Jest już prawie rok za późno (nie mogę uwierzyć, że za trzy krótkie tygodnie zostanę mamą rocznego dziecka). A przyczyna opóźnienia jest prosta. Myślenie / pisanie / mówienie o dniu, w którym urodziła się Klara, wciąż przeraża mnie. Nawet ponad 11 miesięcy później. Ta mała dama dokonała dość dramatycznego wejścia.
Tak, dzień, w którym Clara przyszła na świat, był najbardziej niesamowitym, zmieniającym życie dniem w moim życiu, ale z pewnością był też najbardziej przerażającym. Wspominałam już kilka razy o szczegółach w komentarzach do innych postów związanych z Klarą (wielu czytelników chciało od razu dowiedzieć się wszystkiego o narodzinach Fasoli), ale myślę, że teraz, gdy ma już prawie rok, przepracowałam ten dzień na tyle, że naprawdę udostępnij go w całości w Internecie. W żadnym wypadku nie jestem już po tym wszystkim (nie wiem, czy kiedykolwiek to nastąpi), ale teraz mogę o tym rozmawiać bez płaczu. A więc to początek, prawda? Kilku moich przyjaciół faktycznie poleciło mi napisanie tego posta w ramach całego procesu uzdrawiania (wiele postów, które piszemy, jest tak naprawdę dla naszego własnego dobra, ponieważ jest to tylko pamiętnik internetowy, w którym dokumentujemy nasze życie dla naszych własnych egoistycznych celów) celów, haha). Więc pomyślałem, że to ma sens. Wiem, że to, jak Clara przyszła na świat, będzie miało wpływ na przyszłe ciąże i jak bardzo będę zdenerwowana/niespokojna/ostrożna/przerażona, jeśli ponownie pojawią się te same komplikacje, więc może rozmowa o tym po prawie roku leczenia może pomóc trochę bardziej się z tym pogodziłam. I tak to się dzieje (głębokie oddechy, głębokie oddechy).
Miałem niesamowitą, bajeczną ciążę o niskim ryzyku. Żadnego wysokiego ciśnienia krwi. Żadnych dziwnych bólów. Ponad 100 dni porannych mdłości (tak, liczyłem), ale tego można było się spodziewać. Albo przynajmniej tolerowane w imię pieczenia człowieka. Poza tym (a kiedy to się skończyło) było cudownie, jak powiedziałaby moja dziewczyna Bethenny Frankel. Poczułem się wspaniale. Uwielbiałem czuć, jak moja mała fasolka się tam kręci. Pławiłam się w chwale bycia w ciąży. Powiedziałem Johnowi, że mogę to zrobić jeszcze dziesięć razy. Życie było dobre.
Moja malutka mama, mająca 4'11 lat, urodziła dwa naturalne (i bardzo szybko) dzieci, więc miałam duże nadzieje na normalny (choć niezbyt szybko postępujący) poród. Może bez narkotyków, a może z nimi. Tak czy inaczej nie podchodziłem do tego z wielkimi uczuciami, ale wziąłem udział w kilku zajęciach z leczenia bólu i dowiedziałem się o Metodzie Bradleya, więc pod koniec czułem się bardzo podekscytowany. Tak czy inaczej powtarzałam sobie, że w końcu dziecko wyjdzie na świat i spotkam się z nią, więc nie wolno się bać – to będzie szczęśliwy dzień – z narkotykami czy bez nich. Brak ciśnienia. Po prostu spróbuj płynąć z prądem i zrelaksuj się. Miałem rozkaz uciekać, nie chodzić do szpitala, jeśli mam jakiekolwiek objawy porodu (moja mama urodziła mnie za cztery godziny, a brat za dwie), więc trochę mnie to zdenerwowało, ale jedyne, o co się martwiłem rodziłam w domu czy w samochodzie, bo bałam się, że to wszystko stanie się bardzo szybko, bo to jest rodzinne.
John pracował w tym czasie w centrum miasta, a ja byłem w domu bez samochodu (jesteśmy rodziną z jednym samochodem, więc w ciągu dnia jeździł samochodem, a po powrocie do domu załatwialiśmy wszystkie sprawy, które musiałem załatwić) . Więc przyznaję, że całe to przebywanie w domu bez samochodu było trochę przerażające, ale znałam około pięćdziesięciu sąsiadów, którzy zgłosili się na ochotnika, aby zawieźć mnie do szpitala, gdyby coś się popsuło i John nie byłby w stanie dotrzeć do domu, żeby zabrać mnie na czas. Zabawne jest to, że przez ostatnie dwa tygodnie mojej ciąży odbierał telefon komórkowy po pierwszym półdzwonku, więc wiedziałam, że jest w stanie najwyższej gotowości i miałam pewność, że zdąży wrócić do domu na czas (było to tylko 15 minut jazdy).
zz olant
Nigdy nie czułam ani jednego skurczu (nawet u Braxtona Hicksa) aż do dnia, w którym zaczęłam rodzić, ale wiedziałam, że w 39 tygodniu miałam rozwarcie do 3,5 (tak, przy pierwszym dziecku chodziłam przy 3,5 bez porodu, co słyszałem, że jest to naprawdę rzadkie). Clara musiała trzymać się tam ścian. Mimo że termin porodu był jeszcze około tydzień, mój lekarz powiedział, że lada moment urodzę dziecko. Dlatego Jan jest w stanie najwyższej gotowości. O tak, a mój brzuch wyglądał tak. Oficjalnie byłem gotowy do wyskoku.
Rankiem 14 maja (był piątek) zauważyłam, że mam dość intensywne skurcze. Moje pierwsze skurcze w życiu (cóż, tak czułem). Na początku były dziwnie nieregularne, więc pomyślałam, że to po prostu przedporodowy (nawet nie powiedziałam Johnowi, bo nie chciałam, żeby oszalał i wrócił do domu z fałszywym alarmem). Ale powoli zaczęli ustalać wzór i zanim zacząłem je mierzyć, dzieliły ich zaledwie cztery minuty. A w skali bólu mieli 11 punktów. Poczułam, że wnętrzności mi się rozdzierają, a plecy mnie dobijają. Zadzwoniłem do Johna, który był na lunchu ze wszystkimi współpracownikami, aby uczcić swój ostatni dzień w biurze (rezygnował z pracy na pełen etat jako tata/bloger) i powiedziałem mu, żeby zabrał wszystko do domu. Śmiał się, że dobrze wyczułem moment, bo właśnie kończył swoje burrito. Jęknęłam i zapłakałam w środku skurczu, a on wiedział, że mówię poważnie. Więc do domu wrócił.
Zanim dotarliśmy do szpitala, moje skurcze były już w odstępie dwóch minut. Pamiętam, że ciężko było mi nawet przejść od samochodu do drzwi, ponieważ nadjeżdżali bez przerwy i sprawiali, że rzuciliśmy cię na kolana. Myślałam, że będę mieć dziecko na parkingu. Wysłali mnie prosto do porodu. Kiedy czekaliśmy na przybycie lekarza i sprawdzenie moich postępów, w szpitalnym łóżku odeszły mi wody, ale zamiast być przejrzyste, były czerwone. Tyle krwi. Bardzo straszne. Nawet większości nie widziałam (dzięki mojemu ogromnemu brzuchowi i prześcieradłu na dolnej połowie), ale John to zrobił wraz z moim położnikiem, który akurat był w pokoju. Twarz Johna pobladła, a OB włączył hipernapęd.
Natychmiast salę wypełniły wściekłe pielęgniarki i lekarze, którzy wyjaśnili mi, że mam odklejenie łożyska, które występuje, gdy łożysko w niewytłumaczalny sposób oddzieliło się od ściany macicy. To bardzo zła wiadomość jeszcze przed urodzeniem dziecka. I to wyjaśnia ból, jakiego doświadczyłam, czując, jakby moje ciało się rozdzierało. Jest to niezwykle niebezpieczne powikłanie dla dziecka (ponieważ odżywia się ono przez łożysko, może doznać szoku i umrzeć), a matka może doznać krwotoku (a także umrzeć w przypadku silnego krwawienia). Więc wokół była dość straszna sytuacja (chociaż nikt nie zatrzymał się, żeby to wyjaśnić, wyraz twarzy lekarza i pielęgniarki mówił wszystko).
W ciągu około minuty zawieziono mnie na salę operacyjną, a w ciągu trzech minut wyprowadzono na świat słodką córeczkę Clarę dzięki niezwykle szybkiemu cesarskiemu cięciu. Dzięki szybkiej akcji uratowali jej życie.
To była rozmycie. Pamiętam tylko, że wciskali mój wózek w ściany, jednocześnie skręcając zakręty w korytarzu, próbując jak najszybciej zawieźć mnie na ostry dyżur. Wyglądali na spanikowanych. I cholernie mnie to przeraziło. Nie troszczyłam się ani o siebie, ani o swoje ciało – tylko o dziecko. Pamiętam, jak krzyczałem w mojej głowie, po prostu wytnij ją ze mnie, przetnij i nie obchodzi mnie, czy poczuję ból, czy zostanę zraniony, czy mam wszędzie blizny, po prostu ją uratuj. Jeśli musisz, zrób to tu, na korytarzu. Oczywiście moje usta się nie poruszały. Był to jeden z tych krzyków umysłu wychodzących z ciała, których nikt inny nie słyszy.
Johna nagle nie było przy mnie. Po prostu go zostawili i pobiegli ze mną korytarzem, wzywając lekarzy i pielęgniarki z nagłych wypadków, ponieważ główna sala operacyjna była już zajęta planowanym cesarskim cięciem. Pamiętam, jak ludzie wyskakiwali z drzwi i mówili, że pomogę, przyłączali się do wściekłego tłumu i przeglądali wszystkie moje statystyki (grupa krwi, liczba tygodni ciąży itp.), mówiąc jednocześnie takie rzeczy, jak cierpienie dziecka i obfite krwawienie. Nawet gdybym próbował, nie mógłbym stworzyć w głowie bardziej przerażającego scenariusza koszmaru. W ciągu następnych trzydziestu sekund na salę operacyjną przybyło mnóstwo ludzi. Ale nie, John. Ledwo mogłam oddychać na myśl, że coś pójdzie tak źle bez niego u mojego boku. Kiedy już w pełni przygotowali mnie do operacji (co trwało niecałą minutę, było niesamowicie), ktoś musiał po niego pobiec.
zrób to sam
Chciałabym móc powiedzieć, że to dzięki temu, że go wołałam, ale byłam w szoku, więc nie mogłam mówić ani nawet się ruszać. Byłem zamrożony. Prawie czułem się, jakby mnie tam nie było i oglądałem w telewizji, jak to wszystko przydarzyło się komuś innemu. John mówi, że pamięta, jak stał na korytarzu, gdy wszyscy uciekali ze mną. Tak przerażony i zupełnie samotny. Tylko czekam. To zawsze doprowadza mnie do płaczu, kiedy o tym myślę. Wtedy jeszcze o tym nie wiedziałem, bo panował chaos, ale ktoś rzucił w niego fartuchami, kiedy mnie wywożono (będzie ich potrzebował, bo to musiało być sterylne środowisko do cesarskiego cięcia), więc po prostu stojąc na korytarzu w fartuchu i czekając. I szaleństwo. W końcu ktoś wyszedł, żeby go odzyskać i pozwolono mu trzymać mnie za rękę, gdy zaczęli ciąć. Po prostu się na niego gapiłem. Byłem zamrożony. Nie płakałem. nie rozmawiałem. Byłem po prostu w szoku, jak szybko wszystko się działo.
Kiedy mnie otworzyli, zobaczyli, że Clara nie tylko była w trudnej sytuacji z powodu odklejenia łożyska, ale także, że pępowina została w jakiś sposób zaciśnięta (co nazywa się wypadnięciem pępowiny), więc brakowało jej tlenu, walcząc o przetrwanie przez oddzielenie. Słyszałem, jak rzucali słowem wypadanie pępowiny (nie mieli czasu na wyjaśnienie, co się dzieje, więc szczegółów dowiedziałem się później), ale w dziwnym stanie paniki i szoku myślałem, że mówią o kimś innym. To ja miałam odklejenie łożyska. Najstraszniejsza strona mojej księgi urodzeń w domu. Tej, której nawet nie przeczytałam, bo mnie by to nie spotkało, bo nie mam nadciśnienia ani innych czynników ryzyka. Moje dziecko również nie mogło zmagać się z wypadaniem pępowiny. Jak to możliwe? Kto może mieć takiego pecha? Potem powiedzieli, że nie będzie płakać, ok – nie czekaj, aż zacznie płakać, po prostu postaraj się zachować spokój i oddychać powoli. Wtedy pękło mi serce i zaczęłam płakać. Chyba przez nią płakałem.
Nic nie widziałem dzięki ekranowi, który rzucili, zanim mnie wcięli, ale mieli rację. Nie płakała, kiedy wyciągali ją z całej siły. Jedyne, co pamiętam, to ogromny ucisk, ale żadnego bólu. Cóż, żadnego bólu fizycznego. Ból emocjonalny = poza skalą. Mieli w pogotowiu specjalistów z OIOM-u i kiedy usłyszałam, jak mówią na głos OITN, że po raz pierwszy pomyślałam, co jeśli to nie skończy się tak, jak zawsze myślałam? Co by było, gdyby te wszystkie podnoszące na duchu przemówienia, które sobie powtarzałam, że to będzie szczęśliwy dzień, bo narkotyki czy nie, które dostanę, żeby poznać moją słodką córeczkę, nie okażą się prawdą?
John przyznał później, że ta myśl uderzyła go dużo wcześniej niż mnie. Powiedział, że wiedział, że coś jest bardzo nie tak, kiedy zobaczył całą krew, zanim mnie zabrano. A kiedy stał samotnie na korytarzu po tym, jak zawieziono mnie na salę operacyjną, zastanawiał się, czy wszystko nie skończy się źle. Widzisz, dlaczego jego widok na korytarzu doprowadza mnie do płaczu? To było po prostu surrealistyczne i przerażające. John wyznał później, że kiedy pozwolono mu wejść na salę operacyjną, aby trzymać mnie za rękę, tak naprawdę nie mógł patrzeć, jak ją ze mnie wyciągają, mimo że był znacznie wyższy niż ekran, który ustawili, aby zasłonić mi widok. Nie dlatego, że bał się krwi lub utraty przytomności, ale dlatego, że nie chciał, aby nasze dziecko nie przeżyło.
jak nadać połysk starym drewnianym podłogom
Ale po mniej więcej jednej minucie, która wydawała się wiecznością, zmusili ją do jęku. Coś jak miauczenie kotka. To było takie miękkie i słabe, że po prostu łamało mi serce. Pamiętam, że myślałem, że chcę, żeby płakała, żeby wszystko było w porządku, ale nie chcę jej słuchać, jeśli nie będzie dobrze, bo już się zakochałem. Nie słyszę jej jęków, a potem cichnięcia – musi zacząć płakać. Już teraz! Ale bez kości. Pamiętam, że pomyślałem, że ta cała cisza była tak głośna. Jakby desperackie nasłuchiwanie w poszukiwaniu jakichkolwiek oznak płaczu było niemal ogłuszające. Clara otrzymała 4 w pierwszym teście Apgar, co jak później usłyszeliśmy, jest zazwyczaj najniższym wynikiem, jaki można uzyskać przed trwałym uszkodzeniem mózgu, jeśli sytuacja nie poprawi się do pięciominutowego ponownego testu Apgar. Nie podali zbyt głośno godziny urodzenia, wagi ani niczego, jak na filmach, wiadomo, jakby to była dziewczynka! lub wszystkiego najlepszego! albo jak ona ma na imię? i nie przyszła, położyła się na mojej piersi. Nadal nie mogłem jej nawet zobaczyć dzięki ekranowi, który umieścili, aby zablokować operację. Wszyscy po prostu pracowali nad tym dzieckiem, którego nawet nie widziałam. Moje dziecko. A ja po prostu wpatrywałam się w Johna w milczeniu i zamarłam, ze łzami w oczach, ale nic nie wychodziło z moich ust. W pewnym momencie po zamknięciu lekarz powiedział, że krwawi – otworzyła ponownie, podejdź tutaj i połowa zespołu pobiegła z powrotem, żeby mnie popracować. Moje nacięcie, które zostało zszyte i zszyte, otworzyło się ponownie i z tonu lekarzy słyszałem, że nie była to idealna sytuacja. Ale nadal się o siebie nie bałam. W każdym innym scenariuszu byłoby to niezwykle niepokojące, ale ja myślałem tylko jedno: dziecko. Chcę usłyszeć płacz dziecka.
Wydawało mi się, że minęło pięć lat (w rzeczywistości było to mniej niż pięć minut), ale powoli ludzie pracujący nad mną przerzedzali się, a ludzie pracujący nad Clarą zdawali się poruszać bardziej swobodnie i wolniej. Jakby to już nie był taki nagły wypadek. Pamiętam, że pomyślałem, że to albo bardzo dobry, albo bardzo zły znak. Na szczęście podczas pięciominutowego testu Apgar zarumieniła się, wybuchła chwalebnym i podniosłym płaczem i dostała 9 (później dowiedzieliśmy się, że pięciominutowy test Apgar jest najważniejszy i odkrywczy). Powiedzieli, że 9 jest tak bliskie ideału, jak to tylko możliwe i że nawet super zdrowe dzieci rzadko dostają 10. Powiedzieli nam, że było tak wspaniale, że tak dobrze się odbiła i wyglądała fantastycznie. Na pewno była wojowniczką. Pozwolili nawet Johnowi podejść i się z nią zobaczyć (nadal byłem przypięty pasami, więc musiałem poczekać).
Jeszcze nie wyszła z lasu, ale wtedy o tym nie wiedzieliśmy, więc zaczęliśmy się radować, a John nawet nagrał kilka filmów na iPhonie, żeby mi je przynieść, żeby mi pokazać, bo jeszcze się nie położyłem. jeszcze na nią nie patrzyliśmy (mieliśmy tyle szczęścia, że iPhone znalazł się w kieszeni Johna, zanim rozpętało się piekło, w przeciwnym razie nie mielibyśmy w ogóle żadnej dokumentacji narodzin Clary). Później dowiedzieliśmy się, że w jakiś sposób badali jej krew pępowinową, aby sprawdzić, czy brakowało jej tlenu przez tak długi czas, że doznała trwałego uszkodzenia mózgu. Dopiero gdy wynik testu był czysty (co wskazywało, że nie ma się czym martwić), pielęgniarki i lekarze naprawdę wydawali się odprężeni.
Najwyraźniej u niemowląt, które przeżyły odklejenie łożyska, ryzyko wystąpienia powikłań, od łagodnych do ciężkich, wynosi 40–50% (a czasami matki, które przeżyją, poddawane są histerektomii w celu zatamowania krwotoku). Dopiero wtedy zaczęło do mnie docierać, jak naprawdę mieliśmy szczęście. I jakim cudem naprawdę jest nasza córeczka.
W końcu, po tym, co dosłownie wydawało się całymi dniami, owinęli ją i przynieśli do mnie. Po operacji miałem związane ręce, więc John trzymał ją tuż przy mojej głowie, a ja tylko patrzyłem na nią z niedowierzaniem. Wciąż byłam w szoku, wzdęta płynami z kroplówki, strachem, niedowierzaniem i bezwarunkową miłością.
architektura rancza
Czym sobie zasłużyłam na takie szczęśliwe zakończenie? Jak przetrwałabym powrót do domu z pustymi rękami i do pięknego pokoju dziecinnego, który dzieliłam ze światem, mając jednocześnie taką pewność, że mam gwarancję, że włożę do tego łóżeczka urocze maleństwo? Właściwie to był najstraszniejszy dzień w naszym życiu i wciąż pytam dlaczego. Dlaczego ja (w ten irytujący, biedny sposób) i dlaczego ja (w sposób-dlaczego-miałem-takie-szczęście-ona-oszczędziła). Ale najważniejsze jest to, że czuję się pełny. Z ulgą. Wdzięczności. O miłości do mojego małego wojownika. Mój mały cud. Jestem BARDZO WDZIĘCZNA, że lekarze i pielęgniarki tak szybko pracowali, aby przyjść jej (i mnie) na ratunek. Nigdy się nie dowiem tego na pewno, ale nie wiem, czy gdybym miał inny zespół na służbie, wynik byłby taki sam. Po prostu im na tym zależało. Tak zainwestowany i niesamowity. I nawet nie mogę zacząć myśleć, co by się stało, gdybym nie była w szpitalu, kiedy zaczęłam krwawić.
Inne pielęgniarki i lekarze w szpitalu przychodzili do nas na kilka dni, żeby powiedzieć, jakie mieliśmy szczęście (w szpitalu najwyraźniej głośno było o naszych powikłaniach). Mieliśmy nawet przyjaciółkę na innym piętrze (przypadkowo była tam w tym samym dniu, w którym zaczęłam rodzić z powodu przedwczesnego strachu przed porodem), która podsłuchała, jak pielęgniarki i lekarze rozmawiali o tej kobiecie, która miała zarówno wypadnięcie pępowiny, jak i przedwczesne odklejenie łożyska w tym samym czasie, ale dziecko rzeczywiście przeżyło. Dopiero później dowiedziała się, że to o mnie mówili. Wciąż przechodzą mnie dreszcze, kiedy o tym myślę. Jakie mieliśmy szczęście. Jakie to było straszne. I jak cudowna i niesamowita była ta mała dziewczynka w moich ramionach. I nadal jest.
Oto historia najstraszniejszego/najlepszego dnia w naszym życiu. Uff. Nic dziwnego, że mamy obsesję na punkcie tej dziewczyny.
Jeśli chodzi o to, czy prawdopodobieństwo wystąpienia tych powikłań jest większe w przypadku kolejnych ciąż, wypadanie pępowiny jest całkowicie przypadkowe i może przytrafić się każdemu, więc nie staje się bardziej prawdopodobne, jeśli doświadczyłaś tego wcześniej (ale jest to rzadkie, więc jeśli re prego i czytając tę historię, wiem, że moja kombinacja powikłań była tak samo prawdopodobna, jak wygrana na loterii). Jednak ryzyko ponownego wystąpienia odklejenia łożyska jest większe (około jedna na cztery kobiety doświadcza tego ponownie) i może nastąpić już po około dwudziestym tygodniu życia (kiedy dziecko nie jest jeszcze zdolne do życia, co oznacza, że nie przeżyje). Może więc być niszczycielski i przerażający. Mam surowe polecenie, aby odczekać co najmniej dwa pełne lata między ciążami, aby wszystko ładnie i silnie się zagoiło, co prawdopodobnie oznacza ponad trzy lata między Clarą a jej młodszym bratem lub siostrą, zakładając, że wszystko pójdzie dobrze. Nie przeszkadza mi to czekanie, ponieważ cieszę się, że mogę po prostu cieszyć się Clarą przez jakiś czas i wykorzystać ten czas na dalsze przetwarzanie doświadczenia związanego z porodem i budowanie swojej odwagi. Ale jestem pewna, że kiedy znów zajdę w ciążę, będę znacznie mniej szczęśliwa.
Co jest naprawdę smutne. John nieustannie błaga mnie, aby był to ten sam radosny i bezwstydnie ekscytujący czas, jak poprzednio. Ale znam siebie. I będę w stanie najwyższej gotowości. Wyszukiwanie jakichkolwiek oznak lub symptomów wskazujących, że coś jest nie tak. I przerażona, nawet jeśli nie ma żadnych oznak kłopotów (bo ich nie było, zanim zaczęłam odczuwać skurcze z Klarą – to wszystko wzięło się znikąd). Boję się, że w ogóle będę się bać przygotowania żłobka. Wiadomo, żeby nie zapeszyć. Więc mój plan jest taki, aby poznać siebie i zaakceptować fakt, że będę się bać. Ale zrobić wszystko, co w mojej mocy, aby cieszyć się tym tak bardzo, jak tylko mogę i przypominać sobie, że teraz wiem, jak wygląda oderwanie (więc powinnam być w stanie natychmiast to zidentyfikować) i że mam więcej informacji niż miałam w przypadku Clary (plus lekarze również wiedzą o mojej historii, odkąd mi się to przydarzyło). Mam więc nadzieję, że wynik będzie równie dobry, jeśli sytuacja się powtórzy, pod warunkiem, że nie stanie się to, zanim dziecko będzie wystarczająco rozwinięte, aby można było je urodzić.
Ale nie będę kłamać. Zostanę skamieniały.
Następnym razem mogę też być w ciąży wysokiego ryzyka i bez szans na naturalny poród (jeśli pojawią się oznaki kolejnego oderwania, zabiorą mnie do cesarskiego cięcia, jeśli dziecko będzie na tyle duże, że może żyć poza macicą). Nie przeszkadza mi to. Wszystko dla zdrowego dziecka. Teraz nie tylko jestem otwarta, jeśli chodzi o narkotyki lub ich brak, ale także całkowicie nie zgadzam się z cesarskim cięciem. Kroj w kostkę, kochanie. Co trzeba.