Po trzech latach życia w Richmond, gdzie praktycznie nie było mowy o gromadzeniu się śniegu, Matka Natura odeszła i odkupiła się w ilości ośmiu cali białego puchu.
Jest przepięknie – nawet zapiera dech w piersiach. Wiecie, jak bardzo lubimy biel…
W ciągu trzech lat posiadania domu widzieliśmy, jak nasz dom był pokryty pyłem gruntującym i renowacyjnym, ale nigdy nie widzieliśmy go pokrytego miękką warstwą świeżo opadłego śniegu. Bellissimo.
A ponieważ na południu opady śniegu przekraczające centymetr stanowią w zasadzie stan wyjątkowy, można śmiało powiedzieć, że John może mieć kilka następnych dni wolnych. Oto nadzieja…
Ale to, że jest śnieg, nie oznacza, że bierzemy sobie wolne od blogowania. Za chwilę wrócimy z artykułami związanymi z dekoracjami, a nawet z rozdaniem prezentów, więc bądźcie czujni.