(Alternatywny tytuł postu Punny: Słyszałem to przez gigantyczną winorośl niebędącą winogronem)
Ok, więc pamiętasz tę starą szaloną winorośl, która ściskała dąb na naszym podwórku, o której wspominaliśmy jesienią ubiegłego roku? To scena prosto z zewnątrz Jumanji .
Około pół roku temu przycięliśmy podstawę winorośli…
złoty pothos.
… próbując go zabić i uratować nasz dąb z jego śmiercionośnego uścisku.
A potem po prostu tam siedział, a la Rose w Titanicu. Nigdy nie odpuściło. Sprawy przybrały zły obrót, gdy liście i gałęzie wyschły i umarły.
Więc po 6 miesiącach czekania, aż wyda ducha i magicznie spadnie z drzewa, zdecydowaliśmy, że musimy wziąć sprawy w swoje ręce… za pomocą sekatorów. Zasadniczo nasza metoda polegała na odcięciu każdej martwej gałęzi tuż u podstawy, gdzie stykała się z winoroślą, ponieważ nie mogliśmy oderwać samej winorośli od drzewa (była tam dosłownie twarda jak cement i nie chcieliśmy uszkodzić dąb).
Cudem mogliśmy dotrzeć do prawie każdej ostatniej gałęzi dzięki drabinie i obcinakowi gałęzi z długim uchwytem w tych górnych partiach.
Oto zdjęcie przed z zeszłego roku:
A potem właśnie warknąłem dziś rano:
drewniana ramka na zdjęcia własnoręcznie zrobiona
Miło jest nie mieć już czegoś, co wygląda na drzewo zjadające dom.
Jeszcze jedno przed:
A teraz post z tej perspektywy:
Podoba mi się to, że nie ma już gigantycznej winorośli obciążającej dąb, a nowa otwartość górnego patio jest niesamowita. Kiedyś wydawało się dość zamknięte – a mnóstwo jagód i spiczastych liści (oba produkowane masowo przez winorośl) spadało po całym stole i krzesłach. Miło jest być wolnym od tego kurzu i śmieci.
W ten sposób ignorujesz winorośl przez kilka lat, następnie atakujesz bazę, potem czekasz, aż się podda i spadnie na ziemię przez jakiś cud winorośli, a potem sprawisz, że wszystko się stanie za pomocą nożyc i drabiny. Czy w twoim lesie trwają prace związane z przycinaniem lub ogrodzeniem?