Nasz post na Instagramie zeszłego wieczoru był wprawdzie nieco tajemniczy. Mieliśmy wyjątkowo frustrujący dzień dzięki dwóm zniechęcającym ciosom związanym z dupleksem, które spadły na nas błyskawicznie w ciągu zaledwie 10 godzin. Zawsze staraliśmy się dzielić zło i brzydotę z dobrem – na przykład rozmawiając o przekroczeniu harmonogramu lub złamaniu budżetu (lub ceramicznego zwierzęcia). Albo kiedy my nie mogę znaleźć wodomierza przez miesiąc albo nie przejdziemy inspekcji nawadniania na trzy różne i spektakularne sposoby ).
Czasami podczas pierwszego dnia Bad News nie masz ochoty wdawać się w wszystkie najdrobniejsze szczegóły, ponieważ wciąż w kółko krzyczysz DLACZEGO?!?!? faza rzeczy. Ale nie chcesz też po prostu udawać, że wszystko jest w porządku i publikować coś wesołego z mnóstwem szczęśliwych małych emoji, kiedy dosłownie chcesz użyć emoji dużej pięści, by uderzyć tego dnia w twarz. Zatem najlepszym postem, na jaki możesz się zdobyć, jest szczery i na wpół zrzędliwy akapit o tym, że remonty nie zawsze są łatwe, ale w sumie jest jeszcze za co być wdzięcznym (np. rodzina, zdrowie, zwierzęta, małe wazony w kształcie domów i pliki cookie). Uwaga: wiele ciasteczek ucierpiało podczas przygotowywania naszego wczorajszego wieczoru.
Ale dziś jest inny dzień. Perspektywa zwykle pojawia się po śnie (lub ogólnie po pewnym czasie) i już czujemy się jaśniejsi w całej sprawie. Mamy plan B, który już jest realizowany! Toczy się powoli, jakby jechał na leniwcu, ale się toczy. Chcieliśmy więc was wszystkich poinformować. To wszystko ma związek z dupleks na plaży, który odnawiamy w dół ulicy od. Cóż, a przynajmniej PRÓBOWAĆ remont.
Kilka tygodni temu w naszym podcaście (odcinek nr 76) rozmawialiśmy o niektórych zakulisowych przeszkodach, które musieliśmy pokonać, zanim sprawy mogły zacząć się rozwijać, ale wydaje się, że te przeszkody wciąż się mnożą. Rzeczy, które były proste, gdy robiliśmy to w zeszłym roku dla różowego domu, stały się zaskakująco skomplikowane. Na przykład, kiedy byliśmy gotowi do rozpoczęcia pracy nad różowym domem, mogliśmy uzyskać pozwolenie i od razu przystąpić do pracy. Tym razem od listopada staramy się o wycofanie pozwolenia. A to miejsce nie staje się bezpieczniejsze / czystsze / mniej spleśniałe.
Historia, którą omówiliśmy w 78. odcinku podcastu, jest taka, że proponujemy pewne zmiany zewnętrzne w bliźniaku, więc miejska Komisja ds. Przeglądu Historycznego musi je zatwierdzić. Większość z nich była niewielka i w zasadzie nie stanowiła problemu (na przykład poprawki w balustradzie werandy i schodach). Największą zmianą była linia dachu, ponieważ mieliśmy nadzieję 1) podnieść jej nachylenie i 2) dodać lukarnę. Dach jest teraz w zasadzie płaski, więc zwiększenie nachylenia pomoże mu lepiej odprowadzać wodę i pozwoli nam na położenie tańszego dachu z gontu asfaltowego (zamiast drogiego i czasami wadliwego płaskiego dachu gumowo-metalowego). Nie tylko zwiększyłoby to jego niezawodność jako dach do wynajęcia (zdecydowanie nie chcemy, żeby ludzie dzwonili i informowali o wycieku podczas tygodnia na plaży!), ale w historycznej dzielnicy nie ma prawie żadnych innych płaskich dachów, więc pomyśleliśmy, że by to zrobili w ten sposób lepiej pasowałby do otaczających go domów.
Stolik nocny wykonany samodzielnie
Lukarna była tak naprawdę tylko dla urody, ponieważ w tym historycznym mieście było wiele bardzo podobnych domów mamy już dokładnie proponowane przez nas nachylenie dachu i lukarnę .
O włos przegapiliśmy listopadowe posiedzenie Komisji Rewizyjnej, a grudniowe zostało przełożone ze względu na święto. Odbywają się one tylko co miesiąc, dlatego wczoraj, 16 stycznia, mieliśmy pierwszą okazję do przedstawienia naszych zmian i uzyskania zgody. Nasz wykonawca Sean zrobił dla nas prezentację, ponieważ zna wszystkich i robi to cały czas (właściwie wczoraj wieczorem oprócz naszego prezentował dwa inne projekty). Jest zwolennikiem szczegółów historycznych i zapewnił nas, że nigdy nie zaproponuje niczego, czego nie spodziewałby się zatwierdzenia. To strata jego i naszego czasu – opóźnianie nas o kolejny miesiąc do czasu, aż będziemy mogli ponownie to zaproponować.
Wyobraźcie sobie więc nasz zbiorowy szok, gdy nasze plany zostały odrzucone. Zgadza się, czekaliśmy miesiące na to spotkanie, a potem odmówiono nam.
Zadzwonił do nas po spotkaniu ze złymi wiadomościami, a w jego głosie słychać było, że też jest zaskoczony i sfrustrowany. Najwyraźniej wydawało się, że będą głosować na naszą korzyść, ale ostatecznie… odmówiono. Sean, John i ja również byliśmy sfrustrowani (i niezwykle zaskoczeni! Nigdy się tego nie spodziewaliśmy!), ponieważ, naszym skromnym zdaniem, w mieście jest wiele bardziej rażących dodatków i renowacji, które przeszły przez proces zatwierdzania.
Kto wie, kiedy i jak im się to udało, ale wydawało mi się, że u nas nawet nie było to na taką samą skalę – nie mówiąc już o wzroście do poziomu odrzucenia. Nie zarzucamy członkom zarządu, że starają się chronić integralność miasta (to ich zadanie!) i nie możemy nawet poszczycić się ogromną wiedzą na temat architektury historycznej – ale jedno jest pewne: byliśmy dopiero próbując zrobić coś, co zrobiło już kilka innych niedawno wyremontowanych domów w historycznej dzielnicy i nie spotkało się to z odmową. I nawet Windex by nie pomógł.
Więc powiedzieliśmy OK, plan B – wyrzucimy lukarnę! Ale nawet przyznając to, nadal musimy czekać ponad miesiąc na spotkanie, które odbędzie się 25 lutego, aby ponownie to zaproponować. A potem, zakładając, że zostanie zatwierdzone, będziemy musieli poczekać WIĘCEJ 30 dni na wydanie naszego pozwolenia dzięki nowemu okresowi oczekiwania, który właśnie zaczęli nakładać w tym roku. Oznacza to, że pozwolenie na rozpoczęcie prac nad tym domem będziemy mieli dopiero 25 marca. Prawie kwiecień. Jak na dwie osoby, które od listopada nie mogą się doczekać remontu tego biednego domu, cóż, pięciomiesięczne opóźnienie sprawia, że czujesz się, jakbyś brał szalone pigułki.
Ta cała sprawa bez lukarn napawa nas smutkiem, ale możemy odpuścić. Pewnie, że byłoby fajnie, ale podniosło to również nasze koszty (więc zabijamy tutaj dwie pieczenie!), a jeśli najsłodsza rzecz, jaką oferuje bliźniak, to w końcu mała lukarna na dachu, szczeniaku, mamy większe problemy. Próbujemy więc skupić się na wszystkich INNYCH ulepszeniach, które wprowadzimy, zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz. Poza tym Plan B, czyli dach o nieco mniejszym nachyleniu bez lukarny, coś w rodzaju tego (przepraszam, że źle pokolorowałem iPhone'a), jest nadal całkiem uroczy – i mamy podstawy wierzyć, że przejdzie przez proces zatwierdzania, ponieważ o tym wspomnieli podczas wczorajszego spotkania opowiedzieliby się za tą opcją.
Szafki kuchenne Sherwin Williams w kolorze czystej bieli
Będzie wyglądać około 58 razy bardziej uroczo i pięknie, ponieważ poszerzamy również schody, czynimy filary bardziej solidnymi/historycznie wiernymi (podobnie jak balustrady), dodajemy białą bocznicę z miętowozielonymi okiennicami i przywracamy te piękne diamenty grillowane okna w górnej części domu. I cały zarząd nie ma z tym nic wspólnego. Chyba że żyjemy w jakiejś alternatywnej rzeczywistości (czy to jest Złe Miejsce? Wiesz, że kochamy ten pokaz ) powinniśmy uzyskać zgodę na następnym posiedzeniu i wreszcie na przełomie marca i kwietnia zabrać się do pracy. Po prostu trudno się z tego śmiać, kiedy czeka się tak długo.
fuga wybielająca
Wspomnieliśmy również, że nastąpił cios finansowy, co było po prostu (naprawdę, bardzo) wysoką wyceną od podwykonawcy, której w ogóle się nie spodziewaliśmy. Znaleźliśmy innego łódź podwodną, która może wykonać tę robotę w ramach naszego budżetu (i jest świetny! Właściwie korzystaliśmy z niego już wcześniej!), ale zajęło nam kilka godzin panikarskich telefonów, których nie spodziewaliśmy się wykonać, więc cały dzień był w pewnym sensie jak zły omen dupleksu od początku. Poczułem się jak w tej scenie z filmu „Uwięzienie”, w której Catherine Zeta Jones przeplata swoje pokryte lateksem ciało przez labirynt laserów, z wyjątkiem tego, że wyobraziłem sobie mnie w piżamie piłkarskiej Minion, potykającej się i wplątanej w przekroczone terminy i szacunki naruszające budżet.
Takie rzeczy na pewno się zdarzają i nie oznacza to, że się tego nie spodziewaliśmy. Spodziewamy się podkręconych piłek . Ale jeszcze nawet nie zaczęliśmy! Nie usunięto ani kawałka spleśniałej płyty gipsowo-kartonowej, ani jednej piankowej płyty sufitowej. A biorąc pod uwagę, że właśnie spędziliśmy ostatni rok na naprawie domu oddalonego o JEDEN PIEPRZONY DOM od tego i żaden z tych początkowych problemów nie pojawił się, po prostu nas to zaskoczyło. Ale jest taki niesamowity cytat Veroniki Dearly, który ostatnio pamiętam. Ponieważ, chłopaki, to całkowita prawda:
Możesz robić trudne rzeczy (ale dopiero wtedy, gdy całkowicie się nimi przestraszysz. Kiedy już to zrobisz, wszystko powinno być w porządku).
Whelp, dobra wiadomość jest taka, że wszystko powinno być w porządku, bo wczoraj wieczorem oficjalnie przestraszyliśmy się. HA! Poczułem się zupełnie jak wtedy, gdy przez miesiąc nie mogliśmy znaleźć wodomierza w domku na plaży. Oprócz dodania do tego kilku innych miesięcy. I zabij uroczą małą lukarnę (R.I.P. Norma The Dormer – najlepiej powiedzieć z bostońskim akcentem). Ale dziś wracamy na właściwe tory. Co więcej, mamy misję. Podążamy za wskazówkami, które mogą wskazywać na możliwość obejścia 60-dniowego zawieszenia, w którym się obecnie znajdujemy – i wykonaliśmy już kilka telefonów do kilku różnych osób, więc nie wahaj się z nami wstrzymać oddechu! I kiedy tylko uda nam się sprawić, że to miejsce będzie gotowe (2027? czy będą latające samochody?), myślimy, że będzie CAŁKIEM KURWACZNIE WSPANIAŁE. Jesteśmy bardzo podekscytowani wszystkimi planami i pomysłami, które mamy w związku z tym naszym dwupoziomowym projektem.
Na zakończenie powiem, że chociaż dzielenie się ze światem swoimi marudzącymi majtkami nigdy nie jest zabawne, jest to prawdziwe. Prawdziwe dolary. Prawdziwe ramy czasowe. I prawdziwe rozczarowanie. Więc po prostu wydawało mi się, że zachowywanie się tak, jakby całe to gówno w tle się nie działo (lub że nie miało to na nas wpływu), nie byłoby ani trochę autentyczne. Ponieważ jesteśmy ludźmi. Ludzie, którzy, jak się okazuje, potrafią zjeść niezwykłą liczbę ciasteczek, opłakując lukarnę i żałośnie zepsutą oś czasu.