Skoro zdradziliśmy już kilka szczegółów przedślubnych, skupmy się na okresie poślubnym: naszym dziesięciodniowym miesiącu miodowym na Alasce. Naszym celem było podzielenie się spojrzeniem na największy stan Ameryki naszymi oczami, ale najprawdopodobniej po prostu podkreśliliśmy dziwne sposoby, w jakie my, Petersikowie, lubimy bawić się, gdy jesteśmy z dala od domu (jak to zdjęcie pierścionkowe, które zrobiliśmy podczas wędrówki po Alasce podczas naszego tydzień po ślubie).
Na początek odpowiedzmy sobie na oczywiste pytanie: dlaczego Alaska? W końcu dla większości populacji nie jest to wymarzony miesiąc miodowy. Wylądowaliśmy na terytorium Palin z dwóch głównych powodów: chcieliśmy zabrać ze sobą Burgera, aby podróż krajowa była znacznie łatwiejsza (jest takim łatwym towarzyszem podróży i zdecydowanie częścią naszej małej rodziny) i chcieliśmy wybrać się w nowe miejsce dla obu stron nas (a ja byłem na wakacjach na Hawajach z kilkoma przyjaciółmi ze studiów na kilka miesięcy przed tym, jak zacząłem umawiać się z Sherry, więc to odpadło). Po przekreśleniu jednego nie sąsiadującego ze sobą stanu USA nasza uwaga natychmiast zwróciła się ku drugiemu. Doszliśmy do wniosku, że jesteśmy na tyle odważni i dziwaczni, że jest to dla nas idealne miejsce. Poza tym ponad 19 godzin słońca w ciągu dnia oznaczało komfortową lipcową temperaturę od 60 do 70 stopni, a lodowce i czapy lodowe znajdowały się w odległości krótkiej przejażdżki pod górę (wysokość całkowicie zmienia tam klimat – to jak dwa lub trzy miejsca docelowe w jednym). Tutaj pozujemy przed zegarem zewnętrznym o 23:00, aby pokazać, jak jest jeszcze jasno (ziewamy, aby pokazać, że jest wieczór).
rośliny domowe, słabe oświetlenie
Jesteśmy raczej powściągliwymi podróżnikami, którzy planują podróż na bieżąco, więc wylądowaliśmy w Anchorage z zarezerwowanym hotelem, wypożyczonym samochodem, chihuahua w torbie i szeroko otwartym harmonogramem. Szybko wypełniliśmy pierwszy dzień zwiedzaniem centrum miasta i poznawaniem miasta. Ale Alaska to przede wszystkim dzika przyroda i wspaniałe warunki na świeżym powietrzu, więc nie zostaliśmy w centrum miasta zbyt długo… ale najwyraźniej wystarczająco długo, aby nasz zawroty głowy nowożeńców dały nam z siebie wszystko przy pamiątkach. Czyż nie wyglądam na uroczego łosia? I czy Sherry nie jest dzikim niedźwiedziem polarnym?
A co jeśli wcielimy się w ofiary niedźwiedzia? W drodze do domu śmialiśmy się z tego zdjęcia godzinami.
Następne kilka dni składało się z podróży niezwykle malowniczą autostradą nr 1 (uwielbiamy dobrą podróż – i to właściwie jeden z powodów, dla których zrezygnowaliśmy ze zwiedzania Alaski statkiem wycieczkowym). To była prawdopodobnie najpiękniejsza przejażdżka w naszym życiu – lodowcowe wodospady, ośnieżone szczyty, słoneczne niebo i okazjonalne obserwacje dzikich zwierząt sprawiały, że ciągle zatrzymywaliśmy się, żeby zrobić zdjęcia (widzieliśmy dallowe owce siedzące niebezpiecznie na postrzępionych klifach zaledwie kilka metrów od drodze, a nawet zatrzymaliśmy się, żeby zanurzyć palce w wodzie z topniejącego lodowca – tak, było zimno).
Naszym pierwszym przystankiem w podróży był ośrodek Alyeska. To ten jeden dzień, w którym mamy ochotę, dzięki masażowi gorącymi kamieniami dla par, który ktoś zarezerwował dla nas wcześniej jako prezent ślubny. Alyeska z definicji jest prawdziwym ośrodkiem narciarskim, ale nawet w lipcu było przepięknie. Ośrodek właściwie położony jest pośrodku lasu deszczowego (kto wiedział, że Alaska ma tak wiele różnych klimatów – to naprawdę niesamowite), więc przez jedną minutę wędrowaliśmy przez wilgotną i bujną zieleń lasu deszczowego…
…a następnie jechaliśmy tramwajem przez chmury na szczyt góry (gdzie zjedliśmy lunch, podziwiając ośnieżone szczyty).
Po nocy spędzonej w luksusie (ich hotel był najładniejszym, w jakim kiedykolwiek się zatrzymaliśmy), wróciliśmy do samochodu i wyruszyliśmy w malowniczą podróż do Seward. Po drodze zatrzymaliśmy się kilka razy, aby cieszyć się scenerią – w tym z bliska przyjrzeć się prawdziwemu, żywemu lodowcowi i wybrać się na wędrówkę, którą o włos udaremniła niedawna obserwacja niedźwiedzia (nie mniej niż w dniu naszego ślubu).
Po powrocie do Anchorage nadal staraliśmy się cieszyć wspaniałym czasem spędzonym na świeżym powietrzu. Pewnego dnia wypożyczyliśmy rowery na 23-kilometrową przejażdżkę wzdłuż nadmorskiego utwardzonego szlaku. I niczym prawdziwi rodzice zwierząt domowych, wynajęliśmy nawet kambuz dla dzieci, żeby nasze futrzane dziecko mogło zabrać ze sobą na przejażdżkę (wyobrażam sobie, że wielu z Was rzuca nam dziwne spojrzenie, które widzieliśmy tego dnia zbyt często – macie co tam??? ). Hej, przynajmniej mamy zabawną historię do opowiedzenia dwa lata później. A Burgerowi się to podobało. Naprawdę się wściekł, kiedy przestaliśmy pedałować.
Benjamin Moore po prostu biały do wykończenia
Ponieważ nasz miesiąc miodowy wkrótce dobiega końca, postanowiliśmy z hukiem wybrać się na prywatną wycieczkę hydroplanem. Nasz hotel znajdował się tuż obok jeziora Hood, najbardziej ruchliwej bazy wodnosamolotów na świecie, więc było rzeczą naturalną, że w ten sposób poznajemy Alaskę (startujemy prosto z jeziora i lądujemy z pluskiem dwie niezapomniane godziny później). Nie martw się, Burger zatrzymał się w hotelu, kiedy lecieliśmy nad bezdrożami w kierunku… aktywny wulkan . Wycieczka dała nam szansę na założenie stylowych słuchawek, zrobienie około miliarda zdjęć (z których jedno oprawiliśmy kiedyś w naszym domu) i wypatrzenie z góry grupy zwierząt (łosi, foki, a nawet niedźwiedzicy i jej młodych). Wspaniale było patrzeć na całą zieleń…
…po drodze zamień się w zamarznięte lodowce i arktyczną atmosferę (sprawdź lodowe tło tego zdjęcia).
Udało nam się nawet wylądować na odosobnionym jeziorze pośrodku niczego i zwiedzić małą wyspę pełną dzikich kwiatów, zanim wyruszymy w drogę powrotną. Teraz to jest wytrzymałe… ish.
A więc tak wspominamy nasze pierwsze oficjalne wakacje jako małżeństwo. Chętnie dowiemy się więcej o tym, gdzie spędziliście miesiąc miodowy (lub gdzie marzycie o tym, żeby pewnego dnia spędzić miesiąc miodowy…). I napisz, jeśli masz jakieś inne wspaniałe historie z wakacji na Alasce (wiemy Pani Wapień niedawno opublikowała kilka niesamowitych zdjęć z podróży).
rzeczy do zrobienia w Charleston sc dla dzieci
Zobacz więcej zdjęć z naszego miesiąca miodowego na Alasce nasz album na Flickrze (i spróbuj obejrzeć je z napisami, żeby wiedzieć, co się do cholery dzieje).