Usuwanie nieestetycznych drzew nie jest nam obce. W rzeczywistości zajmowanie się martwymi/umierającymi/niebezpiecznymi drzewami, które, jak nas ostrzegano, mogą spaść na nasz pierwszy dom podczas naszej inspekcji, było dużą częścią transformacji ogrodu przed domem. Ale wycięcie tych konkretnych drzew było nowym wyzwaniem… ponieważ w naszej łazience miały one postać płytek:
Nigdy nie przepadaliśmy za beżowo-beżową kolorystyką płytek w tej łazience, ale przynajmniej większość z nich jest na tyle neutralna, że nie zwraca na siebie zbytniej uwagi. Z wyjątkiem tej przypominającej drzewo granicy. Za każdym razem, gdy idziemy, w naszych głowach powtarza się piosenka otwierająca Króla Lwa. Zachęcamy do posłuchania tej piosenki podczas czytania tego wpisu (możesz się założyć, że śpiewaliśmy ją przez cały czas trwania projektu).
Po prostu nie tego byśmy wybrali do otoczenia całej łazienki (jest na wszystkich czterech ścianach, w kółko ten sam szkic drzewa na każdej płytce). To jak dzień świstaka bez Billa Murraya.
Na szczęście płytka nie jest trwała. Widzieliśmy też, jak ludzie wycinali obraźliwe płytki (niezależnie od tego, czy są zepsute, brzydkie, czy jedno i drugie) i zastępowali je czymś bardziej w swoim stylu. Zajęliśmy się tym nawet trochę w naszej kuchni, kiedy przeprowadziliśmy operację redukcji zamka Tutaj .
Dlatego przez chwilę debatowaliśmy nad tym, co chcielibyśmy umieścić w tym miejscu, i ostatecznie zdecydowaliśmy się na klasyczne płytki metra z przezroczystego szkła (coś w rodzaju błyszczącego i odblaskowego kuzyna klasycznych białych płytek metra). Miały idealny rozmiar i czuliśmy, że pomogą odświeżyć pokój, podobnie jak niektóre inne zmiany z beżu na biel, które wprowadziliśmy ( malowanie białej listwy , wymiana beżowej toalety itp.). Widzisz, jak przytrzymanie jednego z nich do starej krawędzi w pewnym sensie unowocześnia i odświeża całe pomieszczenie oraz przełamuje monochromatyczną akcję beżowych płytek na beżu? Tutaj wyglądają na niebieskie (ponieważ odbijają niebieski obraz), ale na żywo są z przezroczystego szkła – co jest naprawdę fajne, ponieważ wychwytują kolory w pomieszczeniu, czymkolwiek one są.
Po sprawdzeniu kilku źródeł (lokalnych sklepów z płytkami i dużych sklepów, takich jak Home Depot), znaleźliśmy tych gości pod adresem Sklep z płytkami , tam też dotarliśmy nasza kuchenna płytka groszowa . A dzięki naszej 10% zniżce (kod to YHL10, który działa dla wszystkich) potrzebowaliśmy tylko płytek o wartości około 50 dolarów, aby przerobić całą ramkę. Więc właściwie była to całkiem szybka i łatwa wyprawa na zakupy… z wyjątkiem konieczności wielokrotnego odrywania Clary od wszystkich wystaw. Z jakiegoś powodu ma obsesję na punkcie wchodzenia i wychodzenia ze wszystkich fałszywych pryszniców. I kładąc się w nich. To ostatnie ujęcie nazywamy Miejscem Zbrodni.
Mimo że płytka była dość przystępna cenowo, całkowity koszt projektu szybko wzrósł wraz z zakupem narzędzia, którego potrzebowaliśmy do wycięcia starej płytki: Dremel MultiMax (tutaj znajduje się link partnerski do ten, który kupiliśmy dla Ciebie). To – plus specjalna głowica do zaprawy – kosztowało nas około 130 dolarów. Ale nazwałem to częścią prezentu Johna z okazji Dnia Ojca (i spóźnionego prezentu dla siebie na Dzień Matki, haha), ponieważ nadszedł najwyższy czas, aby przeszczepić te płytki drzewne. Uważamy, że jest to narzędzie, które będzie bardzo przydatne przez lata (ma wielu różnych głów), więc nie jest to kwestia związana tylko z jednym projektem. Od tego czasu wykorzystaliśmy go w dwóch innych projektach, w tym w talii, więc już się to opłaciło!
Trochę się wahaliśmy, czy się tym zająć, ale Dremel wydawał się całkiem prostym narzędziem. Podłączyliśmy specjalną końcówkę do fugowania, podłączyliśmy ją do prądu, włączyliśmy i powoli wciskaliśmy głowicę oscylacyjną (w pewnym sensie po prostu szybko się trzęsie w przód i w tył) w linię fugowania.
John najpierw musiał się tym przejechać (jest miłośnikiem nowych narzędzi), ale ja też wziąłem udział w zabawie. Nie był to najszybszy proces na świecie, ale podobało nam się, że mocowanie było wystarczająco mocne, aby rozbić fugę, ale nie na tyle mocne, aby poważnie zarysować płytkę. Jeśli więc trochę się poślizgniemy, nie będziemy musieli się martwić, że zniszczymy otaczające je kafelki (prawdopodobnie można, ale trzeba będzie w nie wcisnąć się z pewną siłą, a to nie był nasz plan gry). Aha, a kiedy już zaczęliśmy, rowek pomiędzy płytkami działał jak naturalny przewodnik, pozwalający utrzymać prostą linię – to było miłe.
Kiedy usunęliśmy fugę wokół jednej płytki, spodziewaliśmy się, że po prostu odskoczy od ściany lekkim ruchem płaskiego śrubokręta. Nie. Zamiast tego po prostu trochę się odłamał i leciał na nas jak ceramiczny pocisk.
W wyniku niezwykłego odwrócenia ról byłem już prawie gotowy rozłożyć ręce i uznać cały ten projekt za zbyt trudny (zwykle jestem radosną cheerleaderką „możemy to zrobić”, podczas gdy John wyraża swoje wątpliwości). Myślę, że po prostu się wkurzyłem, bo odłamek odłamka trafił mnie w szyję i zrobił małą ranę. Dzięki Bogu, oboje nosiliśmy okulary ochronne, więc gałki oczne były chronione. Ponieważ szyja Johna pozostała nietknięta (i prawdopodobnie sprawiała mu przyjemność ta zamiana ról – ten, który kontynuuje służbę), ostrożnie dotknął jej nieco mocniej śrubokrętem i młotkiem… i w końcu udało mu się dostać pod naszą pierwszą płytkę!
Później trochę więcej wścibstwa i voila – mieliśmy jedną płytkę w dół, a przed nami jeszcze około trzech tuzinów.
Na tych zdjęciach widać, że płytki wyglądają, jakby zostały nałożone na płytę gipsowo-kartonową, a nie na płytę cementową. Nie jest idealnie, ale nie na tyle problematycznie, że mieliśmy zamiar to wszystko zburzyć i zastąpić czymś solidniejszym (to nie jest ściana prysznica, tylko ściana obok toalety).
Czy wspominałem, że ten proces był dość chaotyczny?
W rzeczywistości pozostałe rzędy płytek schodziły łatwiej (różnica między cienką warstwą na cemencie a cienką warstwą na papierze gipsowo-kartonowym), więc proces nieco przyspieszył (chociaż wycięcie całej tej fugi było nadal bardziej czasochłonne, niż się spodziewaliśmy).
Biała farba
Ale pod koniec drzemki Klary (około 2,5 godziny tego konkretnego dnia) udało nam się usunąć wszystkie płytki ze ściany, bez żadnych dalszych ran zadanych przez płytki. Posypały się piątki. Aktualizacja: Kilka osób pytało, dlaczego na zdjęciu poniżej znajduje się włącznik światła pod prysznicem, ale w rzeczywistości znajduje się on poza zasłoną prysznicową, w pobliżu drzwi do łazienki, więc nie zamoczy się.
A my nadal robiliśmy niezły bałagan na podłodze. Przybijano kolejne piątki.
Realizacja dowolnego projektu w czasie jednej drzemki zawsze wpisuje się dla nas w kolumnę zwycięstwa. Po kolejnych pół godzinach zamiatania i wycierania pokoju (a następnie wzięciu prysznica w wannie w przedpokoju) pokój był gotowy do położenia płytek. Ale omówimy to jutro, ponieważ mamy jeszcze kilka rzeczy do dokończenia i kilka zdjęć do zrobienia, zanim będziemy mogli podzielić się tym całym szaleństwem. Kto jeszcze zdecydował się na usunięcie płytek? Czy ktoś używa do tego zadania Dremel (lub podobnego narzędzia obrotowego)? Jakieś piątki się szykują, czy tylko my staramy się utrzymać je przy życiu?
Psst — aby śledzić projekt wyposażenia łazienki od początku, zajrzyj tutaj ten post dotyczący planowania , ten post o malowaniu , Ten słupek do wymiany światła , Ten stanowisko artystyczne i wykończeniowe , Ten post dotyczący aktualizacji toalety , Ten lukrowanie okien i punkt sporów dotyczących szamponu , i to stanowisko sprzedaży/kupna toalet i wycinania drzwi .