Co jest takiego w malarstwie, że czuję się francusko i godna beretu? W każdym razie w końcu zabrałem się za namalowanie jednego z gigantycznych (i mocno przecenionych) płócien 40 x 30 cali, które kupiliśmy od Michaela za 23 USD dzięki 50% rabatowi i dodatkowo 25% rabatowi (więcej szczegółów o tym, jak to wydarzyło się na końcu tego wpisu). Odkąd odkryłem ten inspirujący projekt plakatu z Tutaj (dzięki mojemu dobremu przyjacielowi Pinteresta ) Wiedziałem, że chcę to trochę dostosować. Wiesz, idź wszerz zamiast w pionie i baw się dobrze z kilkoma próbkami farby za 2 dolary od Lowe's (całkowita kwota wydana na farbę: 9 dolarów za trzy doniczki, które następnie zmieszałem z białą farbą rzemieślniczą, którą miałem pod ręką, aby stworzyć mnóstwo różnych odcieni tych samych kilku odcieni).
Najpierw użyłem miarki, aby rozdzielić równe pionowe linie (użyłem tylko szerokości samej miarki, aby wszystko było równe), które narysowałem ołówkiem:
Następnie użyłem rogu małej kartki, którą otrzymaliśmy pocztą (z miejsca wymiany oleju), aby stworzyć te zakrzywione szczyty, które naśladowały kształty przypominające pryzmaty z mojej inspiracji.
Następnie wypełniłem każdy kształt różnymi odcieniami niebieskiego i zielonego (wszystkie pochodziły z trzech pojemników testowych farby od Lowe’s i odrobiny białej farby rzemieślniczej, aby niektóre kształty były jaśniejsze). Jeśli chodzi o konkretne kolory farb, użyłem testerów Tropical Waters, Embellished Blue i Thermal Spring firmy Behr. Oto co mi pozostało na początku:
Było zabawnie i dość energetycznie, ale kontrast był dla mnie trochę za duży. Zatem moja przygoda z malarstwem przypomniała mi, dlaczego tak bardzo kocham malowanie: zawsze możesz na nim pomalować. Wymieszałem więc znacznie jaśniejszy odcień zielono-szarego i przejrzałem wszystkie ciemniejsze zielone części, aby uzyskać znacznie subtelniejszy efekt ton w ton. Skończyłem tutaj:
Uwielbiam niedoskonałe linie i malarskie pociągnięcia pędzlem oraz różnorodne odcienie tych samych kilku tonów. Jedyne co mi się nie podoba to lokalizacja. Po prostu nie czuje się to dobrze w naszej sypialni, ponieważ ściany mają podobny odcień (i pomyśleliśmy, że grafika ton w ton może ładnie się nakładać, ale wydaje nam się to trochę zbyt monotonne i bla bla). Myślimy więc, że moglibyśmy powiesić go w jadalni, gdy będziemy mieli ładny, duży bufet lub konsolę, którą można umieścić pod nim w pobliżu głównego wejścia. Albo może skończyć zupełnie gdzie indziej. Tylko nie na miękkiej niebiesko-zielonej ścianie. Chyba po prostu lubię dzieła ton w ton, które nie są również na ścianie w tym tonie. Domyśl.
Przystąpiłem do tego projektu, spodziewając się, że zajmie mi to wieczór lub dwa, a faktycznie zajęło to trochę dłużej (może cztery lub pięć dwugodzinnych sesji), ale ostatecznie prawie nie chciałem, żeby to się skończyło. Po prostu fajnie jest znów malować. Może niedługo zajmę się czymś innym. Mam nadzieję. Czy malowaliście ostatnio jakieś płótna? Całkowicie cofnąłem się do czasów, gdy byłem w szkole średniej i na studiach (chodziłem na wszystkie zajęcia plastyczne, jakie oferowało moje liceum, a potem poszedłem do szkoły artystycznej w Nowym Jorku na studia, gdzie jakimś cudem skończyłem z tytułem BFA w projektowaniu reklam). Chociaż używanie pojemników z farbą od Lowe's zdecydowanie wywołało u mnie uśmiech, ponieważ jestem przyzwyczajony do płacenia pięciu milionów dolarów za farbę olejną (no dobra, to przesada, ale nie zawsze było to tanie dla spłukanego dzieciaka z college'u).
A skoro mowa o szkole artystycznej, to właśnie tam mój profesor rysunku nazwał mnie narratorem życia. Najwyraźniej po prostu szkicowałem i paplałem o wszystkim na bieżąco (np.: ups, upuściłem węgiel drzewny, albo teraz na pierwszy plan, albo ups, jest już południe). Brzmię naprawdę denerwująco, prawda? Na szczęście większość z tego miałam pod nosem. Mój nauczyciel musiał się pochylić i zapytać, co mówię, co uświadomiło mi, że tak naprawdę mówię to na głos (byłem w strefie, nie wiedziałem, co zrobiłem). Ten pseudonim „Narrator życia” zawstydził mnie wtedy, ale teraz uważam za zabawne, że moim prawdziwym zawodem jest zasadniczo opowiadanie o swoim życiu. Kto by pomyślał. Może powinienem odszukać tego profesora (na Facebooku?) i powiedzieć mu, gdzie trafiłem. Tylko nie mów mu, że zamiast farby olejnej użyłem farby domowej. Skandaliczny.