Równie dobrze moglibyście nazwać nas panem i panią Puerto-Retersik, ponieważ niedawno wymknęliśmy się na kilka dni, aby świętować naszą 10. rocznicę ślubu (!!!) w Puerto Rico. Również dlatego, że Puerto-Retersik wymyka się z języka, jeśli wystarczająco się postarasz. Obietnica.
Jak wspomnieliśmy w podcaście z zeszłego tygodnia, chcieliśmy podzielić się jeszcze kilkoma zdjęciami i szczegółami naszej rocznicowej wycieczki do San Juan, ponieważ bardzo nam się podobało i nie mogliśmy polecić tego miejsca bardziej. Oto podsumowanie tego, gdzie się zatrzymaliśmy, co robiliśmy i co jedliśmy, na wypadek gdyby ktoś z Was rozważał wycieczkę w te okolice.
Dlaczego Portoryko?
Po zabraniu naszego aktualnego miesiąc miodowy do Anchorage na Alasce w 2007 roku chcieliśmy kierunku zdecydowanie bardziej plażowego. Alaska była cudowna, ale niekoniecznie relaksująca (zawsze opisujemy ją jako miesiąc miodowy pełen przygód), więc podczas tej podróży chcieliśmy dać sobie mnóstwo wymówek, aby po prostu usiąść, odpocząć i cieszyć się brakiem konieczności przynosinia przekąsek ani sprzątania zabawki na kilka dni. Portoryko było również dobrą opcją, ponieważ loty ze wschodniego wybrzeża nie były zbyt długie (krótszy czas podróży = maksymalizacja czasu poza domem), a ponieważ jest to terytorium Stanów Zjednoczonych, nie musieliśmy zawracać sobie głowy paszportami, wymianą walut, lub przejść przez odprawę celną na lotnisku. I chociaż hiszpański jest głównym językiem na wyspie, prawie wszyscy mówili po angielsku i tak było niezwykle Uprzejmy. Tak więc poza problemami z odczytaniem kilku znaków drogowych, podczas podróży nie mieliśmy żadnych problemów językowych.
Gdzie mieszkaliśmy:
Skorzystaliśmy z rady, aby wynająć skromny pokój w ładnym hotelu (co oznacza, że możesz cieszyć się tymi samymi podwyższonymi udogodnieniami hotelowymi bez płacenia wyjątkowo wysokich stawek za pokój w specjalnych apartamentach) i zatrzymaliśmy się w Hotel Condado Vanderbilt . Znajduje się w San Juan – zaledwie około 5 minut od historycznej części znanej jako Old San Juan – i znaleźliśmy na Expedii ofertę obejmującą loty i hotel, która była szczególnie przyjazna dla budżetu, ponieważ byliśmy tam poza sezonem. Nie był to kurort all-inclusive (lubimy wyruszać na wycieczki i szukać lokalnego jedzenia, atrakcji itp.), ale podobało nam się, że w hotelu było kilka basenów i restauracji, więc teoretycznie mogliśmy pozostać na miejscu na całą podróż, gdybyśmy chcieli Naprawdę Spokojnie.
Byliśmy tam około 3,5 pół dnia i udało nam się spędzić jeden z tych dni całkowicie relaksując się. Dosłownie spędziliśmy prawie cały dzień na tych leżakach, czytając książki i kupując jedzenie restauracja bezpośrednio za nim (tak, kelnerzy weszli prosto do małego basenu z wodą, gdzie stały nasze leżaki i tacos i było tak wspaniale, jak się mogło wydawać).
Tacos z mango = szczęśliwe miejsce mojej żony.
Oprócz mnóstwa miejsca na tarasie i wielu różnych basenów, była też mała plaża z hamakami i małą laguną (plus większa plaża bez skał, około 50 metrów obok). Notatka dodatkowa: dwie kobiety, które przypadkowo znalazły się na naszym zdjęciu poniżej, spędziły około 45 minut, próbując uzyskać idealny bumerang ze swoich bułeczek, poruszających się o zachodzie słońca, co wtedy wydawało się dziwne, ale później, kiedy szukaliśmy dobrego miejsca na obiad i kliknęliśmy na Instagram, aby sprawdzić lokalne hashtagi, zobaczyliśmy, że są to znane modelki na Instagramie z mnóstwem obserwujących, którym najwyraźniej bardzo podobają się ich filmy. Och, 2017, czasami jesteś taki dziwny.
Hotel miał własne spa, więc pewnego ranka zaskoczyłem Sherry masażem dla par (udaliśmy się na taki masaż w czasie naszego miesiąca miodowego, więc spodobał mi się pomysł małego masażu retrospektywnego dziesięć lat później). Nie zabraliśmy ze sobą aparatów do pokoju (bo to byłoby dziwne), ale Sherry znalazła zdjęcie pokoju w książce w hotelowym lobby, więc zamiast tego zrobiła zdjęcie tej strony. Bo to nie jest dziwne, prawda?
Spa miało własną prywatną część wypoczynkową, w której można było odpocząć po masażu. I jak prawdziwi maniacy, większość czasu spędziliśmy podziwiając meble ogrodowe i gigantyczne białe donice.
Co zrobiliśmy – Dzień Przygody:
Choć nasza podróż była relaksująca, spędziliśmy dwa pełne dni poza domem. Skończyło się na tym, że nasz pierwszy dzień nazwaliśmy dniem przygody, ponieważ obejmował wynajęcie samochodu, dojazd o godzinę drogi i po drodze piesze wędrówki i pływanie kajakiem. Plan zrodził się z rekomendacji, jaką otrzymaliśmy od nauczyciela przedszkola naszego syna, aby popływać kajakiem po jednej z biozatoczek w Puerto Rico. Są to obszary z dużą ilością mikroskopijnych organizmów bioluminescencyjnych, więc w nocy świecą w wodzie, gdy sięgniesz ręką i zamieszasz wodę. Nasza rezerwacja znajdowała się w miasteczku Fajardo położonym około godziny na wschód od San Juan, więc wynajęliśmy samochód na 24 godziny, abyśmy mogli zwiedzać w drodze tam i z powrotem.
Nasz pierwszy przystanek był w obszarze zwanym Luquillo, który miał wspaniałą plażę wraz z długim pasem kioski z jedzeniem jak ich nazywano. Wyobraź sobie kilka uroczych restauracji na świeżym powietrzu z dziurami w ścianach, w których możesz skosztować autentycznego portorykańskiego jedzenia. To właśnie tam spróbowaliśmy mofongo, czyli popularnego lokalnego dania, składającego się głównie z puree z bananów. Ten konkretny (z kurczakiem i papryką) był PYSZNY.
Po lunchu naszym następnym przystankiem był Las Narodowy El Yunque, który jest jedynym tropikalnym lasem deszczowym w Systemie Parków Narodowych Stanów Zjednoczonych. Nie mieliśmy tam zbyt wiele czasu, więc NAJLEPSZY człowiek w centrum dla zwiedzających polecił wędrówkę po wodospadzie La Mina jako najlepszy sposób na poznanie parku. Nie mylił się.
Sam wodospad był dość zatłoczony, kiedy tam dotarliśmy, więc zdecydowaliśmy się nie pływać, ponieważ słońce zachodziło i wkrótce musieliśmy udać się do zatoki biologicznej, więc powiedziałbym, że w pewnym sensie podróż ta bardziej nam się podobała niż miejsce docelowe. I zaczynam brzmieć jak plakat motywacyjny.
Mieliśmy kilka minut jazdy od wodospadu, aby odwiedzić jeszcze jedno miejsce w lesie deszczowym polecane przez przewodnika. Zanim tam dotarliśmy, wieża widokowa była zamknięta na cały dzień, ale widoki z ziemi i tak były naprawdę piękne.
Wykorzystaliśmy tę okazję, aby odtworzyć zdjęcie dłoni obrączki, które zrobiliśmy podczas miesiąca miodowego i które do dziś wisi w naszej sypialni.
Oto oryginał z Alaski poniżej. Żartowaliśmy, że możemy brać taki co 10 lat i patrzeć, jak starzeją się nasze dłonie.
Gdy zachodziło słońce, udaliśmy się do Fajardo, aby spotkać się z naszymi przewodnikami kajakowymi. Robi to kilka grup turystycznych, ale my z tego korzystaliśmy Spływ kajakowy Portoryko i byliśmy pod wielkim wrażeniem tego, jak bardzo byli profesjonalni, zabawni i dodający otuchy (od kilku osób biorących udział w tej trasie z nami słyszeliśmy, że robili to z innymi, ale ta grupa im się najbardziej podobała). To zatoka, do której udaliśmy się później, gdy się ściemniło, a która prowadziła do porośniętego drzewami kanału i do zatoki biologicznej. Oto kilka grup wychodzących na wcześniejszej zmianie – ale wybraliśmy nasz przedział czasowy, ponieważ zaczynało się później, ze względu na maksymalną ciemność.
Kiedy więc zaszło słońce i byliśmy podekscytowani naszą ciemną wycieczką kajakiem, poszliśmy do restauracji o nazwie El Pescador, aby zjeść szybką kolację. W środku było naprawdę fajnie: odsłonięte belki stropowe, stoły z żywymi krawędziami, oprawy oświetleniowe z drewna wyrzuconego na brzeg. I powinniśmy tu luźno użyć określenia „wnętrze”, ponieważ w rzeczywistości był to po prostu chwalebny zadaszony ganek (otwarty z trzech stron). To właściwie najbardziej kryty posiłek, jaki zjedliśmy podczas całej podróży! Wszyscy pozostali byli całkowicie na zewnątrz. To pokazuje, jak ładna jest pogoda i możliwości spożywania posiłków na świeżym powietrzu (też: tacos przy basenie to życie).
Nie mieliśmy żadnego sposobu na wodoodporność naszych telefonów na potrzeby spływu kajakowego, więc jedynym fotograficznym dowodem naszej wycieczki po zatoce biologicznej jest kilka zdjęć zrobionych przez przewodników kajakowych (wszystkie są nieostre, ale odpowiednio uchwycone) nasze podekscytowanie). Jak opisaliśmy w podkaście, podczas naszej podróży mieliśmy pełnię księżyca, co sprawiło, że cała 2-godzinna wycieczka była naprawdę ładna. Jednak sprawiało to, że obserwowanie bioluminescencji było nieco trudniejsze, więc w pewnym momencie wyciągnęli dużą plandekę, abyśmy wszyscy mogli zejść pod nią, aby lepiej widzieć. Zasadniczo, jeśli obracasz ręką w wodzie, wygląda to tak, jakby ktoś wrzucił tam brokat.
Było zdecydowanie chłodno, kilka razy chmura przesłoniła księżyc i mogliśmy zobaczyć blask wody bez plandeki, ale myślę, że to była kolejna z tych rzeczy związanych z podróżą, a nie celem. Sam fakt pływania kajakiem w ciemności przez te małe, osłonięte drzewami kanały z maleńkimi światełkami na końcach każdego kajaka w księżycową noc – to była prawdziwa magia. I tak, gazowana woda też jest fajna.
Mimo że do hotelu wróciliśmy dopiero prawie o 1 w nocy (po powrocie, zwróceniu samochodu itp.), nadal znaleźliśmy energię, aby skorzystać z całodobowej wanny z hydromasażem. Które o tej porze mieliśmy całe dla siebie. Więc naturalnie Sherry pokazała, że jest seksowna.
Co zrobiliśmy – Dzień Kultury:
Drugi dzień poza hotelem nazwaliśmy dniem kultury, który był w zasadzie pełen historii i zwiedzania. Pojechaliśmy za 4 dolary Uberem do Old San Juan, aby spacerować po historycznych fortach lub zamkach otaczających dwa zakątki wyspy. Poniższe zdjęcie pochodzi z jednego z nich, a drugie widać w oddali.
Zaczęliśmy w Castillo San Cristóbal, gdzie przypadkowo kręcili film pt Uwięziony , stąd aktor ubrany w więzienny mundur rozmawiający z ludźmi przebranymi za strażników… a może na planie strzegła prawdziwa policja? Niepewny. Oznaczało to, że część fortu była zablokowana, ale fajnych atrakcji wciąż nie brakowało (a w pewnym momencie zostałem wzięty za członka załogi – co mnie najbardziej zachwyciło, bo ktoś na mnie spojrzał i nie od razu pomyślał o turystyce) ).
Najbardziej charakterystyczną częścią tych fortów są budki strażnicze lub garity, które wyznaczają wiele zakrętów (na przykład są to tablice rejestracyjne Portoryko). I z jakiegoś powodu czułem, że to moja najlepsza opcja pozowania.
A skoro już mowa o ciekawych możliwościach pozowania. Zauważyliśmy kilka legwanów spacerujących po fortach, więc naturalnie musieliśmy zrobić zdjęcia dzieciom. To jest ujęcie, w którym Sherry nagle powiedziała: „Czekaj, pozwól, że dodam coś dla zachowania skali”.
Między dwoma castillos znajduje się wózek, który przewozi ludzi, ale my zdecydowaliśmy się na spacer – i ostatecznie byliśmy BARDZO CIESZĄCY, że tak zrobiliśmy. Ulice Starego San Juan są NIESAMOWITE.
Wybraliśmy naprawdę krętą ścieżkę i zatrzymywaliśmy się setki razy, aby zrobić zdjęcia wszystkich kolorowych budynków, ozdobnych balkonów i fajnych starych drzwi.
Zrobiliśmy nawet najlepsze wrażenia z modelek na Instagramie. Sherry nazywa to. Czytam ten znak.
To naśladowanie dobrze znanego ruchu blogerek modowych, który lubię nazywać udawaniem, że się z czegoś śmieję. #nailedycja
To znaczy, daj spokój. Ten dom jest jak przeciążenie urokiem.
A co powiesz na ten, który zdawał się nabierać nowych kolorów farb? Dodatkowe punkty za takie schludne próbki testowe (czy to źle, że najbardziej podoba mi się istniejący kolor?).
I oczywiście te różowe były ulubionymi Sherry.
W końcu dotarliśmy do drugiego fortu, Castillo San Felipe del Morro, który zrobił na nas niemal większe wrażenie niż pierwszy. I miałem tyle samo dobrych zdjęć w tych fajnych budkach wartowniczych. To Sherry robi to, co lubię nazywać wpatrywaniem się w dal i kontemplacją celu życia.
Wnętrza fortu również robiły wrażenie. Jako ludzie, którzy nie mieszkają wokół architektury w stylu hiszpańskim, uwielbialiśmy chłonąć wszystkie białe sztukaterie na ścianach i łukowate drzwi (nawet jeśli niektóre były trochę małe).
Kusiło mnie, żeby w Photoshopie zrobić więcej Sherry przy każdym wejściu na górę.
Ta poza jest przeznaczona dla wszystkich pań.
A dla kontekstu: na zdjęciu powyżej stoję w tym samym miejscu, co kobieta na zdjęciu poniżej. To było niesamowite, jak duże było to miejsce – nawet sam rozmiar murów fortu wystarczył, abyśmy wszyscy poczuli się jak mrówki.
Pomimo tego, że w forcie jest miło i wietrznie, robi się dość gorąco, gdy wspinasz się po schodach i schodzisz w górę i w dół po długich krętych rampach, więc zdecydowanie jest to jedna z tych aktywności, w których trzeba nosić wygodne buty. I upewnij się, że w telefonie jest miejsce na zrobienie tony zdjęć.
W różnych miejscach poprosiliśmy niektórych naszych turystów, aby zrobili nam zdjęcia, tylko dlatego, że jedną z niezręcznych rzeczy na wakacjach dla par jest mnóstwo zdjęć, na których samotna osoba robi to czy tamto, z którymi wracasz do domu. To jest latarnia morska na szczycie fortu (spójrz na te fajne, mniejsze budki strażnicze w rogach u góry).
Kurczę, kocham tę panią.
Opuściliśmy forty w porze lunchu i kontynuowaliśmy naszą wycieczkę przez Stare San Juan, żeby zobaczyć, na jakie lokale gastronomiczne się natkniemy. Skończyło się na tym miejscu tapas położonym obok hotelowego dziedzińca. Właściwie było chłodniej, siedząc na zewnątrz pod werandą, dzięki wiatrakom i wiatrowi, niż w samej restauracji, więc musieliśmy podtrzymać naszą passę jedzenia na zewnątrz.
Po lekkim lunchu dodaliśmy do naszej kolekcji jeszcze dziesięć zdjęć kolorowych budynków, znaleźliśmy drogę do tego uroczego lokalu z lody z najlepszym logo, jakie kiedykolwiek widziałem, a potem natknęliśmy się na ten mały plac, który był pełen gołębi (w w sposób uroczy, a nie typowy, obrzydliwy, gołębi sposób).
proste malowidło ścienne
Kiedy tam stałem, facet wrzucił mi do ręki trochę nasion dla ptaków i w ciągu ułamka sekundy zyskałem nowego przyjaciela-ptaka.
Wykończył mój stos, zanim którykolwiek z jego przyjaciół zdążył do niego dołączyć/zaatakować mnie, za co byłem mu wdzięczny. Ale nie wydawał się zainteresowany znalezieniem nowego okonia, nawet gdy skończyło mi się jedzenie. #boczne oko
Wciskanie się w jeszcze jedną przygodę:
Ostatnią noc spędziliśmy po prostu odpoczywając i chłonąc niesamowitą pogodę i krajobrazy. Zjedliśmy miłą, skromną kolację w naszej hotelowej restauracji na świeżym powietrzu i spędziliśmy więcej czasu po prostu wylegując się na jednym z tarasów przy basenie.
No i poszliśmy na polowanie na tę gigantyczną lampę w kształcie konia, którą Sherry zauważyła w hotelowym magazynie. Myślimy, że musimy dodać to do naszej linii oświetlenia… co powiesz?
A ponieważ nieustannie udaremniamy nasze własne wysiłki na rzecz relaksu (jak lubi mawiać Sherry, nie mamy żadnego wyluzowania), ostatni poranek spędziliśmy na przekąsce w tym samym miejscu, w którym zjedliśmy pierwszy posiłek: w food trucku niedaleko naszego hotel (było dosłownie najlepsze taco, jakie kiedykolwiek jadłem – lekko podsmażyli skorupkę tortilli, żeby była chrupiąca i było bosko). A potem udaliśmy się na paddleboard na stojąco na godzinę przed odlotem tego popołudnia. Za naszym hotelem znajdowała się ogromna laguna (zdjęcie poniżej przedstawia widok z naszego pokoju) i codziennie widywaliśmy w niej kajakarzy i paddleboarderów. Więc Sherry pozwoliła mi na ostatnią przygodę, zanim wróciliśmy do rzeczywistości (a tam były manaty – Wiosłowaliśmy z manatami).
To długa historia, uwielbialiśmy świętować naszą dziesiątą rocznicę w Puerto Rico. To była najbardziej relaksująca wycieczka, na jakiej kiedykolwiek odbyliśmy i jeszcze bardziej podekscytowała nas możliwość podróżowania do nowych miejsc z naszymi dziećmi. Myślę, że jesteśmy bardzo zajęci komplikacjami związanymi z planowaniem i planowaniem podróży, ale ta była wyjątkowo łatwa, ponieważ zarezerwowaliśmy hotel i loty w ramach pakietu. Dosłownie nie planowaliśmy ani nie badaliśmy niczego wcześniej poza rezerwacją naszej wycieczki kajakiem na kilka tygodni przed naszym przybyciem, więc pomysł wymknięcia się z całą rodziną jest znacznie mniej onieśmielający. Udanych podróży, amigos!