że nie ma żadnych problemów z ołowiem/formaldehydem, ponieważ były one używane w starych meblach). To moja lekko neurotyczna dziewczyna.
Mimo że cieszyliśmy się, że po pokoju znów można było chodzić, oczywiście wciąż wiele dzieli go od tego, aby stał się użytecznym pokojem zabaw. Na szczęście nie ma pośpiechu z rozpoczęciem (ponieważ salon, biuro, łazienka, pokój dziecinny i kuchnia to obecnie pokoje zabaw dla fasoli). Ale Clara i ja poświęciłyśmy kilka chwil, aby cieszyć się faktem, że znów możemy zobaczyć podłogę. Fakt, że mogę się tam teraz położyć na wszystkich sześciu stopach, jest po prostu cudem.
Dzięki Nonna! Obiecujemy (zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby ponownie tego nie zepsuć).