Ten sezon świąteczny jest dla nas pełen nowości. To pierwszy raz, kiedy Clara może wykrzyczeć słowa „Kocham Cię, Mikołaju”! do dmuchańców w Home Depot (to faktycznie zdarza się dość często). To także pierwszy raz, kiedy dostaliśmy prawdziwe drzewo (nawet jeśli jest to odmiana stołowa). I to są nasze pierwsze prawdziwe Święta Bożego Narodzenia w tym domu (przeprowadziliśmy się w grudniu zeszłego roku, ale wtedy jeszcze żyliśmy na pudełkach). Ale być może naszym największym pierwszym pomysłem jest dekorowanie zewnętrznej strony naszego domu. Nigdy tego nie robiliśmy. Czy to nie jest szalone? Na co do cholery czekaliśmy? Czekanie, aż się ściemni, podłączanie wszystkiego do prądu i cofanie się, aby zobaczyć, jak wszystko świeci, z pewnością ma w sobie coś magicznego. Powinniśmy byli to zrobić wiele lat temu!
Ponieważ jest to nasza pierwsza wyprawa na dekoracje na świeżym powietrzu, nie jest to jedna z tych niesamowitych rzeczy, w których każdy centymetr domu jest oświetlony. Ale dobrze się bawiliśmy, zanurzając stopy w ozdobnym stawie na świeżym powietrzu:
- dodanie białych świec w każdym oknie (od Bena Franklina)
- zawieszanie trzech świecących gwiazd na ganku na różnych wysokościach (z amazon.com)
- przekształcenie wiecznie zielonego trawnika obok naszego podjazdu w choinkę bożonarodzeniową na świeżym powietrzu z czerwonymi i białymi światełkami (od firmy Target w zeszłym roku na wyprzedaży po świętach Bożego Narodzenia)
- rzucając więcej tych światełek z trzciny cukrowej (inaczej: czerwonych i białych światełek) nad krzakami prowadzącymi do drzwi wejściowych
- wypychanie trzech czerwonych, dużych metalowych lampionów białymi światłami na werandzie (z Ikei)
- dodanie do okna dwóch błyszczących czerwonych reniferów (od Bena Franklina i przerobionych farbą w sprayu)
- wykonanie kwadratowego wieńca z czterech patyków z podwórka (i girlandy ze sztucznego bukszpanu od Bena Franklina)
Oto zbliżenie ganku, na którym widać błyszczącego czerwonego renifera stojącego po obu stronach świecy w oknie, na tle świecącego drzewa i wiszących na ganku gwiazd odbijających się w oknie:
Cofnijmy się trochę, żebyście mogli zobaczyć trochę więcej wiszących gwiazd na werandzie i trochę czerwonych i białych światełek w krzakach. Fajną rzeczą w zawieszaniu gwiazd na różnych wysokościach przed oknem jest to, że ich odbicie podwaja je - więc pod pewnymi kątami wygląda to tak, jakbyśmy mieli sześć błyszczących, dużych gwiazd unoszących się nad werandą zamiast trzech.
Aha i chociaż na żywo cała sprawa z czerwono-białym jest jasna, z jakiegoś powodu wszystkie białe światła wyglądają na tych zdjęciach na zielone (prawdopodobnie dlatego, że zbierają zieleń w krzakach). Udawaj więc, że wszystko jest jasnobiałe i lśniące czerwienią – to naprawdę zabawna paleta do użytku na świeżym powietrzu, ponieważ w wielu domach robi się wszystko w bieli – wygląda to trochę retro i odważnie na naszym małym ranczu.
Edgecomb Grey vs Balboa Mgiełka
Oto bardzo odległe ujęcie z krawężnika, na którym widać naszą uroczą, wiecznie zieloną, przemienioną choinkę obok wiaty. Czyż nie tęsknił za jakimś światłem? Dodanie większej liczby czerwonych i białych świateł do krzaków prowadzących do drzwi wejściowych w pewnym sensie zrównoważyło sytuację.
Oto bliższe ujęcie choinki…
A oto nasze drzewko z boku (o rany, te białe światełka wyglądają na zielone, jakie to zabawne):
po prostu biała farba
Gdy podchodzisz bliżej werandy, możesz zobaczyć trzy czerwone, duże latarnie, które dostaliśmy od Ikei po 11 dolarów za sztukę.
Na początku rozmawialiśmy o zastosowaniu w każdej latarni prawdziwych białych świec pieńkowych (lub świec na baterie), ale potem wpadliśmy na pomysł włożenia do każdej tony białych światełek, aby uzyskać świąteczny efekt blasku. Tak się cieszę, że tak zrobiliśmy.
Po prostu podłączyliśmy przedłużacz, aby zapewnić im zasilanie, a każda latarnia ma w sobie ciąg białych światełek (a więc w sumie są trzy, połączone w łańcuch i zasilane przedłużaczem).
Aha i weź to: najwyraźniej w naszej okolicy żyją duchowe elfy z Sekretnego Sąsiedztwa, które zostawiły w naszej skrzynce pocztowej notatkę z podziękowaniami za dekorację. Jakie to słodkie? Poważnie, byliśmy pod wrażeniem tej nieoczekiwanej małej nuty uznania.
Oto dobre zdjęcie trzech wiszących gwiazd (użyliśmy haczyków do powieszenia ich po wewnętrznej stronie ząbkowanego nadproża ganku).
Kilka miesięcy temu wypuściliśmy tych gości na amazon.com (myślę, że nazywają się morawskimi gwiazdami, jeśli to pomoże ci je upolować):
W rzeczywistości są wykonane z twardego plastiku i montuje się je, wskakując każdy z kolców na miejsce.
Oto zbliżenie naszych czerwonych i białych świateł… które znowu wyglądają na czerwone i zielone. Ha ha. Dowiedzieliśmy się, że ci goście nazywają się światełkami z trzciny cukrowej – urocza nazwa, prawda? Pomyśleliśmy, że to urocze.
No i wspomniałam, że zrobiłam mały kwadratowy wianek z patyków z podwórka, więc oto ciekawostka…
Właśnie zebrałem cztery dość proste patyki i złamałem je nad kolanem, tak aby wszystkie miały tę samą długość. Następnie kupiłem girlandę ze sztucznego bukszpanu w lokalnym sklepie z wyrobami rzemieślniczymi (Ben Franklin), która była przeceniona o 50% (z dwunastu dolców do 6 dolarów). Miałem już w domu zielony drut kwiatowy, więc to były wszystkie materiały, których użyłem (przepraszam za kiepskie zdjęcie z iPhone'a, John używał dobrego aparatu do fotografowania kuchennych rzeczy do wczorajszego postu):
najlepiej biały
Jak zapewne się domyślacie, właśnie użyłem drutu kwiatowego do połączenia czterech gałązek w każdym rogu, aby za pomocą patyków uzyskać szorstki, ale uroczo rustykalny kształt kwadratowego wieńca. Następnie owinęłam wokół niego girlandę ze sztucznego bukszpanu. Oto zdjęcie rogu wieńca połączonego drutem (ten szczegół jest zakryty girlandą, ale odsunęłam go na potrzeby tego zdjęcia, aby pokazać, jak wszystko jest połączone):
Aha, miałam już tę czerwoną kulkę do całowania sprzed kilku lat (był to słodki prezent od mamy Johna), która moim zdaniem wyglądała zabawnie pośrodku wieńca. Nie musiałem nawet wieszać haka, ponieważ opiera się on na podstawie kołatki. Sam kwadratowy wieniec spoczywa na górze kołatki, więc podczas tworzenia tego wieńca nie ucierpiały żadne haczyki firmy 3M. Ha ha.
zagłówek narożny zrób to sam
Aha, i dla każdego, kto zastanawia się, jak wytrzymuje nasza kołatka, klamka i zasuwka z brązu, nasmarowana olejem (więcej o tym projekcie Tutaj ), jak widać na powyższym zdjęciu, wszystkie nadal wyglądają świetnie!
Więc tak, jesteśmy bardzo zadowoleni z świątecznych rzeczy, które powiesiliśmy, ustawiliśmy i zawiesziliśmy po raz pierwszy! Nawet nazwaliśmy nasz wieniec za 6 dolarów Charlie, ponieważ jest dość minimalistyczny i rzadki, jak choinka Charlie Brown…
A teraz wracamy do tych czerwonych reniferów. Znalazłam ich u Bena Franklina, kiedy kupowałam przecenioną girlandę ze sztucznego bukszpanu, żeby zrobić Charliego. Przy cenie 4 dolarów za sztukę nie mogłem się oprzeć (są gigantyczne – każdy może mieć po dwie stopy wysokości). Kiedy je dostałem, miały kolor płaskiej brązowej torby i wyglądały na zrobione z papierowej mache. Pomyślałam więc, że uczynienie ich super błyszczącymi i jasnymi może być zabawą. Zatem jedna puszka wysokobłyszczącej farby w sprayu Sunrise Red za 3,50 dolara później…
… a te dzieci były błyszczące i przypominały ceramikę i zwierzęta. Klara ma obsesję. Potrafi teraz powiedzieć „czerwony renifer” i zwykle wygląda poza nie i krzyczy: Mikołaj nadchodzi! Nie żartuję. Ten dzieciak jest podekscytowany przez duże E.
Czy dekorowaliście już zewnątrz swojego domu? Czy robiliście kiedyś wianek z patyków? Czy tak samo jak ja masz bzika na punkcie kwadratowych wianków? Może to tylko ja, ale uwielbiam to, jak się różnią. Trochę nowocześnie i kanciasto. A co z nimi, renifery? Czy jesteście zaskoczeni, że spróbowałem swoich sił w jasnoczerwonej farbie w sprayu? Muszę przyznać, że sam byłem zaskoczony tym wyborem. Ale uwielbiam ten super jasny kolor – taki świąteczny!
Aktualizacja: Tutaj możesz sprawdzić wszystkie nasze ulubione dekoracje świąteczne – wiele z nich kosztuje mniej niż 15 dolarów!