Mam nadzieję, że wszyscy spędziliście wspaniały wakacyjny weekend. Dobrze się bawiliśmy z rodziną (więcej o tym w dalszej części tygodnia) i nadal w pewnym sensie ponownie nabieramy tempa (po nasz duży projekt paneli z zeszłego tygodnia) – ale udało nam się wcisnąć niewielką modernizację werandy. Widzicie, kiedy późną jesienią ubiegłego roku szukaliśmy domu, zrobiliśmy te dwa okropne zdjęcia ganku:
Następnie, w dniu przeprowadzki, usiedliśmy na drewnianej ławce (z Home Depot kilka lat temu), na której kiedyś mieszkaliśmy ganek frontowy naszego pierwszego domu … i taki był zakres aktualizacji. Bla.
Całkiem ponuro, co? Wszystko w porządku, możesz ziewać. Jesteśmy tam z Tobą.
Dlatego po ponad pół roku mieszkania tutaj zdecydowaliśmy, że najwyższy czas wynieść wszystkie nasze stare donice z warsztatu/piwnicy i ponownie je wykorzystać. Najbardziej szalona część tej historii: istniała hosta, która wciąż żyła i rosła w zamkniętym pojemniku na tupperware w nasłonecznionej piwnicy, pomiędzy wszystkimi naszymi plantatorami (przenieśliśmy je, układając je wszystkie w stosy w dużym pojemniku na tupperware, który wrzuciliśmy do piwnica w grudniu i została otwarta dopiero w zeszłym tygodniu). Pan Hosta jest cholernie wytrzymały, co? W każdym razie spryskaliśmy wodą stare poduszki i donice ogrodowe, aby otrząsnąć się z pajęczyn i brudu (przy okazji, wszystkie pochodzą z Home Depot – chociaż jakiś czas temu pomalowałem te kwadratowe donice, które były kiedyś w odcieniu drewna).
Ponieważ John miał wyciągnięty wąż, napełniliśmy nawet karmnik dla ptaków z tyłu. Żartując, wyglądało to tak, jakby sobie ulżył. Tak, jesteśmy nastolatkami.
wbudowane łóżko piętrowe
Potem pobiegliśmy do Home Depot, złapaliśmy kilka roślin/krzewów doniczkowych i wrzuciliśmy je do naszych już posiadanych doniczek, które (w końcu) ustawiliśmy na werandzie. Oto coleous, który złapaliśmy za 6 dolarów. Zawsze kojarzą mi się z moją mamą, bo też są jednymi z jej ulubionych. Jesteśmy frajerami tych liści o wysokim kontraście.
Po drugiej stronie mamy nasz już mały cud (pan Hosta) i małą pierzastą roślinkę za 5 dolarów z fioletowymi kwiatami (nie pamiętam nazwy, ale jest to roślina jednoroczna lubiąca cień).
Po obu stronach drzwi mamy kilka wytrzymałych, zimozielonych krzewów (nie mogę znaleźć metki z ich nazwą, boo), które powinny urosnąć do około trzech stóp wysokości i 16 cali szerokości (więc mamy nadzieję, że będą mogły w nich żyć sadzarki na długie dystanse). Ale jeśli staną się za duże, po prostu je przeszczepimy i spróbujemy czegoś innego. Może nawet coś sezonowego, jak mama jesienią i jasno kwitnące rośliny jednoroczne na wiosnę/lato.
Z pewnością nie jest to radykalny remont, ale jest to słodka chwila na poprawę nastroju, dopóki nie zajmiemy się większymi projektami werand, którymi chcielibyśmy się zająć w przyszłości. Podobnie jak usunięcie ząbkowanego nagłówka nad werandą, obramowanie kolumn tak, aby były masywne i kwadratowe, przesadzenie zbyt dużych krzaków, które tłoczą się na chodniku…
…zastąpienie maleńkiej lampki na werandzie dużą lampą przypominającą latarnię (i ewentualnie zamontowanie innej lampy po drugiej stronie drzwi dla zachowania symetrii) i oczywiście pomalowanie tych naszych nijakich drzwi wejściowych – wraz z aktualizacją sprzętu i możliwym przebarwieniem betonową podłogę werandy.
Benjamin Moore Alabaster vs Sherwin Williams Alabaster
Aha, i nasza stara mata powitalna od Target (która musi mieć już co najmniej kilka lat) nadal wygląda całkiem nieźle. Pewnie dlatego, że do naszego pierwszego domu nie weszliśmy frontowymi drzwiami (przeszliśmy przez altanę) i w tym domu też z nich nie korzystamy (przechodzimy bocznymi drzwiami w wiatie).
Chociaż w programie werandy jest dużo więcej, cieszymy się, że w międzyczasie dodaliśmy trochę życia. Cały projekt płukania sadzarki i uruchomienia rośliny zajął łącznie około dwóch godzin. Teraz musimy tylko pamiętać o podlewaniu tych chłopaków (co powinno być w 100% darmowe dzięki naszemu zaufanemu beczka na deszczówkę ).
Oczywiście, jeśli chodzi o długoterminowe plany ograniczenia atrakcyjności, chcielibyśmy móc rzeczywiście zobaczyć ganek z przodu naszego podjazdu. Ponieważ w tej chwili widok zasłania pięć milionów krzaków i krzewów (mimo że I okrzesała starą magnolię chwilę temu). Tak, „dżungarski” to odpowiednie przymiotnik dla naszego podwórka.
I oczywiście mamy wielkie plany przekształcenia wiaty w zamknięty garaż, kiedy już będziemy mogli dokładnie określić, czego chcemy, jeśli chodzi o drzwi i okna oraz wszystkie te szczegóły, które wciąż nie zostały ustalone. Westchnienie. Pewnego dnia. Czy ktoś ostatnio robił świerkowanie werandy? Czy wszyscy wchodzicie do domu jakimś innym wejściem niż frontowe? Jakieś inne szalone historie o przetrwaniu hostów?
Psst – Clara namalowała dla nas arcydzieło, które z radością dodaliśmy do ramy ściany w naszym przedpokoju. Więcej na ten temat w BabyCenter . Jestem bardzo dumny z naszego małego Picassa.