Ogromna liczba pytań, które zadaliśmy ten post na Instagramie daliśmy jasno do zrozumienia, że nie informowaliśmy Państwa dostatecznie na bieżąco w dziale podwórkowym. Wprowadziliśmy kilka DUŻYCH zmian – w tym wynajęliśmy profesjonalną firmę zajmującą się architekturą krajobrazu, co było najlepszą gwarancją przydomową, jaką kiedykolwiek kupiliśmy (możesz usłyszeć więcej o tym, dlaczego dwóch majsterkowiczów zleciło sadzenie przydomowych firm w ten podcast na ten temat ). A skoro w programie mamy kilka większych zmian na podwórku – a tak wielu z was mówi: czekajcie, kiedy to się stało?! Jak ci się to podoba?! Jak to zrobiłeś?! – pomyśleliśmy, że to dobry moment, żeby wszystkich nadrobić.
Aktualizacja 1: Usuwanie talii
Twoje ostatnie wspomnienie z naszego podwórka może wyglądać mniej więcej tak, z gigantycznym tarasem rozciągającym się z tyłu domu.
Cóż, jak szczegółowo opisaliśmy w podkaście w czerwcu 2017 r. ( Odcinek #51: Dlaczego chcemy zburzyć taras z naszego domu ) przestaliśmy kochać naszą talię. Po pierwsze, szybko się pogarszał. Kiedy my, był już na nogach obnażony I poplamione po przeprowadzce, co okazało się jedynie chwilową poprawą. Drewno nadal ulegało degradacji, gwoździe ciągle pękały, a deski zwijały się i wypaczały.
Poza tym, gdy nasze dzieci były już w wieku, w którym ogrodzony taras pomagał im w zamknięciu ich w zagrodzie, taras zaczął bardziej przypominać więzienie, które uniemożliwiało nam wszystkim oglądanie trawiastego podwórka i cieszenie się nim. Tak więc jesienią ubiegłego roku zapłaciliśmy miejscowemu majsterkowi, aby pomógł nam wyrwać to coś z domu.
Więcej o tym rozmawialiśmy w Odcinek #67 , ale usunięcie pozostawiło po sobie duży bałagan. Musieliśmy wezwać naszą firmę HVAC, aby przeniosła klimatyzator bliżej domu (był obok tarasu), przyjechał nasz elektryk, żeby uporządkować niektóre przewody, a nasz specjalista od drzew w końcu oczyścił gigantyczny pień, który czaił się pod pokładem. Aha, i myliśmy cegłę, aby pozbyć się zielonego szlamu, który odbijał się od niszczejącego tarasu i przyklejał się do domu…
Do zeszłorocznego Halloween mieliśmy świeży, czysty plan na początek (to było przed myciem, więc nie zwracajcie uwagi na tę zielonkawą szumowinę z pokładu):
kompost zrób to sam
Aktualizacja 2: Uzyskanie profesjonalnego kształtowania krajobrazu
Po kilku nieudanych próbach samodzielnej uprawy bujnych roślin osłonowych na całym obwodzie naszego podwórka, zmęczyliśmy się inwestowaniem w rośliny, które przetrwały tuż po okresie gwarancji, a potem umarły. Postanowiliśmy więc wezwać potężne działa. Sąsiad polecił lokalną szkółkę, ponieważ ich program obejmuje bezpłatny plan zagospodarowania przestrzennego, jeśli kupisz od nich rośliny, które następnie profesjonalnie wykopią, aby móc – i to był moment zawarcia transakcji – udzielić im pełnej 2-letniej gwarancji! Jeśli coś umrze, nie musisz nawet tego wykopywać i zawozić z powrotem do sklepu – przyjadą i zastąpią cię – całkowicie bezpłatnie. To była polisa ubezpieczeniowa dla roślin, której rozpaczliwie potrzebowaliśmy.
Oto jak wyglądało nasze podwórko zaraz po przeprowadzce (całą trawę zasadziliśmy sami w ciągu kilku lat):
A oto, było to w listopadzie ubiegłego roku, kiedy załoga zakończyła sadzenie roślin osłonowych na obwodzie. Zasadniczo jest to mieszanka bylin, które będą rosły i zapewniały przyjemną prywatność (głównie ostrokrzewy i ligustrum) oraz kilka drzew i krzewów ozdobnych zapewniających trochę koloru/piękna (wiśnia płacząca, miłorząb i dwa nowe klony japońskie).
Zaufanie profesjonalistom zajmującym się architekturą krajobrazu było jedną z najlepszych decyzji, jakie ostatnio podjęliśmy. Nie tylko wymagało to szalonej ilości pracy, którą wykonali w zaledwie półtora dnia (zajęłoby nam to solidny tydzień!), ale polisa ubezpieczeniowa już się opłaciła. Wymieniliśmy siedem krzaków (tak, SIEDEM!), w tym jeden z dużych ostrokrzewów, ponieważ nie przetrwały ostrzejszej niż zwykle zimy z cyklonem bombowym. Poza tym byli w stanie nam doradzić nasze problemy z jeleniami i szkodnikami (niedawno przestraszyliśmy się japońskich chrząszczy) pocztą elektroniczną. Zasadniczo to jedyny powód, dla którego nie kręciliśmy kołami przez kolejny rok i nie marnowaliśmy mnóstwa pieniędzy na rośliny, które później wypuściły ducha.
Przed architekturą krajobrazu jeszcze długa droga, zanim będzie wyglądać na pełną i zapewniać oczekiwaną przez nas prywatność (zimą duże drzewa zrzucają liście i nadal wydaje się, że jest nieco nago), ale jesteśmy podekscytowani, że wszystko wydaje się nabierać tempa a rośliny, które wymieniono, za drugim razem zakwitły. O ile w przyszłym roku nie będzie kolejnej szalonej zimy, uważamy, że poradzą sobie świetnie. A gwarancja URUCHAMIA SIĘ OD PONOWNIE za każdym razem, gdy coś zasadzą, więc te 7 nowych krzaków ma gwarancję przez kolejne dwa lata od dnia, kiedy poszły do ziemi. To całkiem niesamowity program.
Aktualizacja 3: Żwirowe patio
To wywołało najwięcej pytań na temat tego zdjęcia na Instagramie T To jest Powiem więcej o tym żwirowym patio z grochu! Jak ci się podoba? Jak to zrobiłeś?! Sherry i ja byliśmy zaskoczeni zainteresowaniem, ponieważ była to decyzja podjęta od razu.
Ostatecznie chcielibyśmy umieścić tam ładne, duże kamienne patio – może kostkę brukową, a może coś bardziej przypominającego łupek lub bluestone, aby naśladować ciemniejsze płytki w naszej podwyższonej części słonecznej. Tak czy inaczej, zdecydowaliśmy się wstrzymać z instalacją, ponieważ chcemy, aby grunt w pełni się osiadł. Jeśli kiedykolwiek zdarzyło Ci się uschnąć drzewo lub kikut, wiesz, że teren czasami opada, gdy korzenie pod ziemią gniją, więc nie chcieliśmy spieszyć się na patio, które później zapadło się w ziemię i zrobiło się nierówne. Jedynym problemem było to, że po zerwaniu tarasu istniejący teren był po prostu brudem i ściółką, a nie chcieliśmy mieszkać z błotem na tyłach, czekając mniej więcej rok, aż korzenie się zadomowią.
szlifowanie ościeżnicy
Tak więc, podczas gdy ogrodnicy byli tam w listopadzie zeszłego roku i zajmowali się wszystkim innym, zapytaliśmy, czy mogliby przywieźć trochę zwykłego żwiru grochowego (np. Ten ), aby wypełnić obszar. Całość kosztowała mniej niż 100 dolarów!!! Powinniśmy móc go ponownie wykorzystać jako podkładkę pod ewentualne patio. Nie prosiliśmy ich o to, ale przed wyrzuceniem i rozsypaniem wykopali obszar o około 2 cale płytszy wokół dwóch krawędzi stykających się z trawą, co pomaga utrzymać żwir w tym obszarze. Tak naprawdę nie podróżuje zbyt wiele dzięki temu rowowi, w którym trzymane są skały.
Nie ma pod nią żadnej bariery dla chwastów ani niczego, ale nie stanowi to większego problemu (chwasty rosnące na tej skale można łatwo wyrwać – a nie jest ich wiele). Mimo że to tylko A tymczasowy rozwiązanie, chętnie krzyczymy z dachów, że nam się to nie podoba! Najbardziej denerwuje mnie to, że tak nieznacznie irytujące jest przesuwanie krzesła ogrodowego, gdy na nim siedzisz (trochę się ciągnie i zacina), ale można temu zaradzić, całkowicie ubijając kamień – nasz był po prostu rzucony i zagrabiony – a jest dość gruby. Może więc mniej głęboka warstwa żwiru faktycznie by to ułatwiła?
Szczęśliwym zbiegiem okoliczności jest to, jak bardzo nowy żwirek grochowy pasuje do starej ścieżki z kruszywa prowadzącej na patio – co jest miłe, ponieważ nie wygląda tak wzburzona, jak mogłaby (Burger leży w zasadzie na krawędzi, gdzie żwir grochowy styka się tą ścieżką). W końcu zastąpimy starą ścieżkę kamienną, która będzie pasować do nowego patio, ale na razie nie jest tak źle.
Czy zatem utrzymamy patio z żwiru grochowego na dłużej? Nie, chcielibyśmy patio z twardą nawierzchnią. Nie oznacza to jednak, że nie uważamy tego za świetną opcję – szczególnie jeśli chcesz zaoszczędzić fundusze! Właściwie rozważaliśmy zrobienie tego w domu na plaży! Prawdopodobnie lepiej nadaje się do patio, gdzie nie przesuwa się zbyt często mebli (pomyśl o palenisku, stole piknikowym lub salonie z kanapą papierową).
Aktualizacja 4: Wiszące lampy ogrodowe
Mimo że nasze patio nie jest jeszcze w ostatecznej formie, Sherry nie mogła się oprzeć dźwiękowi syreni wyjątkowo długi sznur ogrodowych światełek .
0
To trochę niezręczna przestrzeń, ponieważ nie mamy zbyt wielu dostępnych punktów kontrolnych, ale metodą prób i błędów odkryliśmy, że jedno pasmo o długości 48 stóp załatwiłoby sprawę.
Pierwotnie próbowaliśmy użyć dwóch pasm, przeciągając je w trzech punktach w zadaszonym pomieszczeniu słonecznym, ale po drugiej stronie, gdzie mamy tylko jeden punkt zakotwiczenia, wyglądały na zbyt zbite (ten, którego dotykam na zdjęciu poniżej). Więc zajęło nam około godziny, aby dowiedzieć się, że dwie nici, które zbiegają się w tym punkcie, są najlepszą konfiguracją.
Aby je przymocować, po prostu przykręciliśmy trochę białe haczyki na kubki bezpośrednio do naszej drewnianej bocznicy, a następnie owinąłem nad nimi sznury. Haczyki z technicznego punktu widzenia nie są haczykami przeznaczonymi do użytku na zewnątrz, więc zobaczymy, jak wytrzymają warunki atmosferyczne – ale biel ładnie się komponuje i mam nadzieję, że winylowa osłona zapobiegnie rdzewieniu. Na razie wszystko jest podłączone do białego przedłużacza, który bezceremonialnie biegnie do gniazdka w naszym słonecznym pokoju.
W końcu chcemy uporządkować sytuację z wtyczkami (w tej chwili jest dużo nadmiaru przedłużacza) i może zaopatrzyć się w inteligentny przełącznik lub coś, co pozwoli nam utrzymać je podłączone przez cały czas. Ale na razie nie jest to ani zbyt uciążliwe, ani zbyt brzydkie. Cholera, na tych zdjęciach prawie tego nie widać!
Mam nadzieję, że to odpowiedziało na większość twoich palących pytań na podwórku. Na resztę lata skupiliśmy się głównie na podwórku domu na plaży (poza dbaniem o to, aby nasze rośliny pozostały żywe i niezjedzone!), więc bądź na bieżąco z aktualizacjami na ten temat!
P.S. Czy wiesz, że co tydzień wysyłamy bonusowy post na blogu?! Zapisz się do naszego bezpłatne cotygodniowe e-maile aby otrzymać je prosto do skrzynki odbiorczej. Sherry uwielbia je dla Ciebie łączyć, więc dziękuję wszystkim, którzy już się zapisali!
*Ten post zawiera linki partnerskie*