Ten post miał 3000 słów. Wszystkie wydawały się zbyt skomplikowane, ciężkie i dziwne. Kliknąłem usuń. Potem po prostu napisałam, co naprawdę czujemy, wraz z rzeczami, których nigdy wcześniej nie powiedzieliśmy na głos, a nawet kilkoma rzeczami, do których nigdy wcześniej się przed sobą w pełni nie przyznaliśmy.
Prawda jest taka, że cię kochamy. Jak naprawdę. Nawet dla trudnej miłości. Wiemy, że mówisz to, bo ci zależy (lub, miejmy nadzieję, że w pewnym momencie tak było), i chcemy, żebyś wiedział, że od razu nam zależy. Chcemy wykonać dobrą robotę. Chcemy to robić z radością i wzruszeniem. Chcemy Cię zainspirować. Wiemy, że to niesamowity sposób na zarabianie na życie i jesteśmy pełni wdzięczności za to, że mogliśmy dzielić z wami ostatnie siedem lat naszego życia online.
NIGDY nie byłoby nas tutaj bez Was i nie ma dnia, abyśmy tego nie wiedzieli. Właśnie dlatego w zeszłym tygodniu poprosiliśmy o Twoją opinię i przeczytaliśmy każdy ostatni komentarz. Doceniamy szczerość i pasję, jaką macie w kwestii uczynienia tego bloga świetnym. I zgadzamy się z wieloma tym, co zostało powiedziane. Od jakiegoś czasu czuliśmy się źle – jakbyśmy stracili rytm i w jakiś sposób przegapiliśmy cel dla siebie i dla was. My też tęsknimy za starymi, dobrymi czasami, kiedy robiliśmy to z miłości i byliśmy pełni tak oczywistej radości i spontaniczności. Wydawało mi się, że to miejsce, w którym wszyscy spędzaliśmy czas, ale po prostu nie ma już tej atmosfery.
Przez te wszystkie lata otworzyło się przed nami wiele niesamowitych możliwości. Rzeczy, o których nawet nie marzyliśmy przez milion lat i rzeczy, za które jesteśmy niesamowicie wdzięczni, że mogliśmy ich doświadczyć. Transakcja na książkę, wybór wybranych farb do Benjamina Moore’a, linia sprzedawana w Target, dom wystawowy itp. Ale z perspektywy czasu te rzeczy sprawiły, że dla wielu z Was, a także dla nas, było to bardziej biznes niż osobisty blog. Dobrze. Właściwie ograniczyliśmy je za kulisami, próbując wrócić do naszych korzeni (nie tworzymy już kolekcji kolorów BM, w większości napisana jest druga książka, nasze produkty w Target zakończyły swój cykl i zakończyliśmy wystawę) ale tak naprawdę nigdy nie ogłaszaliśmy tego jakoś specjalnie – więc jest całkowicie zrozumiałe, że niektórzy z Was mogą pomyśleć, że przenieśliśmy się na bardziej zielone pastwiska i, że tak powiem, zostawiliśmy blog w kurzu. Rzeczywistość jest taka, że nasza witryna napędza sukces każdego zewnętrznego projektu, takiego jak produkt czy książka, więc nigdy nie moglibyśmy odwrócić się od bloga i oczekiwać, że te produkty będą nadal się sprzedawać.
Nie tylko poczuliśmy zmianę z John and Sherry na Hy Our House: The Brand, ale cała blogosfera stała się ostatnio coraz bardziej sponsorowana/korporacyjna. Jako czytelnik, a nawet inny bloger, z zewnątrz widzimy, że trudno jest przeczytać post na blogu bez podejrzeń, że kryje się za nim jakiś ukryty motyw lub system zarabiania pieniędzy. W zeszłym tygodniu kilku z Was wspomniało, że być może będziemy musieli utrzymać rozdawanie prezentów, ponieważ dobrze nam płacą, co nas zaskoczyło, ponieważ nigdy nie akceptujemy za nie zapłaty (lubimy przekazywać wam darmowe rzeczy w ramach podziękowania za przeczytanie ).
Oprócz całej tej sprawy związanej z biznesem/marką i występów pobocznych, które dla niektórych z Was zmąciły wodę, są z pewnością inne rzeczy, które z perspektywy czasu chcielibyśmy rozwiązać inaczej. By wymienić tylko kilka, są to: bycie zbyt defensywnym, nadmierne wyjaśnienia, pozwalanie, aby sprawy uderzyły nam do głowy i zmiana naszego beztroskiego podejścia, oraz wewnętrzna walka między przejrzystością a nadmiernym udostępnianiem danych osobowych, takich jak nowy, pusty dom bez systemu alarmowego (wyglądanie wcześniej żałowaliśmy, że nie potraktowaliśmy naszego ogłoszenia o trzeciej izbie inaczej). Wiemy, że wielu z Was poczuło się urażonych, że nie podzieliliśmy się bardziej swobodnie informacjami na temat tego domu, za co naprawdę przepraszamy.
W każdym razie, wracając do tej całości, seksownie się potykamy i wiesz o tym. Wykonywanie pracy, którą słabo kochasz, jest nieskończenie frustrujące, zwłaszcza gdy jest to blogowe dziecko, które sama urodziłaś i pielęgnujesz przez siedem lat. A zwłaszcza, gdy jest to tak niesamowita praca, że kiedyś czuliśmy się zainspirowani i radośni, budząc się i wykonując ją każdego dnia. Co jest z nami nie tak? Wiemy, że to praca marzeń. Zdajemy sobie sprawę, że jest to szansa zdarzająca się raz w życiu. Wiemy, że większość ludzi, którzy zbudowali coś takiego, byłaby bardziej zainspirowana niż kiedykolwiek. To nie tak, że straciliśmy wdzięczność, myślę, że po prostu czujemy, że wypadliśmy z rytmu. Czujemy, że wielokrotnie Was zawiedliśmy. Doszło do tego, że za każdym razem, gdy naciskaliśmy „Opublikuj”, przygotowywaliśmy się.
Próbując więc przestać się potykać i czuć, że nie możemy tego odzyskać, robimy sobie przerwę. Nie wiemy dokładnie, jak długo będziemy się od siebie oddalać, ale przypuszczamy, że będzie to co najmniej miesiąc. Z pewnością będziemy badać inne możliwości wsparcia naszej rodziny (coś, o czym wspominaliśmy, rozważaliśmy w kwietniu ). Kiedy mieliśmy pracę na co dzień i traktowaliśmy to jako hobby, mieliśmy tę ognistą iskrę na blogu, więc uważamy, że może to być dobra zmiana. Zrobimy sobie także przerwę na Twitterze, Instagramie i Facebooku, ale blog pozostanie publiczny, więc będziecie mogli uzyskać dostęp do archiwów, kiedy tylko zechcecie.
Nasza wewnętrzna walka i stan tego bloga są w całości naszym dziełem i całkowicie je posiadamy. Nie złość się na nikogo za to, że szczerze wyraził swoje opinie w zeszłym tygodniu i nie oskarżaj go o wysyłanie nas do pakowania. Od jakiegoś czasu zmagamy się z tym, że coś jest nie tak, a po zbyt wielu zaprzeczeniach i rozmowach motywujących, w końcu poprosiliśmy o Twoją opinię, ponieważ naprawdę chcieliśmy usłyszeć, co myślisz. Było to dla nas oczyszczające i pomocne. Pozwoliło nam to bardzo wyraźnie zobaczyć, że jeśli mamy szacunek do tego bloga i naszej miłości do niego, a także do was i tego, co chcielibyście zobaczyć, musimy zrobić sobie przerwę, jeśli kiedykolwiek chcemy mieć nadzieję na zdobycie wróćmy do tego zabawnego/prawdziwego/spontanicznego miejsca, które kiedyś było, kiedy robiliśmy to z miłości, a nie dla gry o wysoką stawkę, polegającej na wspieraniu rodziny.
Podsumowując: kochamy Cię, dziękujemy i mamy nadzieję, że rozumiesz.