Gdy tydzień ślubów dobiegnie końca, podsumujemy zgodnie z obietnicą szczegóły dotyczące tego, jak uczciliśmy tegoroczną rocznicę, w tym, gdzie byliśmy, co jedliśmy, co sobie podarowaliśmy i jak dodaliśmy do naszej kolekcji słodkie pamiątki wokół domu.
Po pierwsze, chcemy sprawdzić niektóre współczesne tradycje fotograficzne. W środę po południu wybraliśmy się na wycieczkę do dzielnicy Carytown w Richmond, aby odwiedzić naszą ulubioną budkę fotograficzną w New York Deli. Było to pierwsze doświadczenie Clary w fotobudce i tak jej się spodobało, że nie mogliśmy się powstrzymać od wzięcia drugiego paska. A teraz oboje mieszkają na półce w naszej jadalni, razem ze wszystkimi innymi paskami z dawnych wielkich dni (którymi dzieliliśmy się w środowy post ).
Jedną rzeczą, o której zapomnieliśmy Wam pokazać w środę, jest to, że w naszej sypialni mamy kolejną kolekcję zdjęć rocznicowych. Na otomanie obok lustra mamy małe oprawione zdjęcia, które zrobiliśmy z okazji naszych dwóch ostatnich rocznic (planujemy dodawać jedno co roku – ostatecznie przenosząc kolekcję gdzieś na ścianę). Na zdjęciu po lewej stronie (nasza pierwsza rocznica) widać nawet, jak trzymamy babeczki, które zamroziliśmy w dniu ślubu, aby zjeść je 365 dni później. Były całkiem niezłe.
Aby kontynuować tradycję portretów rocznicowych, po powrocie do domu z sesji zdjęciowej stawiliśmy czoła upałowi i zrobiliśmy kilka zdjęć na podwórku – a Clara była ważnym dodatkiem do tegorocznej dokumentacji (dzięki statywowi i przyciskowi automatycznego timera NA nasz nowy aparat ).
najpopularniejszy biały kolor farby
Szczególnie podobało nam się zrobienie tego z łukiem, pod którym braliśmy ślub na pierwszym planie.
Następnie przyszedł czas na najważniejszy rocznicowy posiłek. Ponieważ odtworzyliśmy już nasze menu weselne na rok nr 1 i jedliśmy obiad w naszym lokalu próbnym na rok nr 2 (dowiedz się więcej o tych przygodach Tutaj ) postanowiliśmy uczcić tegoroczny miesiąc miodowy na Alasce, przygotowując danie z łososia. A ponieważ jestem w trakcie gotowania Rewolucja żywieniowa Jamiego Olivera (Sherry nazywa to moim projektem Johnny & Jamie a la Julie & Julia) wybraliśmy przepis na smażonego łososia, który pomimo tego, że Kroger nie miał wszystkich odpowiednich składników, wyszedł całkiem nieźle. Mniam.
Potem, po kolacji (kiedy Clara poszła spać) nadszedł czas teraźniejszy. Chociaż tradycyjnie prezenty na trzeci rok powinny być skórzane, Sherry i ja złamaliśmy tradycję i przypadkowo każdy z nas poszedł drogą artystyczną. Wydrukowała w formacie 12 x 12 cali powiększenia dwóch naszych ulubionych zdjęć Clary z jej noworodkowej sesji zdjęciowej z naszą przyjaciółką Daną Duncan i powiesiła je w naszej sypialni w niedrogich ramkach z Ikei, żeby mnie zaskoczyć (gdzie jedna z naszych reprodukcji botanicznych miała wcześniej zawieszony ). Uwielbiam to, że możemy teraz podziwiać naszą małą dziewczynkę, nawet gdy śpi w swoim pokoju dziecięcym po drugiej stronie korytarza – a poza tym nie mogliśmy lepiej zaplanować naszych strojów (przypadkowo idealnie pasują do kolorystyki). Pełnowymiarowe zdjęcia można zobaczyć tutaj i tutaj.
kompost zrób to sam
A jeśli chodzi o mój prezent dla Sherry, wiedziałam, że wkrótce będziemy potrzebować ich mnóstwo sztuka wielkości pocztówki , więc skierowałem mojego wewnętrznego maniaka wykresów, aby uczynić ją słodką geekowską reprezentacją wszystkich rzeczy, jakie znaczyła dla mnie Sherry przez prawie sześć lat, kiedy się znamy (i pięć, przez które się spotykaliśmy/ narzeczony/żonaty). Musiałem pracować nad wieloma słodkimi rzeczami (np. jak przeszliśmy od singla do czteroosobowej rodziny), a także wieloma humorystycznymi (np. przez krótki czas, gdy myślałem, że Sherry może mieć na imię Heather, jak zawsze była pasażerka w naszym związku, ponieważ rzadko prowadzi samochód, i jak znam ją od mamy-ryby po prawdziwą mamę małego dziecka.
Wymiana prezentów zakończyła się dla nas 7/7/10, ale to nie był koniec naszych obchodów rocznicowych. My też planowaliśmy jednodniową wycieczkę, ale przy trzycyfrowych temperaturach (szalony) postanowiliśmy przełożyć naszą podróż na wczoraj, kiedy upał spadł o około dziesięć stopni (wiesz, bo lata 90. są o wiele chłodniejsze niż 104).
Więc wczoraj wskoczyliśmy do samochodu i udaliśmy się na zachód do Charlottesville w stanie Wirginia. Dlaczego tutaj? Umieściłoby nas to u podnóża gór Blue Ridge, około 30 minut od miejsca zaręczyn. Tak naprawdę spędziliśmy większość dnia na obrzeżach C-ville, jadąc malowniczą Blue Ridge Parkway, aby rozkoszować się widokiem i opowiedzieć Klarze o zabawnych przygodach, które poprzedzały jej długo oczekiwany przyjazd (jestem dobrej myśli, na przypominanie sobie, gdzie byliśmy i co robiliśmy w określone dni, więc było sporo trzy lata temu, dokładnie tego dnia, kiedy prowadziliśmy… rozmowy). Och, wspomnienia.
Zatrzymaliśmy się także na lunch u podnóża gór przy ul Browar Błękitna Góra . Tak, to dziwne, że dwie niepijące osoby noszące dzieci wybrałyby browar na świętowanie, ale słyszeliśmy dobre rzeczy o jego malowniczym otoczeniu i pysznym jedzeniu. Poza tym uważają się za ekologiczny biznes (kiedy przyjechaliśmy, szczęśliwie naliczyliśmy co najmniej trzy beczki z deszczówką), co zawsze sprawia nam radość, gdy możemy okazać nasze wsparcie. I chociaż nie udaliśmy się tam, spodziewając się zobaczyć cokolwiek związanego z domem, gdy tylko zatrzymaliśmy się na przystanku, Sherry zachwycała się ich metalowym dachem w głębokim brązowym odcieniu. Chcielibyśmy je kiedyś mieć… gdyby nie były tak cholernie drogie.
zajęcia Palm Springs
Wewnątrz posiłek był prosty, ale pyszny (i wykonany z lokalnych składników). Poza tym miałam przyjemność kołysać moim nosidełkiem Ergo przez cały czas.
Kurczę, jeśli nie możesz cieszyć się widokiem na góry – ten nie jest złym substytutem, prawda? Clara jest obecnie jak siedmiu krasnoludków (senna, szczęśliwa, nieśmiała, a czasem nawet zrzędliwa). Oto tylko mała próbka twarzy, które widziałem podczas posiłku.
Po drugim smacznym posiłku rocznicowym zatrzymaliśmy się w mojej macierzystej uczelni (oczywiście, żeby kupić Clarie pierwszy kombinezon UVA), a następnie wróciliśmy do domu, aby ogłosić oficjalne zakończenie przedłużających się uroczystości rocznicowych. Cóż, tak było aż do dzisiejszego ranka, kiedy po raz ostatni ukłoniliśmy się naszemu ślubowi w tematyce cytrynowo-limonkowej, pokazując zdjęcie Clary z ósmego tygodnia. Ona jest takim dobrym sportowcem.
Jeszcze raz dziękujemy za świętowanie z nami tygodnia ślubu w tym roku! Zawsze fajnie jest zrobić mały objazd i przyjrzeć się związkom i towarzyszącym im uroczystościom w poszukiwaniu inspiracji do majsterkowania i projektowania. Powrócimy w poniedziałek z naszymi regularnie zaplanowanymi programami, więc mamy nadzieję, że do przyszłego roku wszyscy będą się cieszyć świętowaniem własnych rocznic i wszystkich innych podnoszących na duchu kamieni milowych w ciągu następnych dwunastu miesięcy!
Psst: Chcesz więcej Clary? Zwykle nie spędza zbyt wiele czasu na blogu, więc po prostu kliknij przycisk na pasku bocznym z jej uroczym kubkiem, aby zobaczyć mnóstwo regularnie przesyłanych zdjęć Baby P!