Gdy ostatnio rozmawialiśmy o piętrach w kuchni wyglądały na prawie gotowe.
Ale jeśli przyjrzysz się uważnie, to nie. Nadal potrzebne były pewne wykończenia – mianowicie formowanie buta, aby zakryć szczeliny wokół krawędzi (które mają na celu umożliwienie rozszerzania się i kurczenia pod wpływem temperatury) oraz kilka warstw szczeliwa (aby chronić szwy przed wilgocią i zapewnić dodatkową trwałość).
Krótka wersja etapu dodawania buta wygląda mniej więcej tak: Teraz widzisz lukę…
A teraz nie…
Oczywiście w grę wchodzi uszczelnianie i farba (aby zakryć dziury po gwoździach i wszelkie szwy, takie jak miejsca styku rogów).
Ale przejdźmy do dłuższej wersji tej historii – która ma jeszcze kilka zwrotów akcji – dla ludzi, którzy lubią szczegóły. Pierwszą zmianą było to, że ostatecznie porzuciliśmy nasze plany ponownego wykorzystania naszych starych form butów, mimo że zachowaliśmy (i skrupulatnie oznaczyliśmy) wszystkie stare elementy, kiedy je usunęliśmy kilka tygodni temu:
Początkowo myśleliśmy, że ponowne użycie (po tym wszystkim skrupulatnym etykietowaniu) ułatwi nam życie. Wiesz, nie trzeba ponownie wycinać listew butów dla każdego przęsła ściany. Kiedy jednak próbowaliśmy umieścić na swoim miejscu niektóre stare, pomalowane elementy, nie wyglądały już tak gorąco. Malowanie wyglądało trochę tandetnie i nawet po poprawkach martwiliśmy się, że niezbyt ostre krawędzie nie będą wyglądać tak wykończone, jak to możliwe (zwłaszcza, że kontrast między białym wykończeniem a ciemną podłogą jest tak duży).
Zdecydowaliśmy się więc na zainstalowanie wszystkich nowych listew butów. I tak musieliśmy kupić trochę nowych rzeczy do szafek (np. półwysep, na którym nie było starych form butów do ponownego wykorzystania, ponieważ zostały niedawno dodane), więc kupienie jeszcze kilku nie stanowiło większego problemu kawałki tego. Doszliśmy do wniosku, że nie warto kończyć naszej całkiem nowej podłogi szorstkimi wykończeniami. W sumie formowanie butów kosztowało około 35 dolarów, aby uzyskać ładny, czysty wygląd jak nowy (ponieważ jest nowy).
Jako że nie mamy pneumatycznej gwoździarki, zamontowaliśmy ją w starym stylu (chociaż rozmawialiśmy o zakupie takiej – może w tym roku na Boże Narodzenie?). Po wycięciu każdego elementu wbijaliśmy wstępnie paznokcie w kawałek złomu drewna, aby uzyskać je w sposób minimalizujący siłę wbijania młotka w podłogę.
Nawet gdy był już gotowy do przybicia, nadal kładliśmy kawałek tektury pod miejscem pracy, aby zapobiec nadmiernemu uderzaniu o podłogę. Aha, i wybacz temu kawałkowi listwy przypodłogowej, że wygląda na nieco poobijany. Ona też była nowa (poprzednia część była za krótka, bo zamieniliśmy lodówkę i spiżarnię), więc jeszcze jej nie malowaliśmy. Przyszedł wstępnie zagruntowany, ale był trochę zeskrobany.
Kiedy gwóźdź wbił się młotkiem tak głęboko, jak mogłem, użyłem ręcznego wbijaka, aby wbić go jeszcze głębiej, tuż pod powierzchnię. Uwielbiam tę rzecz. Zasadniczo jest to po prostu metalowy kołek z małą główką, który umieszcza się bezpośrednio na gwoździu i uderza w jego koniec, aby wbić gwóźdź (bez pozostawiania dużych wgnieceń w drewnie, jakie mogłoby spowodować bezpośrednie wbicie gwoździa).
Nie powiedziałbym, że w ramach tego kroku zaszły jakieś duże przemiany, ale jeśli miałbym wymienić jedną – byłby to obszar wokół półwyspu, w którym brakowało zarówno buta, jak i listwy przypodłogowej:
Wreszcie jest z listwą przypodłogową. Bardzo chciałem to dodać, ale zawsze uznawaliśmy, że nie ma sensu tego dodawać, dopóki nie będzie nowej podłogi.
A oto jak to wyglądało po przecięciu buta:
…a teraz jest z wbitym butem. Nadal wymaga trochę pracy (chcielibyśmy dodać listwy drewniane, aby ukryć metalowe wsporniki i pewnego dnia zwiększyć atrakcyjność tylnej części półwyspu), ale przynajmniej wygląda nieco bardziej skończony. Kiedy tam są stołki (i patrzysz na nie z normalnej wysokości, zamiast kucać przed nimi), właściwie nie zauważasz zbytnio wsporników.
Aha, i to zdjęcie powyżej przedstawia kolejny ważny etap procesu podkuwania: Uszczelnij! Zawsze pokrywamy wszystkie szwy (łącznie z rogami) warstwą masy uszczelniającej, aby wszystko wyglądało na bardziej wypolerowane. A więc oto, jak to robimy:
ciemniejąca bejca do drewna
A tutaj używam palca, żeby to wygładzić. Lubimy zanurzać palce wskazujące w filiżance ciepłej wody, aby zachować gładkość podczas pracy (i zapobiec przyklejaniu się masy uszczelniającej do dłoni).
Następnym krokiem… cóż, po wyschnięciu masy uszczelniającej… jest malowanie. Musimy jeszcze poprawić kilka rzeczy w kilku miejscach, ale ogólnie wygląda to znacznie lepiej. Ale zanim pojawią się zdjęcia po, porozmawiajmy o uszczelnieniu korka. Mimo że nasze deski korkowe są już fabrycznie uszczelnione, eksperci zalecają uszczelnienie ich trzema dodatkowymi warstwami polietylenu na bazie wody po ich zamontowaniu, aby zapewnić dodatkową ochronę i skutecznie uszczelnić pęknięcia między deskami (które nie są uszczelnione, nawet jeśli górna część każda deska jest wstępnie uszczelniona). Powinno to również zapobiegać osadzaniu się kurzu i zanieczyszczeń w szwach, dzięki czemu całość będzie wyglądać ładnie i gładko na dłuższą metę.
Mieliśmy problem ze znalezieniem wielu dobrych informacji na temat tego, jak powinien przebiegać ten krok, więc zadzwoniliśmy do firmy Lumber Liquidators (skąd dostaliśmy nasz korek) i porozmawialiśmy z jednym z ich instalatorów. Właściwie instaluje i uszczelnia zakupiony przez nas korek Lisbon Cork, więc był w stanie udzielić nam bardzo jasnych instrukcji:
- Ręcznie przeszlifuj papierem ściernym o ziarnistości 100–150, aby usunąć część istniejącego wykończenia (cokolwiek więcej, po prostu je polerujesz).
- Nałóż warstwę polietylenu za pomocą wałka z włosiem 3/8
- Po wyschnięciu (około czterech godzin zgodnie z etykietą producenta folii) powtórz kroki 1 i 2 ponownie… a potem trzeci raz.
Więc tak, takie były jego wyraźne instrukcje… i dość szybko zboczyliśmy z kursu. Ale jesteśmy tak szczęśliwi, że zdecydowaliśmy się najpierw przetestować wszystko, ponieważ nawet jeśli eksperci coś polecają, po starannym zainstalowaniu czegoś chcesz, aby wyglądało niesamowicie. Nie jest porysowany ani fioletowy. Tak.
Jeśli chodzi o to, czego użyliśmy, dostaliśmy trochę poliuretanu na bazie wody PRO od Home Depot, ponieważ był wysoce zalecany. Byliśmy bardzo zadowoleni, że nie musieliśmy używać środków na bazie oleju, ponieważ kiedy odnawialiśmy podłogę w naszym pierwszym domu, śmierdziała przez wiele miesięcy, szczególnie w upalny dzień. Na szczęście po czterogodzinnym suszeniu ten materiał nie ma zapachu. Brawo dla produktów na bazie wody.
Ale nasze odchylenia od kursu zaczęły się, gdy wybraliśmy zalecany poli. Wszystko zaczęło się od etapu szlifowania. Już sam dźwięk tego kroku wprawił nas w zdenerwowanie. Przeszlifować nasze całkiem nowe podłogi?!? Dlatego najpierw przeprowadziliśmy kilka testów na kawałkach złomu. Pierwszy element przeszlifowaliśmy zgodnie z instrukcją, używając dokładnie zalecanego ziarna. Obserwowaliśmy nawet, jak facet demonstruje swoją technikę ręcznego szlifowania i dokładnie ją odtworzył, ale pozostawił na niej bardzo widoczne (i brzydkie) wijące się zadrapania. I nawet po nałożeniu warstwy polietylenu ich nie zamaskowało. Bumery.
Pomyśleliśmy więc, że może szlifowanie prostym ruchem będzie mniej okropne. Nie… po prostu inna marka zeskrobanego fuj (na żywo widać wyraźnie, że powierzchnia jest porysowana, chociaż na tym zdjęciu wygląda to trochę jak słoje drewna). Niedobrze.
Ponieważ wydawało się, że szlifowanie tylko pogorszyło sytuację, spróbowaliśmy bez wstępnego szlifowania. Obawialiśmy się, że może się stopić, ześlizgnąć lub coś takiego, bez uprzedniego szorstkowania powierzchni. Ale nie, zadziałało dobrze – a nawet sprawiło, że kolor korka naprawdę się poprawił. I dlatego, moi przyjaciele, postanowiliśmy pominąć etap szlifowania. Dzięki Bogu za testy (gdybyśmy przeszlifowali róg pokoju zamiast testowej deski, prawdopodobnie bylibyśmy nieźle wkurzeni).
Rezygnując ze szlifowania, od razu przystąpiliśmy do nakładania go wałkiem z włosiem 3/8, zgodnie z drugą instrukcją. Wpisz moment Yikes numer 2. Ta fioletowa impreza z pewnością nie wyglądała dobrze:
Więc w całkowitej panice (tak, mogło być trochę przekleństw) szybko wytarliśmy papierowymi ręcznikami grubą warstwę polietylenu, którą pozostawił wałek 3/8. To po prostu nie było w porządku. Ta część nas, która żyje zgodnie z mantrą „cienka i równa warstwa” (w ten sposób zawsze stosujemy polietylen na bazie wody do uszczelniania takich rzeczy, jak drewniane meble) zdecydowała, że musimy szybko zrewidować tę instrukcję. Wybraliśmy więc najmniejsze wałki do pieluszek, jakie mieliśmy: ultra gładkie, małe wałki z pianki (to samo, czego używamy do mebli z polietylenu, gdy je bejcujemy lub malujemy).
Działało jak urok. Nigdy więcej świecącej fioletowo-niebieskiej mgły, po prostu ładne, cienkie i równe warstwy, które chronią rzeczy i uszczelniają nasze podłogi na dłuższą metę. Ponieważ podobnie jak w przypadku uszczelniania mebli, obowiązuje zasada, że cienkie i równe warstwy lepiej przylegają i wytrzymują dłużej (wszystko, co jest zbyt grube, może pęknąć lub odkleić się). Zatem ma sens, że działa to również na podłogach – a wszystko to bez fioletowej mgły. Uff.
Wydaje się, że nasza poprawiona technika działała dobrze. Nawet nie jesteśmy w stanie zgadnąć, dlaczego szczegółowe wskazówki instalatora nie sprawdziły się na naszych przykładowych deskach (być może instaluje jaśniejszy korek częściej, bo jest bardziej powszechny, więc może rysy lub fioletowe zamglenia nie są tak widoczne na tym kolorze? ).
Na szczęście po trzech warstwach (jedna nałożona w piątek wieczorem tuż przed pójściem spać – żebyśmy nie musieli cały dzień unikać kuchni – druga w sobotę wieczorem i jedna w niedzielę wieczorem) nie odbarwiła się i wydaje się być uszczelniony. Nie żebyśmy to testowali, polewając go wodą czy coś. Ale mieliśmy kilka małych wycieków, które naprawdę łatwo było wytrzeć (jeden dotyczył nawet wrzącej wody, której znajoma używała do odkażania butelek). I wydaje się, że jak na razie całkiem nieźle stawia czoła Clarie, wywrotki i w ogóle:
A teraz oto kilka zdjęć po przycięciu i uszczelnieniu podłóg, na których Clara wykonuje ćwiczenia kontroli jakości.
Upuściliśmy nawet talerz (który cudem nie pękł dzięki miękkiemu korkowi amortyzującemu uderzenie) i nie było żadnego wgniecenia ani wgniecenia. Paznokcie Burgera też nie zostawiają żadnych śladów (słyszeliśmy od kogoś ten post który ma podłogę z korka i psa ważącego 70 funtów, a mimo to nie ma żadnych zadrapań po paznokciach, co jest całkiem fajne, ponieważ nie byliśmy pewni, jak większy pies poradziłby sobie z korkiem).
Aha, do wykończenia podłóg potrzebna była jeszcze jedna rzecz: przejścia. Mamy cztery drzwi w tym pomieszczeniu i każde z nich potrzebowało własnej redukcji – czyli elementu przeznaczonego do łączenia dwóch pomieszczeń, w których jedno piętro jest nieco wyższe od drugiego. Nasz jest tylko o pół cala wyższy w kuchni (ze względu na azbestową wykładzinę pod naszą oryginalną płytką winylową, co oznaczało, że nie mogliśmy jej podrzeć i musielibyśmy nałożyć na nią korek). Facet z Lumber Liquidators zasugerował przejście z drewna dębowego, ponieważ korek, będący nieco bardziej miękkim drewnem, może zostać bardziej uderzony na takiej krawędzi, gdzie przedmioty mogą się zaczepiać. LL sprzedawał przejścia za około 45 dolarów za sztukę, ale podobne opcje znalazłem w Home Depot za 29 dolarów. Zatem po zmierzeniu, przycięciu i wbiciu gwoździ – nasze podłogi zostały oficjalnie przeniesione. OK, cóż, właściwie czekam, aż dwie dłuższe reduktory pojawią się na specjalne zamówienie w Home Depot (w sklepie mają tylko 47-calowe reduktory za 17 dolarów), więc nasze podłogi są oficjalnie głównie przeniesione na łączną kwotę 140 dolarów (w tym elementy na specjalne zamówienie).
A kiedy już zdecydujemy się na ciemniejsze zabarwienie pozostałych podłóg, możemy mieć coś, co będzie wyglądać bardziej podobnie (korek i drewno liściaste nigdy nie będą wyglądać identycznie, ale ten sam bogaty odcień mokki ujednolici i pomoże zachować płynność, więc nasze pokoje nie będą wyglądać identycznie) nie czuję się pocięty i rozczłonkowany). Ach, gdyby tylko odnawianie podłóg było tak proste jak Photoshop…
Nazwiemy to więc owinięciem podłogi w kuchni. A ponieważ był to ostatni duży projekt w kuchni, uważamy, że jesteśmy wam winni kilka prawdziwych zdjęć po wykonaniu oraz pełny harmonogram i budżet całego projektu. Jak to brzmi? Mamy trochę zdjęć do zrobienia i kilka rachunków do podsumowania, więc powiedzmy, że w środę. Ten sam czas, to samo miejsce. W międzyczasie, co robiliście w ten weekend? Czy trwa montaż formowania obuwia lub uszczelnianie?