Któregoś dnia pracowałem w biurze, kiedy wpadła Sherry i ukradła trochę papieru z drukarki. Nie myślałem o tym zbyt wiele… aż do chwili, gdy kilka minut później wszedłem do kuchni, żeby to znaleźć. Cóż, to i Sherry uśmiecha się do mnie i trzepocze rzęsami.
Wkrótce dowiedziałem się, że te duże, soczyste fotografie, które od jakiegoś czasu oglądała z West Elm, trafiły do sprzedaży (buu, ale wygląda na to, że teraz wróciły do pełnej ceny). To więcej, niż zwykle wydajemy na dzieła sztuki, ale są one bardzo duże (prawie 30 cali szerokości i wysokości), a cena obejmuje dużą szklaną ramę – więc Sherry przyjęła 20% obniżkę jako znak od soczystych bogów fotografii, że dwoje z nich powinni zamieszkać z nami. Ja też je naprawdę lubiłam, więc łatwo dałam się przekonać. Z biegiem czasu chcieliśmy powoli gromadzić więcej dzieł sztuki na dużą skalę (innych niż to wyprzedaż stoczni malowane płótno że Sherry zrobiła to samodzielnie i te odciski rowerów, które oprawiłem , naprawdę nie mamy ich zbyt wiele), więc miło jest zrównoważyć tańsze, domowe rzeczy kilkoma niestandardowymi, oprawionymi w profesjonalne wydruki.
Przewiń do przodu o około tydzień, a ta duża pusta ściana w naszej kuchni nie jest już pusta.
Oto znacznie mniej rzucający się w oczy widok z drugiej strony naszych dwóch nowych dodatków.
To skrócona wersja tej historii. Pełna wersja zaczyna się od przypomnienia, że tak wyglądała ściana na początku. Tak jak wcześniej, na drodze stał ten wielki, niesamowity, niedziałający domofon.
jak usunąć oprawę świetlówkową z sufitu
Chociaż w pewnym sensie pokochałem ten brzydki, niedziałający kawałek sztucznego drewna i tarcz… nadszedł czas, aby się pożegnać. Na szczęście wystarczyło tylko kilka poluzowanych śrub, aby odłączyć go od ściany.
Mieliśmy nadzieję, że znajdziemy po prostu małą, załataną dziurę z kilkoma wystającymi drutami, ale zamiast tego znaleźliśmy to. Przez kilka dobrych sekund byłem całkiem pewien, że to bomba i miałbym kłopoty, gdybym pozwoli temu autobusowi zwolnić.
Ale ponieważ w rzeczywistości nie było to coś wybuchowego (a zdecydowanie nie jestem zdobywczynią Oscara aktorką Sandrą Bullock), dość łatwo było je rozbroić, hm, oderwać. Po wyłączeniu zasilania udało mi się odłączyć dwa przewody zasilające (niebieski i biały) oraz bałagan innych złączy, które, jak sądzę, przeplatają nasz dom z innymi pokojami za pomocą domofonów (znowu żaden z nich tak naprawdę nie działa).
Ponieważ ta ściana znajduje się na liście do rozbiórki w przyszłości (kiedy ostatecznie otworzymy kuchnię na salon), zdecydowaliśmy się na razie na rozwiązanie tymczasowe. Tłumaczenie: nie wzywaliśmy jeszcze elektryka. Domofon ma ten sam wyłącznik co światło w naszym barze, którego nigdy nie używamy, więc zdecydowaliśmy się zakryć i zakleić taśmą przewody zasilające domofonu, odłączyć ten wyłącznik i zakończyć sprawę. Następnym razem, gdy będę w sklepie z narzędziami, poszukam dużej, płaskiej metalowej płyty, którą będę mógł wkręcić, aby zakryć wszystko. Oczywiście nie jest to rozwiązanie trwałe, ale na razie wystarczy.
Ale radio nie było naszym jedynym zmartwieniem. W pobliżu mieliśmy też gniazdo telefoniczne, które nie było używane. Dużo googlowałem i znalazłem szereg teorii/instrukcji, jak odłączyć jeden z nich. Ogólny konsensus był taki, że (1) nie musisz się martwić, że zostaniesz porażony przewodem telefonicznym, chyba że telefon aktywnie dzwoni lub jest używany oraz (2) zazwyczaj możesz po prostu przeciąć przewody i wepchnąć je z powrotem do ściany.
Byłem trochę ostrożny w obu przypadkach, ale udało mi się odłączyć cztery pary przewodów od gniazda bez większego szoku. Zamiast pozostawić je całkowicie zagubione i odsłonięte, dla zachowania ostrożności zabezpieczyłem je drutowymi nakrętkami. Połączyłem pasujące kolorowe przewody po tym, jak zajrzałem za inne już zaślepione gniazdo telefoniczne w naszym salonie i zobaczyłem, że ktoś przede mną zrobił to samo z tym.
Po zamknięciu przewodów włożyłem je z powrotem do pudełka i przetestowałem telefon (nadal działał!). Następnie cofnąłem się, aby podziwiać te dwie ziejące dziury. Wspaniale, nie?
No cóż, teraz wyglądają tak. Zauważ, że nie pokazałem żadnych zdjęć łatania płyt kartonowo-gipsowych? To dlatego, że nic nie zrobiliśmy. Ponownie, ponieważ dni tej ściany są policzone, zdecydowaliśmy się nie zawracać sobie głowy łataniem żadnej dziury (a ponadto pozostawia to możliwość tymczasowego naprawienia okablowania elektrykowi w przyszłości, jeśli chcemy, aby zajął się nim profesjonalista). Na razie po prostu założyliśmy zaślepkę na gniazdo telefoniczne (i pomalowaliśmy ją tak, aby pasowała do ściany). A wielka dziura radiowa, cóż, jest za zielonym sukulentem. To trochę jak ukrycie dziury w starej apteczce za nowym lustrem. Ale mam nadzieję, że ta duża metalowa osłona, o której wspomniałem, że złapię ją następnym razem, gdy będziemy w Home Depot, sprawi, że będzie trochę bardziej… tymczasowo legalna?
Rzeczywiście trochę mi wstyd, że majsterkowicz nie wykonał dokładnie tych dwóch otworów, ale jednocześnie czułem się trochę głupio, płacąc teraz elektrykowi (lub starannie łatając płytę gipsowo-kartonową), aby później ją wyrwać. Zamiast tego po prostu cieszę się nowym widokiem.
Aha, i na tym zdjęciu widać, że zdecydowaliśmy się wyśrodkować grafikę na stole i żyrandolu, a nie na ścianie (próbowaliśmy tego w obie strony i wyglądało to trochę niepewnie, gdy nie pokrywały się z stół lub żyrandol).
jak samodzielnie powiesić płytę gipsowo-kartonową
Czy zgadniesz, który z nich jest ulubionym daniem Clary?
Tak, ten fioletowy po lewej stronie.
Podoba nam się, że dodają trochę więcej koloru, ale nie są zbyt szalone ani zajęte (zwłaszcza, że mamy nadzieję dodać kilka dekoracji okiennych, które mogłyby mieć więcej kolorów i wzorów). A ponieważ ta ściana nie zawsze tu będzie, jesteśmy pewni, że w przyszłości sprawdzą się w wielu innych pomieszczeniach (takich jak jadalnia nad bufetem, biuro nad biurkiem itp.).
Myślę jednak, że wkrótce będę musiał wysłać Sherry na spotkanie Anonimowych Sukulentów. Poniższe zdjęcie nawet nie obejmuje terrarium, które właśnie zrobiła .
Kurczę, to ostatnie zdjęcie sprawia, że mam ochotę w tej chwili coś zrobić z tymi ladami (no cóż, z tymi i tą zgniatarką śmieci). Chcemy po prostu poczynić nieco większe postępy w przedszkolu, zanim zaczniemy korzystać z konkretnych tutoriali Ardex. I te podłogi. Idziemy po ciebie, podłogi. Bać się. Bardzo się bój.
Szkoda, że nie możemy ich po prostu ukryć za ramą.