Ja to zrobiłem. W końcu ukończyłem projekt stemplowania szafy Clary (wiesz, ten, który zacząłem Tutaj )! I tak, jeśli nie można było tego rozpoznać po tytule, zrobiłem znaczek ziemniaczany. To było naprawdę zabawne. Nie przewracaj oczami. To było. I to było darmowe. Tak naprawdę cały ten projekt kosztował mnie 99 centów, ponieważ użyłem jednej tubki farby Folk Art Paint w kolorze szampańskim (miękkiego i ładnego metalicznego złotego koloru) i dwóch ziemniaków, które już mieliśmy (nigdy nie myślałem, że wymienię ziemniaki jako istniejące materiały do majsterkowania). Jeśli chodzi o lądowanie na szablonie, w zeszłym tygodniu podzieliłem się tym, jak mój pierwszy pomysł, pieczątka za dolara od Michaela, nie zadziałała (wzór pieczątki był zbyt cienki, więc w ogóle nie można go było odczytać osobiście (chociaż w zdjęcie nie było tak trudne do zauważenia):
dom z cegły pomalowany na biało
I wtedy Ruszyłem dalej do kilku odręcznych prób malowania, takich jak niedoskonałe poziome linie, x (aka: pocałunki) i przypadkowe rzędy małych kropek wykonanych przez zgniatanie małego pędzla o ścianę:
Jeśli chodzi o moje stemple z ziemniaków, po prostu wypróbowałam kilka kształtów, które starałam się wykonać odręcznie (od dziwnego czterolistnego przedmiotu po gwiazdę i sześciokąt przypominający ul). Jeśli chodzi o prawy dolny znaczek, widziałem Ten na Pintereście (oryginalnie stąd) i postanowiłem spróbować. Po prostu najpierw wyrzeźbiłam okrąg (używając górnej części butelki z sosem sałatkowym jako prowadnicy), a następnie zrobiłam wokół niego małe paski pizzy, aby uzyskać kształt przypominający gwiazdkę.
Widziałem też Ten pomysł na szablon z selerem na Pintereście (oryginalnie z Tutaj ) i dał temu staremu college'owi szansę:
Następnie przyszedł czas na przetestowanie wszystkich moich stempli na papierze z użyciem metalicznej farby Folk Art (w kolorze szampańskim), aby zobaczyć, jak sobie radzą:
Spośród wszystkich potencjalnych wzorów, naszym ulubionym był mały okrąg z rozbłyskiem gwiazdy. Podeszłam więc do szafy, żeby zobaczyć jak będzie wyglądać na ścianie.
Dowiedziałem się, że działa znacznie lepiej, jeśli nałożę farbę na ziemniaka za pomocą małego pędzla ze sklepu z wyrobami rzemieślniczymi (aby móc usunąć nadmiar i zapobiec powstawaniu grudek), zamiast wbijać farbę w talerz z farbą (tak jak gumową szczoteczką). stempel).
Oto dobre ujęcie pokazujące, jak farba wygląda naprawdę metalicznie pod pewnymi kątami. Taka miękka i ładna.
Po około godzinie skończyłem ścianę z drzwiami i około jedną czwartą przylegającej ściany po lewej stronie, patrząc przodem do niej. Potem musiałem zrobić sobie przerwę na drzemkę Klary i reszta dnia mi uciekła. Ale naprawdę podobała jej się ta część, którą zrobiłem, gdy obudziła się z drzemki:
Nie martw się, pomyślałem. Skończę to dopiero jutro. Ale rano uświadomiłem sobie coś, co wprawiło mnie w łagodną lub umiarkowaną panikę ziemniaczaną. Mój znaczek jakby zwiędł przez noc. Nie tak szalony jak rodzynek czy coś, ale cały ziemniak był znacznie mniej twardy niż dzień wcześniej. Bardziej jak gąbka niż solidny stempel. Ale zdecydowałem się spróbować, żeby zobaczyć, jak to zadziała (wstrzymując oddech i krzyżując palce/palce/oczy). Moja metoda musiała się nieco zmienić (ponieważ krawędzie nie były już tak płaskie jak kiedyś, musiałem delikatnie kołysać nadgarstkiem w przód i w tył, w górę i w dół, naciskając go, aby upewnić się, że wszystkie końcówki Starburst zostały przyłożone do ściana). Ale cud nad cudami, że to nadal działało.
Więc naciskałem dalej. Dosłownie. Musiałem wcisnąć tego ziemniaka w ścianę z 500 razy. Ale to było zaskakująco kojące. Wiem, że znowu przewracacie oczami, ale są pewne projekty, które są wyjątkowo nudne, a których nie jestem fanem (cholera, malowanie szafy było totalnie nudne), ale z jakiegoś powodu udało mi się złapać przyjemny rytm z ziemniakiem i pędzlem, więc było całkiem miło. Nałóż farbę pędzlem, naciśnij, delikatnie kołysząc nadgarstkiem w przód i w tył, przesuń się o kilka cali, powtórz. Aha, a jeśli chodzi o odstępy, właśnie przyjrzałem się wszystkiemu, ale każdy znaczek jest oddalony o około 5 cali od następnego i po prostu zastosowałem naprzemienne poziome rzędy, więc jeśli połączysz kropki, powstanie mnóstwo zygzakowatych jodełek.
Tępiąc do staroci (tak, miałem na sobie Pandorę), zdecydowałem, że to dobry moment, aby przypomnieć sobie ostatnie prawie 15 miesięcy z fasolą. Więc siedziałam/kucałam/stałam, bijąc się z bólu i myśląc o zabawnych wybuchach, pierwszych słowach, straconych skarpetkach, załamaniach w restauracjach i wszystkich innych dobrych/złych/paskudnych/niesamowitych rodzicielskich sprawach, które spadły na nas, odkąd Clara dołączyła rodzina. Niezły sposób na spędzenie dwóch godzin.
I zgadnij co? Kiedy już wyschło i dałem Clarie trochę luzu w szafie, była bardzo podekscytowana! Dosłownie chciała wskazać każdy ostatni błyszczący znaczek, który tam był i pisnąć stah! (jej wersja gwiazdy).
Całkowity czas spędzony nad projektem (w tym różne eksperymenty z pieczątką/ziemniakami/selerem i dwie części stemplowania) wyniósł około trzech i pół godziny. Warto, dla magicznego, subtelnie metalicznego kącika do czytania, który właśnie tworzymy.
Następnie ponownie dodaliśmy białe systemy półek (które my usunięte przed malowaniem ):
I w końcu załadowałam wszystkie jej ubrania, zabawki i koce. Wyrzuciłam nawet puszysty dywanik ze sztucznej owczej skóry z Ikei i kilka poduszek, które już mieliśmy, dodając kilka jej ulubionych książek planszowych do małych narożnych półek na poziomie Clary:
Nadal chcę zrobić torebkę z fasolą własnoręcznie (przypięłam wiele tutoriali i pomysłów), ale jest już tam całkiem fajnie. Clara dobrze się bawiła, zabierając go na jazdę próbną. Myślę, że ona to lubi.
Jeśli chodzi o wrażenie Johna, wywiązała się taka rozmowa:
Ja: Jest fajnie, co? Co myślisz?
Jan: Tak, naprawdę jest tam Sweet Sixteen.
Ja: Co to znaczy? To tandetne? Ponad szczytem?
Jan: Nie, wiesz… (długa pauza)… drogie. Podobnie jak ciasta Louis Vuitton, które dostają. To naprawdę fajne.
Sherry: co? (równie długa pauza) To może być nasza najdziwniejsza rozmowa w dotychczasowej historii.
Tak się cieszę, że wszyscy to kochamy (nawet jeśli niektórzy z nas tak naprawdę nie wiedzą, jak wyrazić tę miłość słowami „CashJohncough”). I nawet moja tania praca z tym, co masz, jest w pewnym sensie zszokowana różnicą, że zarobiono tam 99 centów i 3,5 godziny (no cóż, więcej niż 5 godzin, jeśli liczyć faza malowania szafy zbyt).
Ok, więc kto jest zaskoczony, że przerobiłem wszystko na oldschool i zrobiłem znaczek z ziemniaków? Robiąc to, całkowicie przypomniały mi się czasy gimnazjum. Kto tam stemplował ścianę zamiast po prostu ją malować lub nakładać szablony? Muszę przyznać, że daje to zaskakującą swobodę, bo nie trzeba ostrożnie nakładać szablonu i uważać, żeby nie było na nim farby, żeby nic się nie rozmazało ani nic. Po prostu przyjrzyj się temu i idź. I wygląda trochę jak ręcznie robiona tapeta (niedoskonała, ale przez to w pewnym sensie idealna). To może być jeden z moich ulubionych solowych projektów, które zrobiłem w nowym domu. Tylko dlatego, że to ode mnie, z miłością. I całkiem możliwe, że w niewytłumaczalny sposób przypomina Johnowi drogie ciasto Louis Vuitton. Czasem są to małe rzeczy…